(Temat 27) Najskuteczniejsi piłkarze europejskich reprezentacji w "meczach o punkty"
„Zatrzymanie przez
Maszczyka. Piękne podanie. Grzegorz Lato ma obok siebie Kapkę,
który boi się żeby spalił. Nooo. Idzie teraz Lato. Wjeżdża w
pole karne. Proszę państwa...goool! Goool! Grzegorz Lato - siódma
bramka na Mistrzostwach Świata!” - tak oto nasz legendarny
komentator sportowy, Jan Ciszewski, w swoim energicznym słownym
monologu ukazał zwycięską akcję z meczu Polski i Brazylii na
Mundialu 1974 (1:0). Popularnemu Bolkowi przypadł
prestiżowy tytuł króla strzelców całej imprezy. Te siedem bramek są
o tyle wymowne, iż dopiero Brazylijczyk Ronaldo w 2002 roku potrafił
ustrzelić więcej bramek (osiem trafień) podczas jednej edycji takiego
turnieju. Pomimo swoich wybitnych strzeleckich zdolności, pana Laty
w ścisłej czołówce europejskich napastników niestety brak, jeśli
popatrzymy na ilość zdobytych goli w "ważnych meczach".
I w tak płynny sposób fruniemy ku tematowi dzisiejszego posta. Tym
razem będzie ranking piłkarzy drużyn narodowych, którzy zdobyli
(problematyka jest "rozwojowa", także w kontekście
wyróżnionych nazwisk) rekordową ilość goli w skali europejskiej.
Sprawa dotyczy sumy bramek z tzw. "meczów o punkty", czyli
spotkania towarzyskie nie są tu brane pod uwagę. Zliczane są tylko
te gole, które strzelone zostały w ramach Mistrzostw Świata
i Mistrzostw Europy oraz w eliminacjach tych turniejów. Nie
obyło się jednak bez pewnej rozterki. Mimo dużego prestiżu i
zacnego grona drużyn biorących udział w Pucharze Konfederacji,
to jednak ten turniej jest pomijany dla dzisiejszego zestawienia. A
więc dziś mamy "prostą matematykę" i wygrywa najwyższy
bramkowy wynik w ramach wspomnianych wcześniej meczów. Tyle. Nie
ważne, że niektórzy napastnicy mają łatwiej dzięki grze dla
utytułowanych futbolowych nacji czy "hurtowego" wbijania
piłek do siatki takich "potęg", jak takie San Marino,
Andora czy Mołdawia. To jest tu nieważne. Dzisiaj "wartościowanie"
rezultatów będzie (jeśli już) w ilości symbolicznej. Witam was
serdecznie. Miłego czytania.
Miejsce 8
Zestawienie zaczynamy od
tego wybitnego piłkarza. Jego strzelecki wynik jest ex aequo
z innymi piłkarzami, lecz w porównaniu do nich zagrał w mniejszej
liczbie spotkań. Historia Villi jest jakby wyjęta z filmowego
scenariusza. Sam piłkarz pochodzi z górniczej rodziny, zamieszkałej
w małej asturyjskiej wiosce (północ kraju). Już w młodych latach
jego piłkarska kariera była sporą niewiadomą, przez złamaną
kość udową w prawej nodze. Na szczęście dla niego i hiszpańskiej
piłki kuracja przebiegła jak najbardziej pomyślnie. W jakiejś
mierze odniesiona kontuzja była dlań zbawienna - pracował ze
zdrową nogą i zaowocowało to później umiejętnym posługiwaniem
się na boisku obiema kończynami (dwunożność). Na jego talencie
nie poznano się w Realu Oviedo - wówczas chyba największym klubie
w regionie. Tak więc nasz bohater rozpoczął poważną grę w piłkę
nożną od reprezentowania pobliskiego Sportingu Gijón. Jednak
piłkarsko kojarzony jest zwłaszcza z gry dla klubu Valencia CF.
Villa w 50 "meczach o punkty" zdobył aż 34 bramki w
reprezentacji, z czego 9 bramek na Mistrzostwach Świata
(rekord w hiszpańskim futbolu). Został współ-królem strzelców
Mundialu 2010 i królem strzelców EURO 2008. Mimo
niezwykłego daru do zdobywania goli, nigdy nie dostąpił zaszczytu
zostania najlepszym strzelcem sezonu w lidze hiszpańskiej. W
trykocie La Furia Roja zadebiutował w lutym 2005 roku. Tak w
ogóle, to jest bezsprzecznie najlepszym strzelcem w historii
Reprezentacji Hiszpanii, a drugiego w rankingu Raúla wyprzedza o
bagatela piętnaście goli! W kadrze już nie gra od minionego roku. Zakończył
reprezentacyjną karierę po nieudanych dla swego zespołu
Mistrzostwach Świata w Brazylii. Pomimo tego pożegnał się
jak wielki mistrz - w swoim ostatnim meczu zdobył przepiękną
bramkę (strzał "piętką"!) przeciwko Australii, a jego
koledzy wygrali 3:0. Aktualnie jest poza obiegiem "wielkiej
piłki". Dorabia "hasając" po amerykańskich i
australijskich stadionach. Zdobyłby zapewne więcej bramek dla
Hiszpanii, gdyby przed EURO 2012 nie doznał złamania nogi.
Ta kontuzja niestety wykluczyła jego udział w tym turnieju.
Miejsce 7
W przyrodzie
"różnorodność genetyczna" jest jak najbardziej wskazana
dla danego gatunku. Z przymrużeniem oka, można to odnieść również
w przypadku tego zawodnika. Tak się składa, że jego dziadek
pochodzi z Islandii, natomiast matka ma fińskie korzenie. Nie mniej
jednak Jon Dahl Tomasson - bo to o nim mowa - urodził się na
terenie Danii i to dla jej barw grał. To napastnik z niezwykłym
instynktem strzeleckim. "Talent czystej wody", który dawał
o sobie znać już w wieku juniorskim. Wyobraźcie sobie, że
reprezentował Danię U-16, Danię U-17, Danię U-19 i Danię U-21.
Ba, dla każdego z tych roczników zdobył przynajmniej bramkę (27
trafień w 37 meczach)! Nie może dziwić więc, że także w
dorosłej reprezentacji radził sobie wyśmienicie. We wszystkich
meczach kadry ustrzelił łącznie przeszło 50 goli (w tej kategorii
jest współ-liderem w kadrze). W "istotnych spotkaniach"
aż 37-krotnie trafiał do siatki rywali (w 68 takich spotkaniach).
Wśród nich największe znaczenie ma 5 bramek z Mistrzostw Świata
i 3 bramki zdobyte podczas EURO. W historii występów w
reprezentacji nigdy nie strzelił w jednym meczu więcej niż 2
bramki, co tylko zwiększa podziw dla niego (wszakże nie zdobywał
po trzy lub więcej goli z tzw. "kelnerami"). W swej bogatej
piłkarskiej karierze trafiał gole (w "meczach o punkty")
takim drużynom jak np. Hiszpania, Francja, Urugwaj czy Włochy. Raz
"ukarał" Biało-czerwonych, ale jedynie w meczu
towarzyskim. Grał na czterech wielkich turniejach: po dwa udziały w
Mundialach i EURO. W meczu ze Szwecją podczas
Mistrzostw Starego Kontynentu w
2004 roku (2:2), trafił bramkę niezwykłej urody. Przyjął
futbolówkę "na klatkę" i gdy ta odbiła się od murawy,
nie zastanawiając się specjalnie "kropnął" ją z ok. 25
metrów do bramki. Piłka nabrała niezwykłej rotacji i przelobowała
bramkarza, lądując tuż przy jego lewym słupku. Palce lizać!
Tomasson ostatni mecz w reprezentacji rozegrał przeciwko Japonii w
2010 roku (1:3). Było to spotkanie w ramach Mistrzostw Świata.
Swój występ na afrykańskim stadionie okrasił bramką. Wykonał
rzut karny dla swego zespołu i "na raty" udało mu się go
wykorzystać. Jako zawodnik grał m.in. w lidze holenderskiej,
włoskiej i hiszpańskiej. Ma dom na terenie Holandii i ostatnio
nawet trenował dwa tamtejsze kluby - jednak bez specjalnego efektu.
Obecnie jest na "piłkarskim bezrobociu".
Miejsce 6
Przyszedł czas na
legendę tureckiego futbolu. Hakan Şükür dla swego kraju łącznie
zdobył 51 bramek i bez dwóch zdań w tej mierze jest
reprezentacyjnym hegemonem. Drugi w tym zestawieniu piłkarz ma od
niego aż o 29 goli mniej! Pod względem liczby występów w kadrze
(112 meczów) zajmuje zaszczytną drugą pozycję w historii. Jak
widać zawodnik niezwykle zasłużony dla rodzimego futbolu. W
"meczach o punkty" zagrał 76-krotnie i zdobył w nich 39
bramek. Raz pojechał na Mistrzostwa Świata (2002 rok) i wraz
z kolegami powrócił z tego turnieju do kraju w glorii, z tytułem 3
drużyny globu. Şükür zasłynął wówczas strzeleniem najszybszej
bramki w historii tej imprezy (w 11 sekundzie po rozpoczęciu
meczu!). Ponadto brał udział w dwóch Mistrzostwach Europy i
zdobył na nich 2 bramki. Ma wyjątkowe miejsce w sercach kibiców
Galatasaray. Do klubu ze Stambułu przychodził aż trzy razy i razem z
tym zespołem osiągnął w 2000 roku ogromny sukces - wygrał Puchar
UEFA. Oficjalnie wystąpił dla tego klubu w 347 spotkaniach, w
których 228 razy uderzona przez niego piłka znalazła właściwą
drogę do siatki drużyny przeciwnej. Reprezentował też m.in. barwy
Interu Mediolan, jednak wielkiej kariery tam nie zrobił. Şükür
"zawiesił korki na kołku" w 2008 roku. Rok wcześniej
zagrał ostatni mecz w koszulce Reprezentacji Turcji (z Grecją).
Natomiast ostatnią bramkę dla niej zdobył przeciwko Bośni i
Hercegowinie w meczu eliminacyjnym EURO 2008. Niestety dla
niego, mecz w Sarajewie zakończył się porażką jego zespołu
(2:3). Şükür dorobił się efektownych przydomków. Mówiono na
niego Król goli czy Byk z Bosforu (niezwykle
"efektowna" ksywka :D). Piłkarz co prawda urodził się w
Turcji, ale jego rodzina ma albańskie pochodzenie (z terytorium
Kosowa i Macedonii). Ostatnio Şükür "bawi się" w
politykę, będąc tureckim parlamentarzystą.
Miejsce 5
Na piątym miejscu
znajduje się piłkarz wybitnie odbiegający od pozostałych, ujętych
w tym rankingu. A dlaczego? No bo...zawodnik ten jest w ogóle z
innej piłkarskiej epoki - ostatni mecz w drużynie narodowej
rozegrał bagatela ponad 40 lat temu! Okres ten obejmuje kilka
pokoleń piłkarzy. Bohaterem całego tego "zamieszania"
jest legendarny Gerhard Müller (jego imię przyjęło się zdrabniać
- Gerd). Niemiecki napastnik (wtedy Reprezentacja RFN) strzelił 39
goli, ale uwaga - wystąpił tylko w 31 "meczach o punkty"!.
Mała liczba spotkań niech zbytnio nie dziwi. Należy pamiętać, że
wówczas rozgrywano niezwykle mało eliminacyjnych potyczek,
chociażby z uwagi na mniejszą niż obecnie liczbę państw w
Europie (zresztą były takie kraje, które nie przystępowały w
ogóle do międzynarodowej rywalizacji). Müllera pewnie świetnie
pamiętają starsi kibice w naszym kraju. To właśnie on "dobił"
Polskę w słynnym Meczu na wodzie,
podczas Mistrzostw Świata w
1974 roku (przegraliśmy wtedy 0:1). Zresztą wcześniej
przeciwko Biało-czerwonym zagrał dwa razy i w meczu w
Warszawie trafił dwie bramki, a jego ekipa ograła nas 3:1. Piłkarz
ten jest niezwykle utytułowany. Wraz ze Die Mannschaft zagrał
na dwóch Mundialach oraz jednym EURO i za każdym
razem lądował na podium (Mundial 1970 - 3 miejsce, EURO
1972 - 1 miejsce oraz Mundial 1974 - 1 miejsce). Müller
został królem strzelców zarówno na europejskim jak i światowym
"podwórku". Wyjątkową wagę ma zwłaszcza jego wyczyn z
1970 roku. W mistrzostwach rozegranych na meksykańskich obiektach
ustrzelił aż 10 bramek - w sumie w tego typu imprezie zdobył 14
bramek (to osiągnięcie było rekordowym przez następne 32 lata i
poprawił je o jedno trafienie dopiero Brazylijczyk Ronaldo). Nie tak
dawno odebrano mu inny prestiżowy rekord. Otóż w jednym roku
kalendarzowym (2012 rok) Lionel Messi miał aż 91 trafień, przez co
poprawił wyczyn Müllera sprzed 40 lat - w 1972 roku Niemiec łącznie
trafił do siatki rywali 85 razy. Obliczono, że Müller jest na piątym miejscu w historii futbolu, w klasyfikacji piłkarzy z największą
liczbą oficjalnych goli (735 takowych). Müller swego czasu popadł
w alkoholizm. Rozpoczął jednak leczenie i udało mu się wyjść
"na prostą". Jeszcze o jego ostatnim reprezentacyjnym
meczy, który był dla tego gracza wspaniałym dniem. Rozegrał wtedy
na niemieckiej ziemi finał Mistrzostw Świata, zdobył
zwycięska bramkę (2:1) i mógł radować się tytułem
mistrzowskim. Ta bramka była zresztą jego 68 (więcej niż
rozegranych meczów!) i długo było to najlepsze osiągnięcie w
niemieckiej piłce.
Miejsce 4
Jest 1997 rok. Mecz
grupowy Ligi Mistrzów. FC Barcelona podejmuje u siebie Dynamo
Kijów. Po pierwszych 45 minutach meczu, fani zebrani na legendarnym
Camp Nou są w szoku - tak, to właściwe określenie
sytuacji. Barça dostaje srogie "baty" od swych
przeciwników z Europy Wschodniej. Przegrywają 0:3 (ostatecznie
skończyło się na 0:4), a ich pogromcą był niejaki Andrij
Szewczenko. Otóż, ten 21-latek wpakował im wszystkie gole. No
dobrze, FC Barcelona nie była wtedy co prawda tak silna jak za
czasów Lionela Messi czy nawet Ronaldinho, lecz "chłopcem do
bicia" trudno ją nazwać. Tak czy inaczej, tamten mecz pokazał,
że Szewczenko może zostać naprawdę wybitnym piłkarzem - i takim
się stał. Historia jego życia też ma znamiona sensacji. Chłopak
przyszedł na świat w wiosce pod Kijowem, w rodzinie wojskowego. Gdy
miał 3 latka przeprowadzili się do stolicy państwa. Tam
dostrzeżono jego nieprzeciętny piłkarski talent i trafił pod
skrzydła klubu Dynamo Kijów. Został później wytransferowany do
AC Milan. Bardzo prestiżowy kierunek, bo liga włoska miała
wtenczas wyraźnie większą jakość nic obecnie. Szybko Ukrainiec
zaskarbił sobie miłość tamtejszych fanów, dzięki strzelaniu
rywalom w bramek w hurtowej ilości. Dla Reprezentacji Ukrainy jest
żywą legendą. To on jest absolutnie jej najlepszym strzelcem (48
bramek), a rozegrane 111 spotkań plasuje go na drugim miejscu w
historii. Samą opaskę kapitańską przywdziewał w 56 meczach, co
jest tam rekordowym osiągnięciem. W "meczach o punkty"
zagrał 74 razy i zdobył w nich 40 bramek. Największe "żniwa"
miał w eliminacjach Mistrzostw Świata. W czterech edycjach potrafił
zdobyć aż 26 bramek i bezsprzecznie jest najlepszym strzelcem na
kontynencie europejskim w dziejach (do tej pory nikt poza nim w tego
typu spotkaniach nie strzelił nawet 20 bramek!). Z reprezentacją
osiągnął ćwierćfinał Mundialu 2006 i to jest w tej
kategorii jego największy sukces. Poza tym wystąpił jeszcze tylko
w jednym wielkim turnieju - EURO 2012, którego Ukraina była
współgospodarzem. Zdobył dwa gole w Mundialu i tyle samo w
EURO - oba strzelił w spotkaniu ze Szwedami w 2012 roku
(2:1). Ostatnim jego meczem w ukraińskim trykocie była potyczka z
Anglikami, na wspomnianych wcześniej Mistrzostwach Europy
(0:1). Niewątpliwie osiągnął więcej w futbolu klubowym. Co
prawda tylko raz wygrał Ligę Mistrzów (2003 rok), ale w
tych rozgrywkach aż 3-krotnie został królem strzelców. W 2000
roku przyznano mu Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza
świata. W tym samym roku Pelé uwzględnił go w swoim zestawieniu,
tzw. FIFA 100. Polscy kibice dobrze pamiętają go z finału
Ligi Mistrzów z 2005 roku. Wtedy Szewczenko nie zdołał w
serii rzutów karnych przechytrzyć Jerzego Dance Dudka. Była
swego czasu fama, że zostanie trenerem rodzimej reprezentacji,
jednak do tego nie doszło. Prywatnie jest pasjonatem golfa i mody
męskiej.
Miejsce 3
Tego pana specjalnie
przedstawiać nie trzeba. Jest doskonale rozpoznawalny na całym
świecie. Zapewne nie jeden kibic westchnął patrząc na jego
piłkarską technikę, a tabun pań instynktownie wzdycha na sam jego
widok. Od niedawana Ronaldo skończył 30 lat, więc ma jeszcze
trochę czasu na poprawienie swoich strzeleckich wyczynów, które
już teraz robią ogromne wrażenie. Przez lata zarzucano mu, że nie
potrafi przełożyć swojej jakości w klubie na Reprezentację
Portugalii. Coś w tym było (czy jest), ale nieco ten krytyczny
obraz odsunął od siebie po EURO 2012. Wtedy to rozegrał
bardzo dobre zawody, ciągnąc grę swojej ekipy aż do samego półfinału
(tam przegrali dopiero po serii rzutów karnych z Hiszpanią). W
koszulce Portugalii zdobył 52 bramki (rekord), rozegrał 118 spotkań
(2 miejsce wszech czasów) i pełnił rolę kapitana drużyny 59 razy
(to także rekord). Jeśli chodzi o "sól" dzisiejszego
posta, to strzelił 41 goli w 79 istotnych meczach. Bardzo
prawdopodobne, że po aktualnych eliminacjach i ewentualnej grze na
francuskim EURO, nasz bohater może już niebawem zostać
liderem naszego rankingu - jak na razie musi zadowolić się 3
pozycją. Jego pierwszy gol dla kadry ma wymiar historyczny. Strzelił
go bowiem w meczu otwarcia EURO 2004, a turniej zorganizowano
w jego ojczyźnie. Ów trafienie pozwoliło jednak wyłącznie
"otrzeć łzy", bo Grecy ich pokonali (1:2). Zagrał w trzech
Mundialach (największe osiągnięcie to 4 miejsce) i trzech
EURO (największy sukces to 2 miejsce). Na każdej z tych
imprez miał przynajmniej jedno trafienie i łącznie uzbierał ich
9. Piłkarz kompletny, wspaniała technika, "kąśliwy"
strzał i (nieco pejoratywnie) pazerność na bramki. Już teraz w
barwach Realu Madryt ustrzelił 288 goli (4 miejsce w historii
Królewskich i do rekordzisty potrzebuje jeszcze 35 goli) w
ledwie 277 rozegranych spotkaniach! Wśród jego licznych nagród i
sukcesów znajdują się aż trzy Złote Piłki dla
najlepszego gracza globu (cztery razy zajmował w tym konkursie 2
lokatę). No cóż, przyznam bez bicia, iż nie darzę tego pana
jakąś sympatię. Ten "żelek" we włosach, fochy, duże
mniemanie o sobie czy wreszcie jego kompleks do Lionela Messi
(przerost ambicji) znacząco odbiega od mojego ideału piłkarza. Nie
mniej jednak, Ronaldo z pewnością jest wspaniałym graczem - już
teraz jednym z najlepszych w historii.
Miejsce 2
Zaskoczeni? Nie dziwię
się. Aż ciśnie się tu popularne powiedzenie: „Grosz do
grosza i będzie kokosza!”. Irlandczyk sumiennie i regularnie
zdobywał bramki dla swej reprezentacji, choć jego kariera klubowa
to raczej drugi plan światowego futbolu. Także sama Irlandia za
wybitną piłkarską nację bynajmniej nie uchodzi, a jej największe
sukcesy blado wyglądają chociażby w porównaniu do nas. Bo w sumie pięć awansów na wielkie turnieje, z ćwierćfinałem Mundialu 1990
wystarcza Zielonej Wyspie, aby mianować się piłkarską potęga?
Oczywiście, że nie. Tak więc tym większe słowa uznania dla
Roberta Keana za jego "worek" wypełniony golami. Keane do
dnia dzisiejszego skolekcjonował 42 bramki w "meczach o
punkty". Jeśli dodamy to tego 23 bramki z "meczów mniej
ważnych", to da nam to jego 65 trafień w barwach irlandzkiej
reprezentacji. Już mówię, że to jest rekord i to z ogromną
przewagą (meczów też rozegrał zresztą najwięcej). Nasz bohater
jest czynnym graczem kadry i wspomniane osiągnięcia pewnie poprawi.
Uwaga! Już w marcu czeka nas wyjazd do Irlandii i mecz w ramach
eliminacji EURO 2016. Mimo sympatii to tego zawodnika, to
jednakże nie kibicuję mu ażeby akurat w meczu z nami poprawił
sobie statystyki strzeleckie ;) Keane strzelił trzy gole w
Mistrzostwach Świata (trafił m.in. do bramki Niemiec i
Hiszpanii). Niestety dla niego, nie poczuł smaku bycia autorem gola
na EURO (okazję miał na "polskim" EURO, ale
się mu nie udało). Jak widać motywacji, aby wybrać się do
Francji za rok pewnie mu nie brakuje. Irlandczyk obecnie dzierży
pozycję lidera w klasyfikacji najlepszych strzelców eliminacji
Mistrzostw Europy. Łącznie we wszystkich takich spotkaniach
ma 21 bramek. Ten wynik może poprawić chociażby w rewanżowym
meczu z Gibraltarem. W pierwszym meczu z tym rywalem zdobył trzy
bramki...w pierwszych 18 minutach meczu, a jego zespół wygrał 7:0
(i te bramki są jak na razie jego ostatnimi w kadrze). Jak się
patrzy na drużyny, które "karcił" Keane to widać, że
wiele z nich jest po prostu "słabych" i "średnich".
Przytoczę tu dane: Andora (zdobyta 1 bramka), Cypr (3 bramki), Malta
(3 bramki), San Marino (3 bramki) czy Wyspy Owcze (5 bramek).
Irlandczyk jednak potrafił w tych meczach zdobyć gole, a że
zadanie to względnie łatwiejsze to inna kwestia - takie zespoły
Irlandia wylosowała i takim strzela się bramki.
Miejsce 1
Zbliżamy się do finału
tegoż rankingu. Niepodzielnym rekordzistą jest dobrze nam znany
Miroslav Klose. Piłkarz zresztą budzący emocje przez swój krytyczny
stosunek do naszego kraju. Urodził się w Opolu, ale gdy miał 9 lat
(1987 rok) jego rodzina wyemigrowała do Niemiec. Jego ojciec ma
niemieckie pochodzenie i był piłkarzem, matka natomiast trenowała
z sukcesami piłkę ręczną - a więc późniejszy napastnik Die
Mannschaft miał w swym najbliższym otoczeniu zacne sportowe
wzorce. Chociaż Klose jest czynnym zawodnikiem klubowym, to jednak już
oznajmił o swoim rozbracie z kadrą. Decyzja raczej słuszna,
wszakże powiedział "papa" będąc w piłkarskim zenicie -
został mistrzem świata. W swej bogatej karierze dorobił się
trochę rekordów. To on aktualnie ma najwięcej strzelonych bramek
pośród wszystkich niemieckich reprezentantów w ogóle, a jego 16
trafień w Mistrzostwach Świata pozwala mu być liderem
wszech czasów wśród strzelców tej imprezy. Przy okazji tylko
jeden piłkarz przywdział koszulkę naszych zachodnich sąsiadów
więcej razy niż on. Och, dużo tego wszystkiego, ale jeszcze nieco
zostało! W "meczach o punkty" wystąpił 79-krotnie i
potrafił ustrzelić w nich aż 48 bramek. Dzięki swej skuteczności
wygrywa ten ranking. Z Niemcami wystąpił aż 3 razy w finale
wielkich imprez - pełnym sukcesem był wyłącznie ostatni z nich,
który był uwieńczeniem świetnego brazylijskiego turnieju. Gracz
ten słynął głównie z talentu gry głową i potrafił tą częścią
ciała często zdobywać bramki (chociaż w historii futbolu byli
napastnicy wyżsi od niego - Klose ma 184 cm). W całej swej karierze
pokonał bramkarzy z 35 państw (czyt. reprezentacja) i choć to
brzmi jak żart, to wśród nich nie ma Polski. Okazji ku temu były,
gdyż wystąpił naprzeciwko Biało-czerwonym w 3 spotkaniach.
W nich po niemieckich strzałach aż 5 razy futbolówka znalazła
właściwą ścieżkę do naszej siatki, ale nigdy po dotknięciu
Klose. Może Polska to jego kompleks, co było widać w jego
"aktywnej" postawie w towarzyskim meczu z nami, przed EURO
2012 (2:2). Być może odwlekanie decyzji o zakończeniu
reprezentacyjnej kariery wynikało właśnie z pragnienia rozegrania
meczów z naszą reprezentacją w aktualnych eliminacjach i
indywidualnym triumfem w postaci gola bądź goli - to oczywiście
tylko moja hipoteza. Co by o tym piłkarzu nie mówić, to jednak
napastnikiem jest po prostu świetnym. Dobrze o tym wiedzą liczni
bramkarze, których doprowadzał na boisku do rozpaczy.
Dzisiejsze zestawienie to
kwestia otwarta. Rekordy strzeleckie są sprawą rozwojową, a więc
część dziś wymienionych nazwisk w najbliższej przyszłości po
prostu będzie wyparta przez inne, także z nowych generacji
piłkarzy. To chyba oczywiste. Nie da się ukryć, iż Villa jest
pierwszy "do spadku". Za to na "drugim biegunie"
jest Keane i Ronaldo, którzy jako jedyni z tej wyróżnionej ósemki
są aktywnymi graczami. Mają więc wpływ na to, aby swój bramkowy
wynik polepszyć. Najbliższą sposobność będą mieć już w marcu
tego roku. Jak widać, nie miałem przyjemności opisywania dla
potrzeb dzisiejszego posta sylwetki jakiegokolwiek polskiego piłkarza. Powód jest
prozaiczny - strzelili niewystarczającą ilość goli. Z graczy
obecnej kadry najwięcej trafień ma Robert Lewandowski. Ma ich w
sumie 10, z czego aż 8 zdobył z San Marino i Gibraltarem. Miejmy
nadzieję, iż popularny Lewy się nam "rozstrzela".
Dziękuję za spędzony czas. Czołem! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz