(Temat 1) Prolog/Futbol moja pasja
Cześć wszystkim i już
w przedbiegach ślę słowa wdzięczności dla tych, którzy
poświęcają swój cenny czas na zaglądaniu do lektury mojego
bloga. Przyznam się bez bicia, że myślałem nieco nad tym jak
zacząć pisanie tego bloga i jak ma wyglądać w ogóle pierwszy
wpis. Tak, był mały "stresik", ale też i napędzające mnie
podniecenie. Po zastanowieniu się wpadłem wreszcie na ideę jak ów
początek mojej przygody z blogowaniem ma wyglądać. Wszakże, jak
dobrze zaczniesz to później ma się z górki - pozostanę przy tej
mądrości, czas pokaże czy moje "pióro" będzie coraz lżejsze.
Oby było. Gadu-gadu i uzbierał się potok słów, z których de
facto nic nie wynika – do rzeczy zatem. Tak więc doszedłem do
wniosku, że blog to nic innego jak wolna amerykanka. Piszesz to co
chcesz i jak chcesz. Z tej wolności także ja postanowiłem
skorzystam. I tak z wolnej woli...ubiorę się w standardu kajdany i
po prostu przedstawię się. Taki...hmmm..."wpis integracyjny".
Jestem Przemek – imię
jak imię, ale mi się nawet podoba. Jestem prostym obserwatorem
otaczającej mnie rzeczywistości. Jestem dwudziestolatkiem+, acz
bliżej mi do 30-tej wiosny życia. Jestem dumnym mieszkańcem
dawnej Galicji - ziemi narodzin polskiego piłkarstwa, matką
pierwszych rodzimych klubów, pierwszych czempionów i futbolowych
bożyszczy. Jestem wreszcie pasjonatem wspomnianego wcześniej
futbolu. Beznadziejnie niepoprawnym fanem "kopanej", u którego
wciąż silnie daje się we znaki pierwiastek dziecięcej naiwności.
Bez dwóch zdań - this is me. Wciąż wierzę, że polskie
piłkarstwo sięgnie lub nawet przewyższy poziom "Orłów
Górskiego" a kluby znad Wisły nie tyle wkroczą (wreszcie) do grup Ligi Mistrzów, co awansują dalej do fazy pucharowej. O tak, naiwne i śmieszne to,
abstrakcyjne i niewiarygodne. Ale czy niemożliwe? Przecież wiadomo,
że dla kibica – zwłaszcza fanatycznie zakochanego – wystarczy
cień szansy, by pojawiła się drobinka nadziei, przeistoczona
niekiedy w wiarę, że zdobędziemy futbolowe szczyty. A co?! Marzyć
i wierzyć wolno. Zresztą lepsze to niż malkontenctwo i użalanie
się nad tym jakich to "kopaczy" mamy. Więc fanatycznie wierze,
że kiedyś się uda i piłka będzie częściej wpadać do bramki
naszych boiskowych oponentów niż między biało-czerwone słupki. A
respekt przed nami czuć będą m.in. takie nacje piłkarskich
krezusów jak: Holendrzy, Brazylijczycy, Włosi, a nawet – jak
marzyć to marzyć na full – Niemcy. Pojechałem nieco? A
tam. Uznajmy co najwyżej, że coś pozostało we mnie z ułańskiej fantazji
naszych przodków. Skoro nasza husaria potrafiła roznieść w pył
znacznie liczniejsze wrogie armie, to czemu niby nasi piłkarze
mieliby nie sprostań gigantom współczesnej piłki?!
Powodów mojego pisania
jest wiele. Przede wszystkich to forma samorealizacji. Jest to wielka
frajda, motywująca do dalszego pogłębiania własnej wiedzy i
szukania informacji. Natchnęła mnie do takiej formy autoprezentacji
pewna bardzo bliska mi osoba, o której chce i muszę tu wspomnieć.
To kobieta, której serduszko też jest "kibicowskie". "E" -
bo o niej mowa - nie smuć się klęską Canarinhos na mundialu,
przecież za 4 lata jest okazja do rewanżu. Nie ukrywam, spectrum
moich piłkarskich zainteresowań jest bardzo obszerne. Skupię się
jednak (tak myślę na sucho) na historii, na legendach piłkarskich,
niezapomnianych meczach, ale tez będzie o sprawach aktualnych, będę
pochylał się nad naszą "S-kadrą" Nawałki czy też nawet o
pucharach i ligach zagranicznych. Przyznam się, że kocham mundiale i też euro, więc będzie sporo o nich. Zresztą...napiszę co ślina przyniesie na mój "pisarczykowski" jęzor :-P Wtedy kiedy poczuję wenę i chęć do pisania. Czas pokaże jak to wszystko będzie wyglądało. Niech jednak nie zmyli was moja
naiwna wiara w naszych piłkarzy – racjonalność też nie jest mi
obca. Nie obędzie się nierzadko bez gorzkich i prawdziwych
słów. Bo patrzenie cały czas przez różowe okulary nikomu nie
pomoże. Pitu-pitu nie będzie! Jak na spowiedzi mówię jednak, że
mam charakter umiarkowany i unikam skrajnych osądów i rozwiązań -
co do zasady oczywiście.
Jako absolutny "żółtodziub" wśród blogerów, proszę miejcie to na
względzie i proszę również o trochę wyrozumiałości w ocenie
tego co pisze. Wyrobie się z czasem...chyba. Za błędy natury
czysto technicznej, tzn. spraw zasad poprawnej polszczyzny,
ortografii czy stylistyki z góry przepraszam i proszę o wskazanie
mi błędów, może wyciągnę z tego naukę na przyszłość. A może
nie...hahahahaha :-D Żartuję oczywiście, prawidłowe pisanie jest
bardzo ważne. Zapraszam do śmiałego komentowanie. Im komentarzy
więcej, tym bardziej mnie to motywuje do dalszego pisania. Jednak
będę się cieszył nawet z jednego stałego czytelnika. Co do
komentarzy to jestem łasy na pozytywne opinie (one co zrozumiałe
nakręcają mnie najbardziej), ale nawet te negatywne są bardzo
cenne. Proszę jedynie by były kulturalne, z poszanowaniem zasad
kultury osobistej i (co bardzo ważne dla mnie) merytoryczne, bo lubię
trochę podyskutować na argumenty – jedna z moich rozlicznych wad.
A co do hejterów i hejtowania, no cóż...tacy zawsze się znajdą.
Jakby to ujął "pierwszy mówca" PRL-u Władysław Gomułka –
Hejterom i innej maści internetowym wywrotowcom ( czyt. trolli)
mówię stanowcze NIE! Zbliżam się powoli do końca. Nie wiem z
jaką częstotliwością będę publikował następne wpisy, aczkolwiek mam nadzieję na twórczą i wydawniczą płodność. Na
razie tyle. Miłego dnia. Czołem! :-)
„Wszystko co wiem o
moralności i obowiązkach, zawdzięczam piłce nożnej”
Albert Camus
Futbool to nasza pasja....... dobry pomysl z tym blogiem .. czasem przemyslenia zwyklych ludzi sa o wiele bardziej warte niz szkoleniowcow..... paweł janas pozal sie boze trener gdyby nie dziennikarzer i kibice ktorzy mowili glosno kogo ma powolac nigdy by nie awansowal.... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie, przynajmniej jest nas dwóch zamiłowanych w "kopanej". Tak to prawda, uwagi zwykłych kibiców mogą być bardzo cenne, gdyż patrzą oni na piłkę z oddali (nie z dystansem). Trenerzy przy nawale pracy i będąc w futbolu "od środka" często nie widzą tego, co my fani. Wiesz, ja do trenerów, którzy osiągnęli coś z kadrą podchodzę łagodnie. Być może Paweł Janas w dużej mierze osiągnął sukces nasłuchując opinii z zewnątrz, ale...to jego zaleta. Bo widzisz, zostawił na bok swoją dumę ("ja wiem najlepiej") i pochylił się nad sugestiami obcych. To dobra trenerska cecha, o niej nawet kiedyś w TV mówił Jerzy Engel. Zresztą nie do końca Janas był marionetką, bo mimo krytyki nie powołał na mundial Dudka, Frankowskiego i Kłosa. Co by nie mówić, moim zdaniem miał gorszych piłkarzy niż Smuda, a osiągnął znacznie więcej. W eliminacjach na 10 meczy wygrał aż 8 i tylko dwa razy minimalnie przegrał z Anglikami. Dziękuję za komentarz i zapraszam do dalszego komentowania. Przemko pozdrawia.
OdpowiedzUsuń