Translate

czwartek, 7 sierpnia 2014

(Temat 5) Podsumowanie mundialu 2014

Część III: Uwagi ogólne

Dzisiaj będzie deserek, najsmaczniejsze kąski zostawiłem na sam koniec. Będziemy rozważać o tym, o czym na minionym już (niestety) mundialu było po prostu "naj". Co było warte zapamiętania, jakie nowinki przyniósł...oj będzie trochę pisania :-) Przyznam, że bardzo wiele wydarzeń mundialowych utkwiło mi w pamięci. Może to kogoś zdziwi, ale też dużo Polakach będzie – mimo, iż nasza Reprezentacja nie sprostała w eliminacjach. Będę pisał o wzruszających chwilach (było ich mnóstwo), zabawnych, niecodziennych, a nawet chamskich (one niestety też miały miejsce). Będzie dużo o piłce – także z tego wymiaru czysto ludzkiego. Co będę nawijał bez potrzeby na wstępie...start!
Od czego by tu zacząć? No jasne, najlepiej od tego co jest solą piłki nożnej, tak od podwórkowego boiska pod blokiem po ogromny stadiony zapełniony tysiącami kibiców – goli. Powszechnie mówi się, że był to Mundial napastników, turniej obfitujący w wiele bramek i do tego zacnej urody. Prawda, dane statystyczne to potwierdzają, ale i gołym okiem było widać (kto oglądał mecze przed TV bądź Ci szczęściarze, którzy na żywo dopingowali to wiedzą o czym mówię) wiele goli. Pod spodem macie filmik, ze wszystkimi bramkami jakie padły na brazylijskich boiskach. Subiektywnie wybrałem swoje Top 20 (są w tabeli). Wyróżniłem najlepszą 5, a 15 pozostałych bramek dałem ex aequo. Do tej 20 to jeszcze warto dołożyć z 10-15 goli, ale niech już będzie 20 :-D Tak naprawdę miałem zrobić Top 10 a nie Top 20, ale...nie mogłem się zdecydować, bo tyle pięknych bramek było.
W mundialu nie brakowało sensacji. Zacznę od negatywnych. Oczywiście blamaż Hiszpanii, ze słynnym 1-5 w pierwszym ich meczu. Kolosalny nokaut Brazylii (1-7 z Niemcami i 0-3 z Holandią) i brak "Canarinhos" na "pudle" z medalami. Później Italia i znów ich odpadnięcie w grupie ze słabiutkim Mario Balotellim. Nie lepiej Anglicy. "Synowie Albionu" zaliczyli kolejny slaby turniej, chociaż mieli przebłyski świetnej gry – jednak wynik końcowy mizerny (ledwo 1 punkt). Słabiutkie zespoły z Azjii. To zapamiętam na długo. Azja nie zaszalała, a dziwne bo klimat brazylijski ich predysponował, by "zabiegiwać" rywali. Nie dość powiedzieć, że każda z 4 reprezentacji z tego kontynentu zajmowała ostatnie miejsce w poszczególnych grupach, a ich łączna suma punktów w 12 spotkaniach to "bagatela"...3 punkty! Dla mnie rozczarowaniem było Wybrzeże Kości Słoniowej. Mieli słabą grupę (nie liczę Kolumbii) i nie zdołali z niej wyjść. Także Portugalia z licznymi kontuzjami i na 90% zdrowym Cristiano Ronaldo. Popularny "CR7" nawet nie wierzył w awans swojej ekipy. Wreszcie Rosja. Jedna zdobyta bramka i jej słabiuteńka dyspozycja.
Na szczęście ten Mundial narodził wielu bohaterów...pozytywnych bohaterów. Niezłomny Meksyk, wojowniczy Chilijczycy, wirtuozów z Kolumbii, niesamowitych Algierczyków i tych najbardziej godnych aplauzu – Kostarykę. Sam nie wiem, jak oni to zrobili, że znaleźli się w top 8 turnieju! Czapki z głów. Należy się wam panowie. Bryan Ruiz (ich napastnik) powiedział po heroicznym spotkaniu 1/8 z Grekami, że jeszcze nigdy nie był tak zmęczony jak na tym meczu. Dali z siebie 200%. Szanuję serce do gry. Właśnie przede wszystkim dzięki niemu zdołali osiągnąć to, co wydawało się wprost niemożliwe. Moi mili, oni wygrali "grupę śmierci"! "Prawie" przeszli Holandię w 1/4! A teraz trochę pogdybam. Jeżeliby nawet przegrali w półfinale mistrzostw z Argentyną to pewnie ograliby zdołowanych gospodarzy i byłyby medale dla nich...tego się już nie dowiemy, ale tak mogłoby być. Jeszcze raz słowa podziwu dla nich.
Co jeszcze zapamiętamy? Bramkarzy. To był Mundial i napastników i właśnie zawodników stojących w bramce – taki paradoks. Keylor Navas był wprost niesamowity. Wyciągał piłki niewiarygodne a czasem szczęśliwie bronił ocierając futbolówkę o rękawicę czy nogę. Raïs M'Bolhi, bramkarz Algierii, również zadziwił świat. Aż dziw bierze, że to bramkarz przeciętnego "klubiku" europejskiego - bułgarskiego CSKA Sofia. W porządku, miał problemy z parowaniem piłki, ale parady miał klasy iście światowej. Rekordzista obron w jednym mundialowym meczu (15) Tim Howard już przeszedł do historii. To jak bronił amerykanin w meczu z Belgią to coś niebywałego. Po prostu...ach. Guillermo Ochoa też w bramce uwijał się jak w ukropie, zwłaszcza w meczu z Brazylią (0-0). Wreszcie bramkarz niemiecki. Manuel Neuer – wybrany najlepszym zawodnikiem na tej pozycji na całym turnieju i jego słynne już wyjścia za obręb własnej "16-stki". Sporo Ci zawodnicy przysporzyli nam emocji.
Wiecie, ja szczególnie zapamiętam trenerów. Mam przed mymi oczyma trenera Vincente del Bosque. Pod koniec meczu z Holandią, podchodził do każdego gracza na ławce i ich pocieszał – świetny trener i "psycholog". Zawsze dziwił mnie jego spokój (także Hiszpanów). Jakby nie było to południowiec, a ma takie...skandynawskie opanowanie. Szanuję bardzo Vincente. Dla mnie to świetny trener i sprawia wrażenie, że i super człowiek. Również trener Algierii ma u mnie plus. Niemal cały czas był bardzo opanowany, nawet gdy jego podopieczni tracili bramki...ale coś w tym trenerzy pochodzącym z Bałkanów pękło po ostatnim gwizdku w meczu z Niemcami. Po prostu rozpłakał się ten nie młody już szkoleniowiec. Szacunek. Za to nieźle ubawiłem się obserwując Miguela Herrerę – trener Meksykanów. Pan Miguel znany w środowisku futbolowym jako "Wesz" to już inny tym trenera – żywiołowy. Przezabawne były jego "radochy" po golach swoich piłkarzy. Skakał, rzucał się na murawę, obściskiwał piłkarzy. Wiecie, nie że mi to przeszkadza, ale przy jego gabarytach (umówmy się – chudzielec to on nie jest :-) ) to te wygibasy przy linii robiły spore wrażenie. Jeden minus to taki, że uznał swoją porażkę z Holendrami jako...pomysł FIFA. Także trener Chile... i jego chodzenie przy ławce rezerwowych tam i z powrotem...tam i z powrotem :-) Widać nie może usiedzieć na ławce. A teraz szkoleniowiec z drugiego bieguna. Fabio Capello i jego dyskusje z arbitrami, gdy pożegnał się wraz z Rosją z brazylijską imprezą. Panie Capello, przede wszystkim miej pan pretensje do siebie i piłkarzy, z podkreśleniem "do siebie". I jeszcze ta buta, że nie ma sobie nic do zarzucenia i dobrze przygotował zespół...taaa, wyniki i gra mówią coś zgoła innego. Ma on u mnie minusa i to dużego.
Zapamiętane zostaną rekordy piłkarzy. Leo Messi i jego 3 MVP w grupie (nikt wcześniej nie został wybrany najlepszym piłkarzem meczu w każdym z 3 meczów grupowych). Przyznam, że przy mojej ogromnej sympatii dla "Atomowej pchły" to jednak wybór jego na MVP całego turnieju to jakiś żart. Należy mu się miejsce w najlepszej 5, ale raczej poza 3 a na pewno nie zwycięstwo. Piłkarzem turnieju powinien być wybrany ktoś z trójki: Thomas Müller - Arjen Robben - James Rodríguez. No cóż, wybrano Argentyńczyka. Dalej, wspomniany wcześniej Tim Howard i jego 15 interwencji ratujących przed stratą gola (w obiegu jest 16, ale oficjalnie FIFA zatwierdziła 15 – i tak to rekord!). Miroslav Klose, mimo, że nie do końca darzę sympatią tego piłkarza (z uwagi na stosunek do Polski), ale szacunek u mnie ma, gdyż został rekordzistą w ilości goli na Mundialach – 16. Wreszcie rekord smutny dla Brazylii – nikt jeszcze nie strzelił 7 bramek w półfinale Mundialu (Niemcy-Brazylia 7-1).
Co jeszcze jest warte powiedzenia? Złamana ręka nigeryjskiego piłkarza...po uderzeniu piłki...kopanej przez kolegę z zespołu. Mowa o Michelu Babatunde, a "winowajcą" był Ogenyi Onazi. Niesamowite wrażenie robili piłkarze i kibice chilijscy. Ich śpiew hymnu a capella, było bardzo podniosłe i pokazywało jak wojowniczo podchodzą do mundialu. Słynne lasery kibiców na trybunach (bodajże algierskich fanów) oślepiających Igora Akinfiejewa przy stracie gola (Rosja-Algieria 0-1). Skoro jesteśmy przy bramkarzach i puszczonych golach to wspomnę parę "szmat" bramkarskich. Igor Akinfiejew zaliczył "wtopę" z Koreą Południową, kiedy piłka po jego rękawicach wpadła do bramki. Nie ma też czym się szczycić bramkarz Ghany (Abdul Fatawu Dauda), który dziecinnie wybił piłkę...pod nogi Christiano Ronaldo. No i Iker Casillas. Mi osobiście szkoda chłopaka. To co było w meczu z "Oranje" to...szkoda gadać. Wspomnę tylko jego kiks, który bezlitośnie wykorzystał Robin van Persie.
Było też trochę sytuacji bardzo...niebezpiecznych. Zacznę od Neymara. Jego kontuzja w meczu z Kolumbią wyglądała bardzo groźnie. Camilo Zúñiga powinien dostać srogą karę za to co zrobił. Jak można kopać przeciwnika w plecy. Neymarowi groził nawet paraliż! To nie są żarty. Takie faule winny być przykładnie karane. Było też trochę krwi. W bandażu na głowie latał po murawie Algierczyk Sofiane Feghouli. Z kolei Amerykanin Clint Dempsey...złamał nos. Miało to miejsce w pierwszej połowie meczu z Ghaną. Walczył o górną piłkę z Ghańczykiem Johnem Boye. Piłkarz afrykański naprawdę jest skoczny i złamał mu nos...nogami :-) Ale niezłomny Amerykanin (ta nacja tak ma) zagrał do końca spotkania! To się nazywa kapitan zespołu. Zresztą w tym meczu zdobył gola już w 29 sekundzie meczu! To 5 w rankingu najszybszy gol zdobyty na Mundialach w historii (przypomnę, że rekordzistą jest Turek Hakan Şükür, który zdobył gola w 11 sekundzie meczu w pojedynku z Koreą Południową  w 2002 roku).
Zapamiętamy Arjena Robbena, który o dziwo był w miarę kulturalny i koleżeński :-) Dobrze, raz się "wkurzył", lecz dwa razy wywalczył "karniaka" i...nie podchodził do ich wyegzekwowania. Robił niesamowite rajdy. Nawet była fama, że po bramkowym rajdzie z Hiszpanią ustanowił rekord świata osiągniętej prędkości wśród piłkarzy (FIFA jak do tej pory nie uznała tego osiągnięcia). Furorę za to robił szerzej nieznany James Rodríguez. Chłopak został królem strzelców, co wraz ze świetną postawa zaowocowało przenosinami z AS Monaco do Realu Madryt. Także łzy Jamesa Rodrígueza są pamiętne po przegranej jego zespołu z Brazylią w ćwierćfinale i odpadnięciu z dalszej rywalizacji i...konik polny. Tak, dobrzy czytacie. Konik polny siadł na ramieniu Rodrigueza gdy ten...strzelił "karniaka" Brazylijczykom. Sporych rozmiarów, zielony owad :-) Ubawiłem się osobiście bramką Thiago Silvy, który strzelił ją Kolumbii w ćwierćfinale...swoim przyrodzeniem. Żonie pewnie nie za bardzo jest do śmiechu :-))) Burę ma u mnie piłkarz "Barcy" Alex Song. Jego czerwona kartka...po uderzeniu łokciem w plecy swojego boiskowego rywala...i to nie był wyskok do piłki :-) Na długo będziemy mieć w pamięci Freda, napastnika Brazylii. Żarty i kpiny pod jego adresem odnośnie jego ogromnej nieskuteczności nie miały końca. Ba! Wyniki go bynajmniej nie bronią. Strzelił 1 bramkę na turnieju...i to po minimalnym spalonym.
Na Mundialu było sporo polskich akcentów – to nie żart. Były prezes PZPN, Michał Listkiewicz, z ramienia FIFA odpowiadał za pracę sędziów i dbał by im niczego nie brakowało. Zawsze warto podkreślać jak nasz rodak ma wysokie funkcje w organizacjach międzynarodowych, bo zbyt wielu takich ludzi nie mamy. Furorę zrobił polski kibic, który wbiegł na boisko. Niestety nie pokazano tego w przekazie ogólnym...a szkoda :-) Działo się to w meczu Ghany z Niemcami. Pozwólcie, że szerzej opiszę tę historię, gdyż była przezabawna. Do tego to był jedyny Polak, który...wbiegł na murawę podczas Mundialu 2014 (nie liczę zawodników mające polskie pochodzenie i grających w innych reprezentacjach). Kibic ten nazywa się Leszek Ludomir. Z pochodzenia Poznaniak, z zamieszkania Krakus. Ukończył studia na kierunku...filozofii. Jednak jego największą pasją jest...przerywanie wydarzeń sportowych. W 2013 roku po locie Piotrka Żyły na skoczni mamuciej w Planicy wbiegł na na obiekt...w "stroju Adama" :-) haha. Jak sam mówił, przyleciał do Brazylii bez kasy i chciał wejściem na murawę tak zarobić, by mieć za co wejść na inne stadiony i...czym wrócić do domu. To się nazywa polska zaradność i przedsiębiorczość :-))) Po wtargnięciu na boisko podbiegł do reprezentanta Ghany, Sulleya Muntariego, by zaproponować mu bieg sprinterski – Ghańczyk odmówił. Wpadkę zaliczył jeden z komentatorów polskiej TV nazywając Algierczyków mianem "cwanych zwierząt z pustyni" (przydomek Reprezentacji Algierii to "Lisy pustyni"). Jedna z osób (doradca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych) złożył nawet oficjalne pismo do KRRiT (Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji), by ukarać ów komentatora za przejawy (rzekomego) rasizmu. Moim zdaniem ten pan (autor skargi), albo jest nieco przewrażliwiony na punkcie przejawów nietolerancji, albo to forma autopromocji. Tak, komentator zrobił lapsus słowny, dobrze, tu nie polemizuje. Jako osoba, która pracuje w TV (zwłaszcza publicznej) winna z dużą starannością dobierać i ważyć słowa. Pomyłek tego typu nie przystoi jej robić. Jednak jest duże ALE. To była zwykła pomyłka słowna. Do tego w ferworze piłkarskich emocji. Pewnie powinien to sprostować czy nawet przeprosić ( nie wiem czy to zrobił oficjalnie). Jednakże to tylko przejęzyczenie. Należy zachować ogólny kontekst wypowiedzi i wtedy wszystko się wyjaśni. Pan Jacek Laskowski (bo to właśnie o jego wypowiedzi jest ten cały raban) nie sądzę, by uważał Algierczyków za "zwierzęta", tylko chciał ująć w słowa (fakt, bardzo niefortunnie) swój zachwyt nad piłkarską inteligencją... "Lisów pustyni". Tak więc...spokojnie, nie przesadzajmy – proponuję szklaneczkę lub nawet dwie szklaneczki melisy dla autora skargi :-) Dla innego polskiego komentatora ta impreza była wyjątkowa. Dariusz "Szpaku" Szpakowski zaliczył "dyszkę". Mundial w Brazylii był jego 10 z rzędu, począwszy od...1978 roku. Wtedy i 4 lata później także komentował mecze dla polskiej TV legendarny Jan Ciszewski.
Ja mam w pamięci stadiony. Bardzo brzydki (moja czysto subiektywna opinia) jest stadion w São Paulo. W porównaniu z naszymi na Euro 2012 to nie prezentował się on (mówiąc delikatnie) zbyt okazale. Pięknie prezentowała się za to słynna Maracanã. Niestety goli na niej było jak na lekarstwo. Dobrze, że na innych obiektach emocji i gradu goli nie brakowało. Dlatego ciepło będziemy wspominać obiekty wybudowane w Porto Alegre i Salvadorze. Wreszcie słynne Manaus – miasto w dżungli i rozgrywane na nim mecze w tropikalnych warunkach. Piłkarze trochę tam "pocierpieli" :-) A propos tej tego klimatu - to był kolejny znak tego turnieju. Temperatury i wilgotność występująca w "Kraju Samby" miał spory wpływ na wyniki uzyskiwane przez zespoły. Mimo, że obecne reprezentacje mają świetnie przygotowany sztab medyczny i nauka poszła do przodu i pod tym względem to wygląda znacznie lepiej niż te 20 lat wstecz, jednakże wciąż aspekt pogody ma duże znaczenie. Moi mili mnie nieco wkurzały te "przerwy na picie wody". Żebym nie był źle zrozumiany, ja rozumiem potrzeby organizmu piłkarzy i że tu chodzi o ich zdrowie, ale coś tu jest nie tak. Nie powinno to tak wyglądać. FIFA winna się zastanowić na przyszłość gdzie powinno rozgrywać się Mundiale i poszczególne mecze. FIFA? Przepraszam czy to ta organizacja, która przyznała organizację mistrzostw Katarowi, "kraju pustyni"? :-) Dobrze, już nie kpie. Zresztą to długi temat i być może na kolejny temat bloga.

Na pewno zapamiętamy Mundial z powodu nowinek technicznych i taktycznych. FIFA wprowadziła "znikający sprej", którego sędzia meczu używa przy rzutach wolnych, by zaznaczyć miejsce piłki i "muru" – dla mnie bardzo dobry pomysł. Drugą nowością na mundialowych boiskach była technologia goal-line. Dla mnie to świetna idea, teraz ze 100% pewnością można stwierdzić czy gol był czy go nie było. Naprawdę to wspaniale, że to wprowadzono. Skoro już jesteśmy przy FIFA to jest coś co po części ją obciąża, a co na pewno było dużym minusem. Może część z was już wie co mam na myśli. Mówię o sędziowaniu. Było bardzo dużo błędów (karygodnych błędów!). Już w meczu otwarcia był klops z "karniakiem"...sędzia tego nie mógł gwizdnąć a gwizdnął. A 3 nie uznane bramki Meksykanów (mecz z Kamerunem) to jakaś parodia. Przecież dwie bramki były jak najbardziej prawidłowe! Było więcej "wtop" sędziów, ale nie będę ich już wymieniał. A co do winy FIFA, to przecież ona wybierała skład sędziowski. To ona upiera się by zachować skład międzynarodowy - wiecie sędziowie z krajów takich jak np. Uzbekistan, WKS czy Katar. W porządku, europejscy sędziowie też robią błędy ale jednak są pewniejsi. Na tym Mundialu i tak sędziowie z innych kontynentów przyzwoicie prowadzili spotkania (w przeszłości były wielkie kompromitacje). Nowinką taktyczną było stosowane przez trenerów (na szeroką skalę) ustawienie z 3 obrońcami. W dużej mierze to właśnie dzięki temu mieliśmy tak dużo bramek na tym Mundialu i wiele zespołów grało atrakcyjnie dla oka.
Co jeszcze było niesamowitego na turnieju? Kibice! Było kolorowo, radośnie – oni na pewno nie zawiedli. Warto podkreślić, że zaraz po Brazylijczykach na turnieju najliczniejsi byli kibice z...USA. Na Twitterze amerykańscy fani opublikowali ponad 30 milionów wpisów – 4 razy więcej niż rekordowy do tej pory, tegoroczny Super Bowl (finał ligi futbolu amerykańskiego – Ci faceci w kaskach, którzy ganiają za owalną piłką :-) ). Sądzi się, że to tylko okresowe wzmożenie popularności piłki nożnej za oceanem, ale...być może "soccer" będzie tam sportem numer 1, kto wie :-) Kibice robili super atmosferę. Gospodarze też stanęli na wysokości zadania i nawet rozrób na ulicach nie było z powodu protestujących brazylijskich obywateli czy animozji między kibicami różnych nacji. Przynajmniej nie było to nagłaśniane i nie przesłoniło obrazu wielkiej zabawy.
Przeczytaliście część trzecią – "Uwagi ogólne". Została jeszcze część czwarta, kończąca maraton rozważań o tegorocznym Mundialu. Będzie ona nosiła dużo mówiącą nazwę - "Statystyki mundialowe". Na pewno każdy kto lubi rankingi, tabele czy średnie na pewno się ucieszy. Publikacja statystyk niebawem. Dziękuję. Czołem! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz