Translate

czwartek, 12 lutego 2015

(Temat 27) Najskuteczniejsi piłkarze europejskich reprezentacji w "meczach o punkty"

Zatrzymanie przez Maszczyka. Piękne podanie. Grzegorz Lato ma obok siebie Kapkę, który boi się żeby spalił. Nooo. Idzie teraz Lato. Wjeżdża w pole karne. Proszę państwa...goool! Goool! Grzegorz Lato - siódma bramka na Mistrzostwach Świata!” - tak oto nasz legendarny komentator sportowy, Jan Ciszewski, w swoim energicznym słownym monologu ukazał zwycięską akcję z meczu Polski i Brazylii na Mundialu 1974 (1:0). Popularnemu Bolkowi przypadł prestiżowy tytuł króla strzelców całej imprezy. Te siedem bramek są o tyle wymowne, iż dopiero Brazylijczyk Ronaldo w 2002 roku potrafił ustrzelić więcej bramek (osiem trafień) podczas jednej edycji takiego turnieju. Pomimo swoich wybitnych strzeleckich zdolności, pana Laty w ścisłej czołówce europejskich napastników niestety brak, jeśli popatrzymy na ilość zdobytych goli w "ważnych meczach". I w tak płynny sposób fruniemy ku tematowi dzisiejszego posta. Tym razem będzie ranking piłkarzy drużyn narodowych, którzy zdobyli (problematyka jest "rozwojowa", także w kontekście wyróżnionych nazwisk) rekordową ilość goli w skali europejskiej. Sprawa dotyczy sumy bramek z tzw. "meczów o punkty", czyli spotkania towarzyskie nie są tu brane pod uwagę. Zliczane są tylko te gole, które strzelone zostały w ramach Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy oraz w eliminacjach tych turniejów. Nie obyło się jednak bez pewnej rozterki. Mimo dużego prestiżu i zacnego grona drużyn biorących udział w Pucharze Konfederacji, to jednak ten turniej jest pomijany dla dzisiejszego zestawienia. A więc dziś mamy "prostą matematykę" i wygrywa najwyższy bramkowy wynik w ramach wspomnianych wcześniej meczów. Tyle. Nie ważne, że niektórzy napastnicy mają łatwiej dzięki grze dla utytułowanych futbolowych nacji czy "hurtowego" wbijania piłek do siatki takich "potęg", jak takie San Marino, Andora czy Mołdawia. To jest tu nieważne. Dzisiaj "wartościowanie" rezultatów będzie (jeśli już) w ilości symbolicznej. Witam was serdecznie. Miłego czytania.

Miejsce 8

Zestawienie zaczynamy od tego wybitnego piłkarza. Jego strzelecki wynik jest ex aequo z innymi piłkarzami, lecz w porównaniu do nich zagrał w mniejszej liczbie spotkań. Historia Villi jest jakby wyjęta z filmowego scenariusza. Sam piłkarz pochodzi z górniczej rodziny, zamieszkałej w małej asturyjskiej wiosce (północ kraju). Już w młodych latach jego piłkarska kariera była sporą niewiadomą, przez złamaną kość udową w prawej nodze. Na szczęście dla niego i hiszpańskiej piłki kuracja przebiegła jak najbardziej pomyślnie. W jakiejś mierze odniesiona kontuzja była dlań zbawienna - pracował ze zdrową nogą i zaowocowało to później umiejętnym posługiwaniem się na boisku obiema kończynami (dwunożność). Na jego talencie nie poznano się w Realu Oviedo - wówczas chyba największym klubie w regionie. Tak więc nasz bohater rozpoczął poważną grę w piłkę nożną od reprezentowania pobliskiego Sportingu Gijón. Jednak piłkarsko kojarzony jest zwłaszcza z gry dla klubu Valencia CF. Villa w 50 "meczach o punkty" zdobył aż 34 bramki w reprezentacji, z czego 9 bramek na Mistrzostwach Świata (rekord w hiszpańskim futbolu). Został współ-królem strzelców Mundialu 2010 i królem strzelców EURO 2008. Mimo niezwykłego daru do zdobywania goli, nigdy nie dostąpił zaszczytu zostania najlepszym strzelcem sezonu w lidze hiszpańskiej. W trykocie La Furia Roja zadebiutował w lutym 2005 roku. Tak w ogóle, to jest bezsprzecznie najlepszym strzelcem w historii Reprezentacji Hiszpanii, a drugiego w rankingu Raúla wyprzedza o bagatela piętnaście goli! W kadrze już nie gra od minionego roku. Zakończył reprezentacyjną karierę po nieudanych dla swego zespołu Mistrzostwach Świata w Brazylii. Pomimo tego pożegnał się jak wielki mistrz - w swoim ostatnim meczu zdobył przepiękną bramkę (strzał "piętką"!) przeciwko Australii, a jego koledzy wygrali 3:0. Aktualnie jest poza obiegiem "wielkiej piłki". Dorabia "hasając" po amerykańskich i australijskich stadionach. Zdobyłby zapewne więcej bramek dla Hiszpanii, gdyby przed EURO 2012 nie doznał złamania nogi. Ta kontuzja niestety wykluczyła jego udział w tym turnieju.

Miejsce 7

W przyrodzie "różnorodność genetyczna" jest jak najbardziej wskazana dla danego gatunku. Z przymrużeniem oka, można to odnieść również w przypadku tego zawodnika. Tak się składa, że jego dziadek pochodzi z Islandii, natomiast matka ma fińskie korzenie. Nie mniej jednak Jon Dahl Tomasson - bo to o nim mowa - urodził się na terenie Danii i to dla jej barw grał. To napastnik z niezwykłym instynktem strzeleckim. "Talent czystej wody", który dawał o sobie znać już w wieku juniorskim. Wyobraźcie sobie, że reprezentował Danię U-16, Danię U-17, Danię U-19 i Danię U-21. Ba, dla każdego z tych roczników zdobył przynajmniej bramkę (27 trafień w 37 meczach)! Nie może dziwić więc, że także w dorosłej reprezentacji radził sobie wyśmienicie. We wszystkich meczach kadry ustrzelił łącznie przeszło 50 goli (w tej kategorii jest współ-liderem w kadrze). W "istotnych spotkaniach" aż 37-krotnie trafiał do siatki rywali (w 68 takich spotkaniach). Wśród nich największe znaczenie ma 5 bramek z Mistrzostw Świata i 3 bramki zdobyte podczas EURO. W historii występów w reprezentacji nigdy nie strzelił w jednym meczu więcej niż 2 bramki, co tylko zwiększa podziw dla niego (wszakże nie zdobywał po trzy lub więcej goli z tzw. "kelnerami"). W swej bogatej piłkarskiej karierze trafiał gole (w "meczach o punkty") takim drużynom jak np. Hiszpania, Francja, Urugwaj czy Włochy. Raz "ukarał" Biało-czerwonych, ale jedynie w meczu towarzyskim. Grał na czterech wielkich turniejach: po dwa udziały w Mundialach i EURO. W meczu ze Szwecją podczas Mistrzostw Starego Kontynentu w 2004 roku (2:2), trafił bramkę niezwykłej urody. Przyjął futbolówkę "na klatkę" i gdy ta odbiła się od murawy, nie zastanawiając się specjalnie "kropnął" ją z ok. 25 metrów do bramki. Piłka nabrała niezwykłej rotacji i przelobowała bramkarza, lądując tuż przy jego lewym słupku. Palce lizać! Tomasson ostatni mecz w reprezentacji rozegrał przeciwko Japonii w 2010 roku (1:3). Było to spotkanie w ramach Mistrzostw Świata. Swój występ na afrykańskim stadionie okrasił bramką. Wykonał rzut karny dla swego zespołu i "na raty" udało mu się go wykorzystać. Jako zawodnik grał m.in. w lidze holenderskiej, włoskiej i hiszpańskiej. Ma dom na terenie Holandii i ostatnio nawet trenował dwa tamtejsze kluby - jednak bez specjalnego efektu. Obecnie jest na "piłkarskim bezrobociu".

Miejsce 6

Przyszedł czas na legendę tureckiego futbolu. Hakan Şükür dla swego kraju łącznie zdobył 51 bramek i bez dwóch zdań w tej mierze jest reprezentacyjnym hegemonem. Drugi w tym zestawieniu piłkarz ma od niego aż o 29 goli mniej! Pod względem liczby występów w kadrze (112 meczów) zajmuje zaszczytną drugą pozycję w historii. Jak widać zawodnik niezwykle zasłużony dla rodzimego futbolu. W "meczach o punkty" zagrał 76-krotnie i zdobył w nich 39 bramek. Raz pojechał na Mistrzostwa Świata (2002 rok) i wraz z kolegami powrócił z tego turnieju do kraju w glorii, z tytułem 3 drużyny globu. Şükür zasłynął wówczas strzeleniem najszybszej bramki w historii tej imprezy (w 11 sekundzie po rozpoczęciu meczu!). Ponadto brał udział w dwóch Mistrzostwach Europy i zdobył na nich 2 bramki. Ma wyjątkowe miejsce w sercach kibiców Galatasaray. Do klubu ze Stambułu przychodził aż trzy razy i razem z tym zespołem osiągnął w 2000 roku ogromny sukces - wygrał Puchar UEFA. Oficjalnie wystąpił dla tego klubu w 347 spotkaniach, w których 228 razy uderzona przez niego piłka znalazła właściwą drogę do siatki drużyny przeciwnej. Reprezentował też m.in. barwy Interu Mediolan, jednak wielkiej kariery tam nie zrobił. Şükür "zawiesił korki na kołku" w 2008 roku. Rok wcześniej zagrał ostatni mecz w koszulce Reprezentacji Turcji (z Grecją). Natomiast ostatnią bramkę dla niej zdobył przeciwko Bośni i Hercegowinie w meczu eliminacyjnym EURO 2008. Niestety dla niego, mecz w Sarajewie zakończył się porażką jego zespołu (2:3). Şükür dorobił się efektownych przydomków. Mówiono na niego Król goli czy Byk z Bosforu (niezwykle "efektowna" ksywka :D). Piłkarz co prawda urodził się w Turcji, ale jego rodzina ma albańskie pochodzenie (z terytorium Kosowa i Macedonii). Ostatnio Şükür "bawi się" w politykę, będąc tureckim parlamentarzystą.

Miejsce 5

Na piątym miejscu znajduje się piłkarz wybitnie odbiegający od pozostałych, ujętych w tym rankingu. A dlaczego? No bo...zawodnik ten jest w ogóle z innej piłkarskiej epoki - ostatni mecz w drużynie narodowej rozegrał bagatela ponad 40 lat temu! Okres ten obejmuje kilka pokoleń piłkarzy. Bohaterem całego tego "zamieszania" jest legendarny Gerhard Müller (jego imię przyjęło się zdrabniać - Gerd). Niemiecki napastnik (wtedy Reprezentacja RFN) strzelił 39 goli, ale uwaga - wystąpił tylko w 31 "meczach o punkty"!. Mała liczba spotkań niech zbytnio nie dziwi. Należy pamiętać, że wówczas rozgrywano niezwykle mało eliminacyjnych potyczek, chociażby z uwagi na mniejszą niż obecnie liczbę państw w Europie (zresztą były takie kraje, które nie przystępowały w ogóle do międzynarodowej rywalizacji). Müllera pewnie świetnie pamiętają starsi kibice w naszym kraju. To właśnie on "dobił" Polskę w słynnym Meczu na wodzie, podczas Mistrzostw Świata w 1974 roku (przegraliśmy wtedy 0:1). Zresztą wcześniej przeciwko Biało-czerwonym zagrał dwa razy i w meczu w Warszawie trafił dwie bramki, a jego ekipa ograła nas 3:1. Piłkarz ten jest niezwykle utytułowany. Wraz ze Die Mannschaft zagrał na dwóch Mundialach oraz jednym EURO i za każdym razem lądował na podium (Mundial 1970 - 3 miejsce, EURO 1972 - 1 miejsce oraz Mundial 1974 - 1 miejsce). Müller został królem strzelców zarówno na europejskim jak i światowym "podwórku". Wyjątkową wagę ma zwłaszcza jego wyczyn z 1970 roku. W mistrzostwach rozegranych na meksykańskich obiektach ustrzelił aż 10 bramek - w sumie w tego typu imprezie zdobył 14 bramek (to osiągnięcie było rekordowym przez następne 32 lata i poprawił je o jedno trafienie dopiero Brazylijczyk Ronaldo). Nie tak dawno odebrano mu inny prestiżowy rekord. Otóż w jednym roku kalendarzowym (2012 rok) Lionel Messi miał aż 91 trafień, przez co poprawił wyczyn Müllera sprzed 40 lat - w 1972 roku Niemiec łącznie trafił do siatki rywali 85 razy. Obliczono, że Müller jest na piątym miejscu w historii futbolu, w klasyfikacji piłkarzy z największą liczbą oficjalnych goli (735 takowych). Müller swego czasu popadł w alkoholizm. Rozpoczął jednak leczenie i udało mu się wyjść "na prostą". Jeszcze o jego ostatnim reprezentacyjnym meczy, który był dla tego gracza wspaniałym dniem. Rozegrał wtedy na niemieckiej ziemi finał Mistrzostw Świata, zdobył zwycięska bramkę (2:1) i mógł radować się tytułem mistrzowskim. Ta bramka była zresztą jego 68 (więcej niż rozegranych meczów!) i długo było to najlepsze osiągnięcie w niemieckiej piłce.

Miejsce 4

Jest 1997 rok. Mecz grupowy Ligi Mistrzów. FC Barcelona podejmuje u siebie Dynamo Kijów. Po pierwszych 45 minutach meczu, fani zebrani na legendarnym Camp Nou są w szoku - tak, to właściwe określenie sytuacji. Barça dostaje srogie "baty" od swych przeciwników z Europy Wschodniej. Przegrywają 0:3 (ostatecznie skończyło się na 0:4), a ich pogromcą był niejaki Andrij Szewczenko. Otóż, ten 21-latek wpakował im wszystkie gole. No dobrze, FC Barcelona nie była wtedy co prawda tak silna jak za czasów Lionela Messi czy nawet Ronaldinho, lecz "chłopcem do bicia" trudno ją nazwać. Tak czy inaczej, tamten mecz pokazał, że Szewczenko może zostać naprawdę wybitnym piłkarzem - i takim się stał. Historia jego życia też ma znamiona sensacji. Chłopak przyszedł na świat w wiosce pod Kijowem, w rodzinie wojskowego. Gdy miał 3 latka przeprowadzili się do stolicy państwa. Tam dostrzeżono jego nieprzeciętny piłkarski talent i trafił pod skrzydła klubu Dynamo Kijów. Został później wytransferowany do AC Milan. Bardzo prestiżowy kierunek, bo liga włoska miała wtenczas wyraźnie większą jakość nic obecnie. Szybko Ukrainiec zaskarbił sobie miłość tamtejszych fanów, dzięki strzelaniu rywalom w bramek w hurtowej ilości. Dla Reprezentacji Ukrainy jest żywą legendą. To on jest absolutnie jej najlepszym strzelcem (48 bramek), a rozegrane 111 spotkań plasuje go na drugim miejscu w historii. Samą opaskę kapitańską przywdziewał w 56 meczach, co jest tam rekordowym osiągnięciem. W "meczach o punkty" zagrał 74 razy i zdobył w nich 40 bramek. Największe "żniwa" miał w eliminacjach Mistrzostw Świata. W czterech edycjach potrafił zdobyć aż 26 bramek i bezsprzecznie jest najlepszym strzelcem na kontynencie europejskim w dziejach (do tej pory nikt poza nim w tego typu spotkaniach nie strzelił nawet 20 bramek!). Z reprezentacją osiągnął ćwierćfinał Mundialu 2006 i to jest w tej kategorii jego największy sukces. Poza tym wystąpił jeszcze tylko w jednym wielkim turnieju - EURO 2012, którego Ukraina była współgospodarzem. Zdobył dwa gole w Mundialu i tyle samo w EURO - oba strzelił w spotkaniu ze Szwedami w 2012 roku (2:1). Ostatnim jego meczem w ukraińskim trykocie była potyczka z Anglikami, na wspomnianych wcześniej Mistrzostwach Europy (0:1). Niewątpliwie osiągnął więcej w futbolu klubowym. Co prawda tylko raz wygrał Ligę Mistrzów (2003 rok), ale w tych rozgrywkach aż 3-krotnie został królem strzelców. W 2000 roku przyznano mu Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza świata. W tym samym roku Pelé uwzględnił go w swoim zestawieniu, tzw. FIFA 100. Polscy kibice dobrze pamiętają go z finału Ligi Mistrzów z 2005 roku. Wtedy Szewczenko nie zdołał w serii rzutów karnych przechytrzyć Jerzego Dance Dudka. Była swego czasu fama, że zostanie trenerem rodzimej reprezentacji, jednak do tego nie doszło. Prywatnie jest pasjonatem golfa i mody męskiej.

Miejsce 3

Tego pana specjalnie przedstawiać nie trzeba. Jest doskonale rozpoznawalny na całym świecie. Zapewne nie jeden kibic westchnął patrząc na jego piłkarską technikę, a tabun pań instynktownie wzdycha na sam jego widok. Od niedawana Ronaldo skończył 30 lat, więc ma jeszcze trochę czasu na poprawienie swoich strzeleckich wyczynów, które już teraz robią ogromne wrażenie. Przez lata zarzucano mu, że nie potrafi przełożyć swojej jakości w klubie na Reprezentację Portugalii. Coś w tym było (czy jest), ale nieco ten krytyczny obraz odsunął od siebie po EURO 2012. Wtedy to rozegrał bardzo dobre zawody, ciągnąc grę swojej ekipy aż do samego półfinału (tam przegrali dopiero po serii rzutów karnych z Hiszpanią). W koszulce Portugalii zdobył 52 bramki (rekord), rozegrał 118 spotkań (2 miejsce wszech czasów) i pełnił rolę kapitana drużyny 59 razy (to także rekord). Jeśli chodzi o "sól" dzisiejszego posta, to strzelił 41 goli w 79 istotnych meczach. Bardzo prawdopodobne, że po aktualnych eliminacjach i ewentualnej grze na francuskim EURO, nasz bohater może już niebawem zostać liderem naszego rankingu - jak na razie musi zadowolić się 3 pozycją. Jego pierwszy gol dla kadry ma wymiar historyczny. Strzelił go bowiem w meczu otwarcia EURO 2004, a turniej zorganizowano w jego ojczyźnie. Ów trafienie pozwoliło jednak wyłącznie "otrzeć łzy", bo Grecy ich pokonali (1:2). Zagrał w trzech Mundialach (największe osiągnięcie to 4 miejsce) i trzech EURO (największy sukces to 2 miejsce). Na każdej z tych imprez miał przynajmniej jedno trafienie i łącznie uzbierał ich 9. Piłkarz kompletny, wspaniała technika, "kąśliwy" strzał i (nieco pejoratywnie) pazerność na bramki. Już teraz w barwach Realu Madryt ustrzelił 288 goli (4 miejsce w historii Królewskich i do rekordzisty potrzebuje jeszcze 35 goli) w ledwie 277 rozegranych spotkaniach! Wśród jego licznych nagród i sukcesów znajdują się aż trzy Złote Piłki dla najlepszego gracza globu (cztery razy zajmował w tym konkursie 2 lokatę). No cóż, przyznam bez bicia, iż nie darzę tego pana jakąś sympatię. Ten "żelek" we włosach, fochy, duże mniemanie o sobie czy wreszcie jego kompleks do Lionela Messi (przerost ambicji) znacząco odbiega od mojego ideału piłkarza. Nie mniej jednak, Ronaldo z pewnością jest wspaniałym graczem - już teraz jednym z najlepszych w historii.

Miejsce 2

Zaskoczeni? Nie dziwię się. Aż ciśnie się tu popularne powiedzenie: „Grosz do grosza i będzie kokosza!”. Irlandczyk sumiennie i regularnie zdobywał bramki dla swej reprezentacji, choć jego kariera klubowa to raczej drugi plan światowego futbolu. Także sama Irlandia za wybitną piłkarską nację bynajmniej nie uchodzi, a jej największe sukcesy blado wyglądają chociażby w porównaniu do nas. Bo w sumie pięć awansów na wielkie turnieje, z ćwierćfinałem Mundialu 1990 wystarcza Zielonej Wyspie, aby mianować się piłkarską potęga? Oczywiście, że nie. Tak więc tym większe słowa uznania dla Roberta Keana za jego "worek" wypełniony golami. Keane do dnia dzisiejszego skolekcjonował 42 bramki w "meczach o punkty". Jeśli dodamy to tego 23 bramki z "meczów mniej ważnych", to da nam to jego 65 trafień w barwach irlandzkiej reprezentacji. Już mówię, że to jest rekord i to z ogromną przewagą (meczów też rozegrał zresztą najwięcej). Nasz bohater jest czynnym graczem kadry i wspomniane osiągnięcia pewnie poprawi. Uwaga! Już w marcu czeka nas wyjazd do Irlandii i mecz w ramach eliminacji EURO 2016. Mimo sympatii to tego zawodnika, to jednakże nie kibicuję mu ażeby akurat w meczu z nami poprawił sobie statystyki strzeleckie ;) Keane strzelił trzy gole w Mistrzostwach Świata (trafił m.in. do bramki Niemiec i Hiszpanii). Niestety dla niego, nie poczuł smaku bycia autorem gola na EURO (okazję miał na "polskim" EURO, ale się mu nie udało). Jak widać motywacji, aby wybrać się do Francji za rok pewnie mu nie brakuje. Irlandczyk obecnie dzierży pozycję lidera w klasyfikacji najlepszych strzelców eliminacji Mistrzostw Europy. Łącznie we wszystkich takich spotkaniach ma 21 bramek. Ten wynik może poprawić chociażby w rewanżowym meczu z Gibraltarem. W pierwszym meczu z tym rywalem zdobył trzy bramki...w pierwszych 18 minutach meczu, a jego zespół wygrał 7:0 (i te bramki są jak na razie jego ostatnimi w kadrze). Jak się patrzy na drużyny, które "karcił" Keane to widać, że wiele z nich jest po prostu "słabych" i "średnich". Przytoczę tu dane: Andora (zdobyta 1 bramka), Cypr (3 bramki), Malta (3 bramki), San Marino (3 bramki) czy Wyspy Owcze (5 bramek). Irlandczyk jednak potrafił w tych meczach zdobyć gole, a że zadanie to względnie łatwiejsze to inna kwestia - takie zespoły Irlandia wylosowała i takim strzela się bramki.

Miejsce 1

Zbliżamy się do finału tegoż rankingu. Niepodzielnym rekordzistą jest dobrze nam znany Miroslav Klose. Piłkarz zresztą budzący emocje przez swój krytyczny stosunek do naszego kraju. Urodził się w Opolu, ale gdy miał 9 lat (1987 rok) jego rodzina wyemigrowała do Niemiec. Jego ojciec ma niemieckie pochodzenie i był piłkarzem, matka natomiast trenowała z sukcesami piłkę ręczną - a więc późniejszy napastnik Die Mannschaft miał w swym najbliższym otoczeniu zacne sportowe wzorce. Chociaż Klose jest czynnym zawodnikiem klubowym, to jednak już oznajmił o swoim rozbracie z kadrą. Decyzja raczej słuszna, wszakże powiedział "papa" będąc w piłkarskim zenicie - został mistrzem świata. W swej bogatej karierze dorobił się trochę rekordów. To on aktualnie ma najwięcej strzelonych bramek pośród wszystkich niemieckich reprezentantów w ogóle, a jego 16 trafień w Mistrzostwach Świata pozwala mu być liderem wszech czasów wśród strzelców tej imprezy. Przy okazji tylko jeden piłkarz przywdział koszulkę naszych zachodnich sąsiadów więcej razy niż on. Och, dużo tego wszystkiego, ale jeszcze nieco zostało! W "meczach o punkty" wystąpił 79-krotnie i potrafił ustrzelić w nich aż 48 bramek. Dzięki swej skuteczności wygrywa ten ranking. Z Niemcami wystąpił aż 3 razy w finale wielkich imprez - pełnym sukcesem był wyłącznie ostatni z nich, który był uwieńczeniem świetnego brazylijskiego turnieju. Gracz ten słynął głównie z talentu gry głową i potrafił tą częścią ciała często zdobywać bramki (chociaż w historii futbolu byli napastnicy wyżsi od niego - Klose ma 184 cm). W całej swej karierze pokonał bramkarzy z 35 państw (czyt. reprezentacja) i choć to brzmi jak żart, to wśród nich nie ma Polski. Okazji ku temu były, gdyż wystąpił naprzeciwko Biało-czerwonym w 3 spotkaniach. W nich po niemieckich strzałach aż 5 razy futbolówka znalazła właściwą ścieżkę do naszej siatki, ale nigdy po dotknięciu Klose. Może Polska to jego kompleks, co było widać w jego "aktywnej" postawie w towarzyskim meczu z nami, przed EURO 2012 (2:2). Być może odwlekanie decyzji o zakończeniu reprezentacyjnej kariery wynikało właśnie z pragnienia rozegrania meczów z naszą reprezentacją w aktualnych eliminacjach i indywidualnym triumfem w postaci gola bądź goli - to oczywiście tylko moja hipoteza. Co by o tym piłkarzu nie mówić, to jednak napastnikiem jest po prostu świetnym. Dobrze o tym wiedzą liczni bramkarze, których doprowadzał na boisku do rozpaczy.
Dzisiejsze zestawienie to kwestia otwarta. Rekordy strzeleckie są sprawą rozwojową, a więc część dziś wymienionych nazwisk w najbliższej przyszłości po prostu będzie wyparta przez inne, także z nowych generacji piłkarzy. To chyba oczywiste. Nie da się ukryć, iż Villa jest pierwszy "do spadku". Za to na "drugim biegunie" jest Keane i Ronaldo, którzy jako jedyni z tej wyróżnionej ósemki są aktywnymi graczami. Mają więc wpływ na to, aby swój bramkowy wynik polepszyć. Najbliższą sposobność będą mieć już w marcu tego roku. Jak widać, nie miałem przyjemności opisywania dla potrzeb dzisiejszego posta sylwetki jakiegokolwiek polskiego piłkarza. Powód jest prozaiczny - strzelili niewystarczającą ilość goli. Z graczy obecnej kadry najwięcej trafień ma Robert Lewandowski. Ma ich w sumie 10, z czego aż 8 zdobył z San Marino i Gibraltarem. Miejmy nadzieję, iż popularny Lewy się nam "rozstrzela". Dziękuję za spędzony czas. Czołem! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz