Translate

środa, 23 lipca 2014

(Temat 1) Prolog/Futbol moja pasja

Cześć wszystkim i już w przedbiegach ślę słowa wdzięczności dla tych, którzy poświęcają swój cenny czas na zaglądaniu do lektury mojego bloga. Przyznam się bez bicia, że myślałem nieco nad tym jak zacząć pisanie tego bloga i jak ma wyglądać w ogóle pierwszy wpis. Tak, był mały "stresik", ale też i napędzające mnie podniecenie. Po zastanowieniu się wpadłem wreszcie na ideę jak ów początek mojej przygody z blogowaniem ma wyglądać. Wszakże, jak dobrze zaczniesz to później ma się z górki - pozostanę przy tej mądrości, czas pokaże czy moje "pióro" będzie coraz lżejsze. Oby było. Gadu-gadu i uzbierał się potok słów, z których de facto nic nie wynika – do rzeczy zatem. Tak więc doszedłem do wniosku, że blog to nic innego jak wolna amerykanka. Piszesz to co chcesz i jak chcesz. Z tej wolności także ja postanowiłem skorzystam. I tak z wolnej woli...ubiorę się w standardu kajdany i po prostu przedstawię się. Taki...hmmm..."wpis integracyjny".
Jestem Przemek – imię jak imię, ale mi się nawet podoba. Jestem prostym obserwatorem otaczającej mnie rzeczywistości. Jestem dwudziestolatkiem+, acz bliżej mi do 30-tej wiosny życia. Jestem dumnym mieszkańcem dawnej Galicji - ziemi narodzin polskiego piłkarstwa, matką pierwszych rodzimych klubów, pierwszych czempionów i futbolowych bożyszczy. Jestem wreszcie pasjonatem wspomnianego wcześniej futbolu. Beznadziejnie niepoprawnym fanem "kopanej", u którego wciąż silnie daje się we znaki pierwiastek dziecięcej naiwności. Bez dwóch zdań - this is me. Wciąż wierzę, że polskie piłkarstwo sięgnie lub nawet przewyższy poziom "Orłów Górskiego" a kluby znad Wisły nie tyle wkroczą (wreszcie) do grup Ligi Mistrzów, co awansują dalej do fazy pucharowej. O tak, naiwne i śmieszne to, abstrakcyjne i niewiarygodne. Ale czy niemożliwe? Przecież wiadomo, że dla kibica – zwłaszcza fanatycznie zakochanego – wystarczy cień szansy, by pojawiła się drobinka nadziei, przeistoczona niekiedy w wiarę, że zdobędziemy futbolowe szczyty. A co?! Marzyć i wierzyć wolno. Zresztą lepsze to niż malkontenctwo i użalanie się nad tym jakich to "kopaczy" mamy. Więc fanatycznie wierze, że kiedyś się uda i piłka będzie częściej wpadać do bramki naszych boiskowych oponentów niż między biało-czerwone słupki. A respekt przed nami czuć będą m.in. takie nacje piłkarskich krezusów jak: Holendrzy, Brazylijczycy, Włosi, a nawet – jak marzyć to marzyć na full – Niemcy. Pojechałem nieco? A tam. Uznajmy co najwyżej, że coś pozostało we mnie z ułańskiej fantazji naszych przodków. Skoro nasza husaria potrafiła roznieść w pył znacznie liczniejsze wrogie armie, to czemu niby nasi piłkarze mieliby nie sprostań gigantom współczesnej piłki?!
Jeśli zagubiony w zawierusze sentymentalnej i pompatycznej mowy jeszcze nie napisałem o czym moje blogowanie będzie, a co jeszcze dla niektórych oczywiste nie jest, to już spieszę z odpowiedzią – futbol, ot i już. Zresztą, chociażby sam tytuł postu zdradza moje blogowe preferencje. Będę pisał o tym co jest moją pasją graniczącą z miłością. Będę rozprawiał o tym, co jest bodajże jedyną z tych rzeczy o których mogę rzec, że mam coś do powiedzenia. Obiektem mojego pisarstwa nie jest byle co. To piłka nożna - ponoć najpiękniejszy sport świata (choć to obiektywny tu nie jestem), a na pewno najpopularniejszy. Ok, popularniejsze może być tylko spożywanie piwka na kanapie...ale uznajmy to za "sport nieoficjalny" :-))) Natknąłem się całkiem niedawno na mądrą wypowiedź. Pewien bloger pisał o sobie skromnie, że nie aspiruje do miana autorytetu tylko pisze o swojej perspektywie, spojrzeniu na pewne sprawy. Dokładnie. Nie będę dywagował czy mam predyspozycje czy nie do osiągnięcia rangi autorytetu, w czymkolwiek. Ja tylko (albo aż) piszę o tym co lubię/kocham, moim czysto subiektywnym spojrzeniu na to.
Powodów mojego pisania jest wiele. Przede wszystkich to forma samorealizacji. Jest to wielka frajda, motywująca do dalszego pogłębiania własnej wiedzy i szukania informacji. Natchnęła mnie do takiej formy autoprezentacji pewna bardzo bliska mi osoba, o której chce i muszę tu wspomnieć. To kobieta, której serduszko też jest "kibicowskie". "E" - bo o niej mowa - nie smuć się klęską Canarinhos na mundialu, przecież za 4 lata jest okazja do rewanżu. Nie ukrywam, spectrum moich piłkarskich zainteresowań jest bardzo obszerne. Skupię się jednak (tak myślę na sucho) na historii, na legendach piłkarskich, niezapomnianych meczach, ale tez będzie o sprawach aktualnych, będę pochylał się nad naszą "S-kadrą" Nawałki czy też nawet o pucharach i ligach zagranicznych. Przyznam się, że kocham mundiale i też euro, więc będzie sporo o nich. Zresztą...napiszę co ślina przyniesie na mój "pisarczykowski" jęzor :-P Wtedy kiedy poczuję wenę i chęć do pisania. Czas pokaże jak to wszystko będzie wyglądało. Niech jednak nie zmyli was moja naiwna wiara w naszych piłkarzy – racjonalność też nie jest mi obca. Nie obędzie się nierzadko bez gorzkich i prawdziwych słów. Bo patrzenie cały czas przez różowe okulary nikomu nie pomoże. Pitu-pitu nie będzie! Jak na spowiedzi mówię jednak, że mam charakter umiarkowany i unikam skrajnych osądów i rozwiązań - co do zasady oczywiście.
Jako absolutny "żółtodziub" wśród blogerów, proszę miejcie to na względzie i proszę również o trochę wyrozumiałości w ocenie tego co pisze. Wyrobie się z czasem...chyba. Za błędy natury czysto technicznej, tzn. spraw zasad poprawnej polszczyzny, ortografii czy stylistyki z góry przepraszam i proszę o wskazanie mi błędów, może wyciągnę z tego naukę na przyszłość. A może nie...hahahahaha :-D Żartuję oczywiście, prawidłowe pisanie jest bardzo ważne. Zapraszam do śmiałego komentowanie. Im komentarzy więcej, tym bardziej mnie to motywuje do dalszego pisania. Jednak będę się cieszył nawet z jednego stałego czytelnika. Co do komentarzy to jestem łasy na pozytywne opinie (one co zrozumiałe nakręcają mnie najbardziej), ale nawet te negatywne są bardzo cenne. Proszę jedynie by były kulturalne, z poszanowaniem zasad kultury osobistej i (co bardzo ważne dla mnie) merytoryczne, bo lubię trochę podyskutować na argumenty – jedna z moich rozlicznych wad. A co do hejterów i hejtowania, no cóż...tacy zawsze się znajdą. Jakby to ujął "pierwszy mówca" PRL-u Władysław Gomułka – Hejterom i innej maści internetowym wywrotowcom ( czyt. trolli) mówię stanowcze NIE! Zbliżam się powoli do końca. Nie wiem z jaką częstotliwością będę publikował następne wpisy, aczkolwiek mam nadzieję na twórczą i wydawniczą płodność. Na razie tyle. Miłego dnia. Czołem! :-)

„Wszystko co wiem o moralności i obowiązkach, zawdzięczam piłce nożnej”
Albert Camus

2 komentarze:

  1. Futbool to nasza pasja....... dobry pomysl z tym blogiem .. czasem przemyslenia zwyklych ludzi sa o wiele bardziej warte niz szkoleniowcow..... paweł janas pozal sie boze trener gdyby nie dziennikarzer i kibice ktorzy mowili glosno kogo ma powolac nigdy by nie awansowal.... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, przynajmniej jest nas dwóch zamiłowanych w "kopanej". Tak to prawda, uwagi zwykłych kibiców mogą być bardzo cenne, gdyż patrzą oni na piłkę z oddali (nie z dystansem). Trenerzy przy nawale pracy i będąc w futbolu "od środka" często nie widzą tego, co my fani. Wiesz, ja do trenerów, którzy osiągnęli coś z kadrą podchodzę łagodnie. Być może Paweł Janas w dużej mierze osiągnął sukces nasłuchując opinii z zewnątrz, ale...to jego zaleta. Bo widzisz, zostawił na bok swoją dumę ("ja wiem najlepiej") i pochylił się nad sugestiami obcych. To dobra trenerska cecha, o niej nawet kiedyś w TV mówił Jerzy Engel. Zresztą nie do końca Janas był marionetką, bo mimo krytyki nie powołał na mundial Dudka, Frankowskiego i Kłosa. Co by nie mówić, moim zdaniem miał gorszych piłkarzy niż Smuda, a osiągnął znacznie więcej. W eliminacjach na 10 meczy wygrał aż 8 i tylko dwa razy minimalnie przegrał z Anglikami. Dziękuję za komentarz i zapraszam do dalszego komentowania. Przemko pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń