(Temat 25) Mały...nie znaczy słaby!
To znowu ja - notoryczny
piłkarski natręt :D Postanowiłem tym razem zająć się sprawą
hierarchii drużyn reprezentacyjnych. Spokojnie, nie będę tu
opisywał najsilniejszych zespołów na świecie, gdyż...to nudne.
Wszakże, byłaby to w dużej mierze kalka notowań Rankingu FIFA i przegląd sukcesów danych ekip w najważniejszych turniejach
(czyt. Mistrzostwa Świata i mistrzostwa kontynentalne - np.
EURO). I jak łatwo jest się domyślić, obowiązkowo artykuł
dotyczył by Niemiec, Hiszpanii, Włoch, Anglii, Brazylii, Argentyny,
Francji... No ile można w kółko wałkować o nacjach-hegemonach w
globalnym futbolu? To może mierzić, tym bardziej że to dość
nieliczne grono. Co prawda, takowe rozważania mają też "smaczek"
- w postaci szukania odpowiedzi na pytanie: „Jakim sposobem
(sposobami) te kraje osiągają futbolowe szczyty?” - jednak
dziś tego swoistego "wyścigu potęg" o to, kto posiada
"najcięższy worek" medali i tytułów, po prostu nie
będzie! Poza tym wszystkim to trochę bolesne, gdyż pomimo paru
niewątpliwych sukcesów Biało-czerwonych, naszej
Reprezentacji nie ma jednak w światowej czołówce. No dobrze, teraz
o tym co dzisiaj. I tak bez przeciągania - pogadamy o
krajach/nacjach, które niewątpliwie potrafią (kolokwialnie mówiąc)
grać w piłkę nożną, jednak istotne jest to, iż nie są one zbyt
liczebne bądź ich obszar funkcjonowania jest niewielki. Miłego
czytania o małych, ale jarych! Zapraszam!
Obserwując rywalizację
europejskich (i nie tylko) reprezentacji piłkarskich, czasem postawa
niektórych z nich zasługuję na słowa zachwytu. Wyjątkowym
podziwem można darzyć zwłaszcza te drużyny, które pomimo swych
dostrzegalnych barier osiągają znakomite rezultaty. Bariery o
których mowa, dotyczą ograniczonych możliwości osobowych i
terytorialnych określonego państwa. Jak wiadomo nie wszyscy są
Chinami oraz Rosją i przyszło im cierpieć na bardzo skromną ilość
swych obywateli czy budować byt swej państwowości na niewielkim
areale. Jak wiadomo: mniej ludzi=mniej talentów piłkarskich, zaś
mniejsze terytorium=...mniejsza populacja. Nie da się ukryć, że
aspekt ten poważnie wpływa na osiągnięcie potencjalnego sukcesu.
Jak okazuje się jednak, nie jest to przy tym (na całe szczęście)
kwestia decydująca - czego niepodważalnym dowodem są kraje podane
w dalszej części tego postu. Może uda się pochylić nad
zagadnieniem dotyczącym tego, jak udało się "małym"
osiągnąć wysoki poziom swego piłkarstwa. Teraz pora na kilka
zdań ogólnych i "technicznych". Zdecydowałem się
przyjąć formę rankingu dla tego tematu. Pierwotna idea była taka,
aby raczej ograniczyć się tylko do wymienienia i krótkiego
opisania tych "państewek", bez przydzielania jakichkolwiek
miejsc (no może wyróżnić najlepszą trójkę). A dlaczego właśnie
ranking? Bo to efektowne :))) Od razu zaznaczam - być może to
przejaw mojej samoobrony - aby bardzo lekko i umownie podchodzić do
zaproponowanej przeze mnie klasyfikacji. Przecież to tylko mój
czysto subiektywny obraz hierarchii "małych"
reprezentacji. To sprawa z tych uznaniowych. Poniżej przedstawione
zostanie nieco informacji o 10 takich drużynach (od 10 do 1 lokaty).
Zwłaszcza podkreślam pierwszą trójkę, no może piątkę -
pozostałe wymienione drużyny jednak nieco odstają poziomem
(względnie mówiąc) od nich. W głównej mierze bazuję na
aktualnej sytuacji, czyli teraźniejszość i latach nieodległych.
Aspekt historyczny jednak też jest uwzględniany. Co jeszcze?
Acha...pewnie kilka drużyn jest uwzględnionych w rankingu na wyrost
czy pominięto te, które bardziej zasługują tu na uwagę. No
cóż...ograniczam się tylko do dziesiątki, ale bardzo możliwe, że
jeszcze odniosę się krótko do paru innych zespołów
reprezentujących kraje o "skromnych gabarytach". Tak
więc...zaczynamy!
Miejsce 10
Ludność (mln):
3,9 (2014
rok)
Powierzchnia (tys.
km²): 51
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA: 29
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
13
Zaczynamy od Bałkanów.
Państwo powstało po rozpadzie Jugosławii i od razu musiało zmagać
się z cierpieniem wojny (tzw. "konflikt bałkański" -
zakończony w 1995 roku). Bośnia i Hercegowina to kraj wielonarodowy
i wielokulturowy, słaby politycznie i gospodarczo. Pomimo tego
potrafili stworzyć całkiem niezłą reprezentację piłkarską.
Przez lata ich wyniki nie były "powalające na kolana",
jednak wszystko znacząco zmieniło się pod koniec pierwszej dekady
XXI wieku. Przełomowe były eliminacje Mundialu 2010. W
grupie eliminacyjnej zajęli 2 miejsce (za Hiszpanią, a przed
Turcją) i zagrali w dwumeczu barażowym o wyjazd do RPA. W nim
nieznacznie przegrali z Portugalią ( dwukrotnie po 1:0). Później
na stanowisko jej trenera został obrany Safet Sušić i był to
bodajże najlepszy okres w historii tego kraju ze stolicą w
Sarajewie. Następne eliminacje (o udział w EURO 2012) były
niejako kalką poprzednich - znowu 2 miejsce i porażka w barażach z
Portugalczykami (0:0 i 2:6). W grupie musieli uznać wyższość
tylko Francji, a zadecydował o 1 miejscu mecz pomiędzy tymi
zespołami na Stade de France
(potrzebowali zwycięstwa). Padł wynik 1:1 - Trójkolorowych
uratował "karniak" w ostatnim kwadransie meczu. Wreszcie
eliminacje do brazylijskiego Mundialu okazały się ich
ogromnym sukcesem. Drużyna Złotych Lilii wygrała swoją
grupę (przed Grecją) i pojechała na turniej finałowy. Tam
pokonali pokonali tylko Iran (przegrane z Argentyną i Nigerią) i
wrócili do domu przed fazą pucharową mistrzostw. Niewątpliwie
dobrą postawę Bośni i Hercegowiny na arenie międzynarodowej
można tłumaczyć świetną generacją tamtejszych piłkarzy.
Zwłaszcza ważne są tu dwa nazwiska graczy ofensywnych: Edin Džeko
i Vedad Ibišević. Gracze, znani przede wszystkim z występów w
lidze niemieckiej, łącznie dla swej kadry zdobyli aż 62 bramki!
Inni istotni zawodnicy to np. Zvjezdan Misimović (już nie gra),
Emir Spahić czy Sead Kolašinac. Warto dodać, że państwo to
korzysta dużymi garściami z zagranicznych systemów szkolenia
(zwłaszcza kierunek niemiecki), gdyż poziom ligi bośniackiej jest
marny.
Miejsce
9
Ludność
(mln): 4,6
(2011 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 51
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
16
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
15
Zamieniamy
Europę na Amerykę Łacińską. Przyznam, że nieco na siłę
umieszczam ten kraj w zestawieniu, ale przynajmniej w ten sposób
ranking nabierze charakteru globalnego. Kostaryka, bo o niej mowa,
niewątpliwie swoją bojową postawą na ostatnich Mistrzostwach
Świata
zdobyła spory szacunek ze strony kibiców futbolu na całym świecie.
A że nie jest to kraj "okazały", to podziw dla ich
wyczynu tylko wzrasta. Etymologia nazwy państwa jest niezwykle miła.
Mianowicie, można ją tłumaczyć z języka hiszpańskiego na
polszczyznę jako Bogate
Wybrzeże
- jak na razie piłkarsko nie jest przesadnie "bogata",
aczkolwiek przyszłość może być dla nich łaskawa :) Do rzeczy
jednak. Nie będę tu opisywał ich drogi pełnej glorii i wiktorii
podczas brazylijskiego turnieju, bo to "nieekonomiczne"
(już to zrobiłem we wcześniejszych postach). Ale tak w skrócie:
zwycięstwa z Włochami, Urugwajem i Grecją (po karnych) oraz remisy
z Anglią i Holandią (z Oranje
polegli dopiero w ćwierćfinale po serii rzutów karnych!)...to
znakomite osiągnięcia! Do tego tylko 2 puszczone bramki,
poprzedzone "harówką" piłkarzy na murawie. Ostatnio
regularnie występują w Mundialach
i można ich uznać za trzecią siłę eliminacji (za USA i Meksykiem
- kolejność umowna). Pierwszy ich udział w tej imprezie miał
miejsce w 1990 roku - wyszli wtedy z grupy. Cztery lata temu
pozostali co prawda w domu, ale przegrany baraż z Urugwajem infamii
im nie przynosi (0:1 i 1:1). Za najwybitniejszych graczy ich kadry
można uznać Rolando Fonsecę i Paulo Wanchopa (strzelili kolejno 47
i 45 goli dla reprezentacji - najwięcej w historii!). Niestety, w
drużynie ich już dawno nie ma. Obecnie dużą jakość prezentuje
chociażby Joel Campbell czy Celso Borges. Zwłaszcza obiecujący
jest pierwszy z nich - młody (niespełna 23 lata) i jest graczem
uznanego klubu (Arsenal Londyn). Kostaryka to zespół, który
potrafił w przeszłości "postawić się" uznanym markom.
Warto przypomnieć przy tym parę ich wyników z Mistrzostw Świata
(nie licząc ostatnich): ze Szwecją 2:1, z Turcją 1:1, z Brazylią
2:5, z Niemcami 2:4 i z Polską 1:2.
Miejsce
8
Ludność
(mln): 2,1
(2014 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 20
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
46
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
15
Powracamy do Europy i
Bałkanów, gdyż teraz trochę o piłkarskich możliwościach
niewielkiej Słowenii. Ten kraj również uzyskał niepodległość w
wyniku "rozczłonkowania" Jugosławii. W porównaniu do
gabarytów Bośni i Hercegowiny, Słowenia jest nawet bardziej
filigranowa (populacja niemal dwukrotnie mniejsza). Sporym
"smaczkiem" jest fakt, że kraj w dużej części leży w
górach i dominuje tam moda na sporty zimowe - więc futbol ma "pod
górkę". Słoweńcy to charakterny naród. Na mnie robią
niebywałe wrażenie, niemal "wyciskując" 100% swych
możliwości. Nie dość, że "biją" nas niemiłosiernie w
koszykówce, to również godnie rywalizują w piłce ręcznej czy
mówiąc szeroko - w sportach zimowych. W piłce nożnej nawet nas
upokorzyli. Przegraliśmy z nimi na wyjeździe w Lublanie aż 0:3 w
ramach eliminacji Mundialu 2010 (w pierwszym meczu padł remis
1:1) i to Słowenia wybrała się do Afryki. Po drodze (w barażu)
"papa" powiedzieli "ogromnej" Rosji (1:2 i 1:0 -
awans dzięki golowi strzelonemu na wyjeździe). Na samej imprezie
zbyt słodko nie było (4 punkty w 3 meczach), ale niemal awansowali
do dalszej fazy turnieju. Nie myślcie, że impreza sprzed prawie 5
lat to jakiś "rodzynek" w historii ich piłkarstwa. Nic z
tych rzeczy! Pojechali jeszcze na EURO 2000 i Mundial 2002,
a dodatkowo w eliminacjach EURO 2004 odpadli dopiero na etapie
baraży (1:1 i 0:1 z mocną Chorwacją). Na EURO 2000
zagrali niezwykle emocjonujące spotkanie z podtekstem, przeciwko
Reprezentacji Jugosławii. Mecz zakończył się wysokim
remisem 3:3 mimo, że Słowenia prowadziła 3:0 i grała z przewagą
jednego zawodnika na boisku! Świetnie zagrał wtedy Zlatko Zahovič,
strzelając 2 bramki (zdobył w reprezentacyjnym trykocie 35 goli -
rekord). Nieco później oba zespoły również rywalizowały ze sobą o
punkty (w obu meczach było 1:1). Słoweńska piłka klubowa też nie
ma się czego wstydzić. NK Maribor dwukrotnie reprezentował swój
kraj w fazie grupowej Ligi Mistrzów (ostatni raz w sezonie
2014/15). Przypomnijmy, że my czekamy na taki zaszczyt
od...sezonu 1996/97! Trudno nie pokochać tego małego
aczkolwiek dumnego kraju, zwłaszcza że w ich angielskiej nazwie
pojawia się...miłość (Slovenia).
Miejsce
7
Ludność
(mln): 5,1
(2013 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 385
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
67
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
2
Ach
ta Norwegia! Skojarzenia aż same przychodzą na myśl: Skandynawia,
fiordy, dorsz, przyjaźni ludzie, dobrobyt, ropa naftowa, wikingowie,
chłód, biegi narciarskie i wreszcie Marit Bjørgen. Być może nie
wszyscy zdają sobie nawet sprawę, iż do niedawna również futbol
był wizytówka tego kraju. Wszystko dzięki "gejzer-generacji"
z lat 90-tych. Wtedy to Norwegia stała się liczącą ekipą na
europejskim i światowym "podwórku". To była wręcz
rewolucja. Jeszcze eliminacje EURO
1992
nie zakończyły się dla nich specjalnym sukcesem (nie awansowali do
turnieju, chociaż pokazali się z dobrej strony), ale następne do
Mundialu
1994
to była ich bajka! Trafili do jednej grupy z Anglią, Holandią,
Polską, Turcją i San Marino i...byli najlepsi! Tylko z Turcją
przegrali (1:2, wyjazd) w ostatnim spotkaniu, ale grali wtedy o
przysłowiową "pietruszkę". W turnieju finałowym już
było znacznie słabiej (4, ostatnie miejsce w grupie), aczkolwiek
dali sobie trafić tylko jedną bramkę. Zresztą, obrona była ich
najsilniejszą bronią - "skała w tyłach". Na następny
Mundial
również pojechali (1998 rok, 1 miejsce w grupie eliminacyjnej) i
awansowali do strefy pucharowej. Odpadli w 1/8 po przegranej 0:1 z
Włochami (wcześniej pokonali Brazylię 2:1!). W EURO
zagrali tylko raz (2000 rok), gdzie w 3 meczach trafili i puścili po
1 bramce. Regres w norweskim futbolu rozpoczął się od eliminacji
Mundialu
2002.
Rywalizowali wtedy m.in. z Polską (2:3 i 0:3) i z 10 spotkań
wygrali tylko 2-krotnie. W latach 30-tych też dochowali się
przyzwoitej drużyny. Na Turnieju
Olimpijskim 1936
zajęli 3 miejsce (m.in. ograli nas 3:2), a dwa lata później
pojechali na Mundial
do Francji (odpadli po porażce 1:2 z Włochami, którzy zostali
wtedy powtórnie najlepszą reprezentacją na świecie). Ich piłka
klubowa też odnosiła paręnaście lat temu znaczące wyniki.
Rosenborg Trondheim potrafił zagrać w fazie grupowej Ligi
Mistrzów
w 8 edycjach...z rzędu! Myślę, że sukces norweskiej piłki łączy
się z odkryciem w tym państwie dużych złóż ropy naftowej w
latach 80-tych. Kraj w krótkim czasie stał się niezwykle zamożny
i zaczęto inwestować w futbol. Do tego stworzono efektywny system
szkolenia, który można stawiać za wzór. Inspiracją była tu
piłka angielska (gra prosta, twarda i oparta na wytrzymałości
graczy) + duży nacisk na obronę. Zresztą wielu Norwegów grało w
lidze angielskiej i tam "dojrzewali". Dla Norwegii grali
tak znakomici piłkarze jak: Ole Gunnar Solskjær, Tore André Flo,
John Arne Riise czy obecny trener Legii Warszawa -
Henning Berg. Z tym rywalem Biało-czerwoni
rozegrali pierwszy oficjalny mecz po wojnie (w 1947 roku przegraliśmy
w Oslo 1:3).
Miejsce
6
Ludność
(mln): 0,3
(2014 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 103
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
33
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
28
Gdzieś
miedzy Europą a Ameryka Północną leży wyspa - Islandia. Do tej
pory znana była głównie z wulkanów, rybnych smakołyków czy
leczenia gorączki...zimnem. Od niedawna jest również podziwiana za
"piłkarski cud". Chyba inaczej nie da się określić tak
dobrej w ostatnim czasie postawy piłkarzy, z kraju
liczącego...niecałe 350 000 mieszkańców! Chociażby Lublin ma
większą populację. To jeszcze nie wszystko. Kraj ten leży w
chłodnym klimacie, lubi wiać, mało jest dni słonecznych a 1/10
jego powierzchni to lód. Do tego jeszcze jako samotna wyspa, dzieli
ją od innych europejskich państw znaczny dystans - można
powiedzieć, że ich rynek piłkarski nie jest dla nikogo naturalnym
kierunkiem pozyskiwania piłkarzy (dla ligi włoskiej są to
chociażby państwa bałkańskie). Czy w takich warunkach da się
stworzyć reprezentację grającą dobry futbol? Widać da się!
Dopiero od lat 70-tych tak kraj bierze regularny udział w
eliminacjach do najważniejszych turniejów. Oczywiście, dotychczas
ewentualne awanse tego zespołu traktowano jak dobry żart. Wszystko
zmieniło się bardzo od eliminacji do Mundialu
2014.
Wtedy to Islandia zajęła drugie miejsce w swojej grupie (za
Szwajcarią, a przed m.in. Słowenią i Norwegią) i zagrała w
barażu. W nim musieli uznać wyższość Chorwacji (0:0 i 0:2). Ktoś
powie: „Raz
się im udało!”.
No właśnie nie do końca. W obecnych eliminacjach EURO
2016
zespół ten w swej grupie zajmuje na razie drugie miejsce - po 4
meczach mają aż 12 punktów! Wygrali z Łotwą (3:0), Turcją (3:0)
i Holandią (2:0, piłkarsko "rozbili" drużynę Oranje).
Przegrali tylko z Czechami (1:2, wyjazd), którzy ostatnio świetnie
sobie radzą. Najbardziej znany islandzki piłkarz to Eiður
Guðjohnsen (m.in. FC Barcelony i AS Monaco). Ostatnio jednak ten
"wiekowy" zawodnik jest poza składem. Z bardzo dobrej
strony w aktualnych eliminacjach pokazuje się za to Gylfi Sigurðsson
(4 gole). Występujący na co dzień w lidze angielskiej gracz,
zwłaszcza dał popis swych umiejętności w meczu z Holendrami
(strzelił obie bramki). Przed Islandią bardzo istotne mecze:
wyjazdowe z Kazachstanem (marzec) i rewanżowe u siebie z Czechami
(czerwiec). Ewentualne triumfy nad tymi rywalami, mogą wlać dużo
wiary w ich serca przed decydującymi jesiennymi potyczkami. Jak na
razie dużo przemawia za tym, iż Wyspiarze
będę biegać w przyszłym roku po francuskich murawach.
Miejsce
5
Ludność
(mln): 5,7
(2014 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 43
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
30
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
3
Dla
Jugosławii eliminacje EURO
1992
skończyły się ogromnym sukcesem - pierwsze miejsce w grupie, 7
zwycięstw na 8 spotkań i świetny bilans bramkowy (24:4). Piłkarze
i ich kibice mieli realne podstawy do optymizmu przed turniejem w
Szwecji. Niestety, nie był on im dany. Jugosławii z hukiem odebrano
możliwość występu w zawodach, a przyczyny takiego kroku miały
charakter pozasportowy: armia jugosłowiański zaangażowała się w
konflikt w Bośni i Hercegowinie (największy tego typu w Europie po
II wojnie światowej). FIFA
zaproponowała udział ekipie Danii - drużyna ta rywalizowała z
Jugosławią w eliminacjach i zajęła w nich 2 miejsce). Było to
niedługo przed otwarciem imprezy i piłkarze zostali ściągnięci
ze swych wakacji. Chyba tylko niepoprawni optymiści mogli
przewidywać, iż drużyna wyjdzie z grupy. Początek był słaby:
dwa pierwsze mecze, a gracze nie potrafili strzelić bramki i mieli
ledwo punkt. Jednak to co było później to już bajka! Doszli do
ścisłego finału zawodów, w którym zagrali z nie byle kim -
Niemcami. Ówczesnych mistrzów świata ograli 2:0 i wszyscy
przecierali oczy ze zdumienia. Choć to brzmi niesłychanie, lecz
naprawdę Dania została mistrzem Europy! W nagrodę dwa lata później
pojechali do Arabii Saudyjskiej na prestiżowy Puchar
Konfederacji.
Tam miał miejsce kolejny ich wielki triumf. Wygrali cała imprezę,
a "wisienką na torcie" było zwycięstwo w finale z
Argentyną (drużynę Albicelestes
pokonali 2:0). Pomiędzy oboma sukcesami, musieli przełknąć jednak
gorzką pigułkę. Nie udało im się bowiem przebrnąć eliminacji
Mistrzostw
Świata 1994,
chociaż przegrali tylko raz i mieli niewielką stratę do
najlepszych (3 miejsce - punkt mniej niż Hiszpania i tyle samo
punktów co Irlandia). W Mundialach
zresztą radzili sobie przeciętnie. Ledwo 4-krotnie brali w nich
udział (pierwszy raz w 1986 roku) i najlepszym osiągnięciem była
1/4 (1998 rok, odpadli po klęsce z Brazylią). Na EURO
za to radzili sobie wybornie: łącznie 8 udziałów. Oprócz triumfu
na EURO
1992,
zajęli 3 miejsce na EURO
1984
i 4 miejsce na EURO
1964.
Dobrym osiągnięciem była też ćwierćfinał EURO
2004.
Dania uzbierała sporo medali z Turniejów
Olimpijskich (ostatni
taki sukces w 1960 roku). Raz została mistrzem olimpijskim
(nieoficjalnym), 3 razy była wicemistrzem i raz była na trzecim
miejscu w tej imprezie. Zresztą Letnie
Igrzyska Olimpijskie
pokazują jak usportowione nastawienie jest w tym niewielkim
państwie. Łącznie 43 medale z najważniejszego kruszcu i pod tym
względem wyprzedza tak "duże" kraje jak np. Brazylia,
Hiszpania, Argentyna czy Turcja. Okres przed I wojną światową był
dla Danii piłkarską sielanką. Uchodziła wtedy za jedną ze
światowych potęg - w swym pierwszym oficjalnym meczu
międzypaństwowym (1908 rok) pokonała Francję aż...17:1 (rekord).
Niestety, bardzo zmarnowała swe wielkie możliwości, gdyż później
bardzo regularnie omijała udział w wielkich turniejach. Dopiero po
II wojnie światowej nieco zmieniono tam perspektywę. Dania
pozostawała długo na peryferiach wielkiej piłki. Głównym tego
powodem wydaje się być przyjętą tam ideę piłkarstwa
amatorskiego (zrezygnowano z niej dopiero na początku lat 70-tych).
Kiedyś ich reprezentacja zawstydziła Biało-czerwonych.
W 1948 roku pokonali towarzysko Polskę aż 8:0 (największa klęska
w historii). Dla Danii grali/grają tak wybitni piłkarze jak np.
Michael Laudrup (m.in. FC Barcelona i Real Madryt), Jon Dahl Tomasson
(m.in. AC Milan), Nicklas Bendtner, Christian Poulsen czy Mortem
Olsen. Ten ostatni jest od 2000 roku trenerem zespołu (156 meczów,
z czego prawie połowa to zwycięstwa) i przez to mówi się często
na jego podopiecznych Gang
Olsena
czy Jedenastka
Olsena.
Miejsce
4
Ludność
(mln): 4,3
(2011 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 57
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
19
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
3
„Hrvatska!
Hrvatska!”
- aż chciało się wtórować chorwackim fanom na Mundialu
1998,
kiedy ich pupile rozgrywali turniej życia. Bałkański walec
zatrzymał się w półfinale, gdzie musieli uznać nieznaczną
wyższość gospodarzy - Francji. Nie zrazili się jednak tym
niepowodzeniem i trzy dni później pokazali swój charakter i
możliwości, pokonując w meczu o 3 miejsce zespół Holandii.
Bardzo wymowny był ich wykonaniu mecz ćwierćfinałowy, w którym
rozgromili Reprezentację Niemiec aż 3:0. Co prawda, nasi zachodni
rywale grali od 40 minuty o jednego zawodnika mniej po otrzymaniu
czerwonej kartki, jednak Niemcy to...Niemcy. Sukces Chorwacji był
ogromny, aczkolwiek typowano przed turniejem, iż zespół ten może
"namieszać". Jest to "młoda" reprezentacja -
tak naprawdę możemy mówić o ich oficjalnych meczach dopiero od
1992 roku. Przez wiele lat państwo to nie istniało na mapach
Europy, gdyż było jedną z części wielonarodowej Jugosławii. Jak
się okazało po jej rozpadzie - to właśnie Chorwaci byli tą
nacją, która piłkarsko osiągnęła najwięcej. Wyobraźcie sobie,
że wystartowali łącznie w 10 eliminacjach ważnych imprez (Mundial
i EURO)
i tylko 2 razy musieli pozostać "w domu" (EURO
2000
i Mundial
2010).
Już ich debiut był niezwykle okazały. W eliminacjach EURO
1996
udało im się awansować i to z pierwszego miejsca w grupie! Byli
przed Włochami, z którymi wygrali na ich terenie 2:1. Udowodnili,
iż nie był to przypadek w meczu rewanżowym (1:1). Na samym
turnieju wstydu nie przynieśli. Udało im się wyjść z grupy
(rywale: Portugalia, Dania i Turcja). Odpadli dopiero w 1/4 z
późniejszymi mistrzami Europy, czyli Reprezentacją Niemiec (1:2).
W XXI wieku mieli jednak mniejsze osiągnięcia. Co prawda, spokojnie
wchodzili do głównych turniejów, jednak w ich trakcie nieco
zawodzili - raz tylko wyszli z grupy (EURO
2008
i odpadli w 1/4 po serii rzutów karnych i niezwykle emocjonującym
meczu z Turcją). Teraz nieco statystyk. Od 1992 roku (debiut w
przegranym 0:1 meczu z Australią) rozegrali łącznie 259 spotkania:
133 zwycięstw - 74 remisy - 52 porażki (co daje: 51,4% meczów
wygranych i aż 79,9% meczów nieprzegranych!). W tabeli poniżej
macie przedstawione parę danych statystycznych o meczach
Reprezentacji Chorwacji. Podkreślę tylko, iż chorwackie stadiony to
istne warownie. W 53 "meczach o punkty" tylko 3-krotnie
przegrali! Ponadto, we wszystkich spotkaniach na własnych boiskach, aż w 53 z nich (niemal 55%) potrafili zagrać "na zero" w obronie!
Chorwacki
futbol doczekał się sporego grona wybitnych zawodników i grających
w wielkich klubach. Od razu na myśl przychodzi Davor Šuker. Był to
(zakończył piłkarską karierę) legendarny król strzelów
Mundialu
1998
i gracz m.in. takich klubów jak Real Madryt i Arsenal Londyn. Zagrał
w 68 oficjalnych meczach kadry i zdobył dla niej rekordowe 45 bramek
(aż 31 goli w "meczach o punkty"). Przykłady innych
świetnych piłkarzy przywdziewających koszulkę w biało-czerwoną
kratę: Darijo Srna, Eduardo da Silva, Mario Mandžukić, Ivica Olić,
Luka Modrić, Niko Kovač, Ivan Klasnić czy Dario Šimić. W
obecnych eliminacjach EURO
2016,
Hrvatska
prezentuje wyborną dyspozycję - po 4 rundach spotkań przewodzi w
swojej grupie z 10 punktami (10:1 w bramkach). Za nią jest Italia, z
którą potrafiła zremisować na wyjeździe (1:1).
Miejsce
3
Ludność
(mln): 16,9
(2014 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 42
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
5
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
1
Znajdujemy
się już na podium. Holendrzy to niewątpliwie jedna z
najwybitniejszych piłkarskich nacji. Nie przyznałem im 1 miejsca w
tym zestawieniu, tylko z uwagi na dość dużą populację tego
kraju, chociaż ma niewielką powierzchnię (to kryterium zdecydowało
o miejscu w tej dziesiątce). Dla porównania: w Holandii mieszka
ponad 2 razy mniej ludzi niż w Polsce, jednak jej powierzchnia
jest...ok. 7,5 razy mniejsza niż naszego kraju! Holandia to
"łebskie" państewko. Słynie m.in. z wiatraków i
tulipanów mimo, iż to nie ona je "wymyślili". Prawie 1/5
jej terenu powstała sztucznie w wyniku...osuszenia morza! Piłka
nożna również jest wizytówką Holendrów. Tak naprawdę
"pomarańczowa siła" rozpoczęła się w latach 70-tych.
Pierwszy poważny wyczyn ich reprezentacji to wicemistrzostwo świata
zdobyte na Mundialu
1974.
Cztery lata później powtórzyła swój wyczyn, zresztą znów
przegrywając w finale z gospodarzami turnieju (kolejno: RFN i
Argentyna). To był także piękny okres dla ich piłki klubowej,
która wiodła prym na europejskim kontynencie (przez 4 sezony z
rzędu wygrali Puchar
Europy
- "ojciec" współczesnej Ligi
Mistrzów).
Holandia w krótkim czasie stała się licząca, dzięki dwóm
kwestiom: uzawodowieniu swego piłkarstwa w latach 50-tych oraz
(przede wszystkim) stworzeniu systemu taktycznemu - tzw. futbolu
totalnego.
Ten innowacyjny sposób patrzenia na piłkę nożną, opierał się
na płynnej wymianie pozycji między zawodnikami i można go krótko
opisać: "wszyscy bronimy - wszyscy atakujemy". Pozwalało
to na widowiskową grę, która również była efektywna w znakomite
wyniki. Oczywiście do tego wszystkiego dochodziło perfekcyjne
szkolenie młodzieży. Lata 80-te to, niestety dla nich, niemal
"jałowy czas". Nie zagrali na trzech ważnych turniejach:
Mundialu 1982,
EURO
1984
oraz Mundialu
1986.
Uratowali twarz tylko poprzez swą postawę na EURO
1988.
Zbyt dużo umiaru z mojej strony - Oranje
zdobyli wtedy szczyt! Na niemieckiej (czyt. RFN) imprezie sięgnęli po tytuł mistrzów Europy, a ozdobą był ich finał z ZSRR (2:0), w
którym Marco van Basten strzelił jedną z najsłynniejszych bramek
w historii futbolu. Lata 90-te to znów zwyżka w holenderskiej piłce
(zwłaszcza klubowej, bo reprezentacja grała poniżej swych
możliwości). Chyba od tego okresu rozpoczął się ogromny popyt na
holenderskich trenerów i ich myśl szkoleniową. Obejmowali oni
wiele słynnych europejskich klubów (i wiele reprezentacji obcych
państw). Ostatnie dwa Mistrzostwa
Świata
to ogromne osiągnięcia holenderskich piłkarzy (aczkolwiek w ich
kraju przyjęte z malutkim niedosytem) - 2 miejsce w 2010 roku i 3
miejsce w 2014 roku. Ważniejsze wyczyny Reprezentacji Holandii na
wielkich imprezach: Mundial
(3-krotnie wicemistrzostwo oraz 3 miejsce), EURO
(jedno mistrzostwo i 4-krotnie 3 miejsce) oraz Turniej
Olimpijski
(3-krotnie 3 miejsce). Przykłady słynnych piłkarzy z tego kraju:
Marco van Basten, Patrick Kluivert, Dennis Bergkamp, Johan Cruyff,
Frank de Boer, Edwin van der Sar, Arjen Robben czy Clarence Seedorf.
Obecnie drużyna Oranje
prezentuje się mizernie (eliminacje EURO
2016:
2 porażki w 4 meczach i 3 miejsce w swojej grupie). Holandii
zdarzają się takie "wtopy". Oprócz wspomnianych
wcześniej lat 80-tych, nie potrafili przebrnąć eliminacji Mundialu
2002
a na EURO
2012
nie wyszli z grupy (3 porażki!). Być może ich słaba postawa jest
wynikiem "ciężkiego" brazylijskiego Mundialu
(zawodzą chociażby inni uczestnicy tej imprezy: Niemcy, Rosja czy
Grecja). Jeżeli nie poprawią się w 2015 roku, to Pomarańczowi
mogą oglądać francuski turniej co najwyżej w roli kibiców na
trybunach.
Miejsce
2
Ludność
(mln): 2,2
(2014 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 7
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
-
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
-
Nie
słyszeliście o tym państwie? Nie dziwię się, wszakże takiego
kraju...nie ma. Ich status prawny to wspólnota autonomiczna, należąca do Hiszpanii (w jej północnej części). Obejmuje ona 3
prowincje, a największym miastem jest Bilbao (ok. 350 tysięcy
mieszkańców). Możemy też mówić o tym terytorium w szerszym
ujęciu, jako krainy historycznej (w tym artykule będzie wiele o
niej). Mam na myśli Baskonię, na którą składają się dodatkowo
jeszcze cztery inne prowincje - jedna hiszpańska i trzy znajdujące
się na terytorium Francji (łącznie nieco ponad 3 mln ludzi,
zamieszkujących teren o powierzchni przekraczającej 20 tys. km²).
Dużo tej geografii :D Baskowie to niezwykły lud. Po pierwsze uchodzi
on za najstarszy w Europie, a swego czasu słynęli w świecie z
wielorybnictwa. Potrafili polować na te ogromne ssaki nawet na
dalekich wodach oblewających tereny współczesnej Kanady (to były
czasy, gdy pływano miesiącami na drewnianych ożaglowanych
statkach)! Przede wszystkim to ludzie dumni, potrafiący z dużą
skutecznością bronić swoją kulturę i język przed asymilacją
obcych oraz bardzo hołubiących idei wolności i niezależności.
Kraj Basków nie należy ani do FIFA
ani do UEFA.
Ich reprezentacja nie może grać w wielkich turniejach, tylko co
najwyżej rozgrywać mecze towarzyskie (przeważnie rozgrywa jedno
spotkanie na rok, głównie w grudniu). Tak więc są w tym rankingu
wyjątkiem: będą jedynym terytorium zależnym i patrzę tu głównie
przez pryzmat ich nacji. A czym Baskowie sobie to na zasłużyli?
Postaram się to wytłumaczyć. Zacznijmy od wartościowych
(aczkolwiek towarzyskich) rezultatów ich reprezentacji. Analizując
okres następujący po dyktaturze generała Franco (za jego rządów
m.in. Baskowie mięli ciężko ze swoją niezależnością i ich
reprezentacja nie grała wtedy co do zasady meczów), wysyłali
światu wyraźny sygnał: „Z
nami trzeba się liczyć!”.
Od 1978 roku pokonali między innymi: Urugwaj (5:1 i 2:1), Jugosławię
(3:1), Nigerię (5:1), Rosję (1:0), Bułgarię (4:0), Ghanę (3:2) i
Serbię (4:0). Cenne są też remisy z ZSRR (0:0) oraz Rumunią
(2:2). Przed II wojną światową pokonali między innymi Danię
(11:1) i 2-krotnie minimalnie przegrali na wyjeździe z ówczesnymi
wówczas wicemistrzami świata, Reprezentacją Czechosłowacji (2:3 i
1:2). Jest też polski epizod - w 1937 roku zagrali w Chorzowie z
Reprezentacją Śląska (wygrali 4:3). Istotniejszą kwestią jest
jednak piłka klubowa i grono wybitnych baskijskich piłkarzy.
Drużyny z tego regionu 10-krotnie zdobywały mistrzostwo Hiszpanii
(33-krotnie były na podium). Natomiast w Pucharze
Hiszpanii
aż 32-krotnie były najlepsze (prawie 30% wszystkich edycji - mimo,
iż w ostatnich 30 latach wygrali...tylko raz!). Niewątpliwie
najbardziej utytułowanym klubem jest tu Athletic Bilbao. Zespół
ten został mistrzem kraju 8 razy (ustępuje w tej klasyfikacji tylko
3 klubom), a krajowy puchar wygrał aż 23 razy (tylko FC Barcelona
ma więcej - 26). Sukces tym większym, iż bazuje on tylko na swych
wychowankach, piłkarzach z regionu i tych, którzy maja baskijskie
pochodzenie! To nie wszystko. Dopiero w 2008 roku po raz pierwszy w
historii na ich koszulkach pojawiła się reklama (hiszpańskiej
firmy petrochemicznej), a władze klubu zmusiła do tego ciężka
sytuacja finansowa (w dużej mierze światowy kryzys). To się nazywa
patriotyzm. Drużyna dwa razy grała w finale ważnych europejskich
pucharów (w sezonie 1976/77 w Pucharze
UEFA
oraz w sezonie 2011/12 w Lidze
Europy).
W sezonie 2000/01 do finału Pucharu
UEFA
doszła inna drużyna z regionu - Deportivo Alavés. A teraz nieco o
graczach z baskijskimi korzeniami. Pewnie się zdziwicie jak wymienię
parę nazwisk! Didier Deschamps i Bixente Lizarazu - tak, to piłkarze
Reprezentacji Francji, którzy wygrali Mundial
1998
i EURO
2000.
Te przykłady są może mało trafne, gdyż "dojrzewali" we
francuskiej szkole piłkarskiej. Inni świetni gracze: Xabi Alonso
(m.in. Real Madryt, z Reprezentacją Hiszpanii mistrz świata i
2-krotny mistrz Europy), Javi Martínez, José María Bakero, Andoni
Zubizarreta, Gaizka Mendieta, Fernando Llorente, Telmo Zarra (drugi
strzelec w historii Primera
División)
czy Pichichi (od niego wzięła się nazwa dla nagrody przyznawanej
królowi strzelców ligi hiszpańskiej - Trofeo
Pichichi).
Miejsce
1
Ludność
(mln): 3,3
(2013 rok)
Powierzchnia
(tys. km²): 176
Aktualne
miejsce w Rankingu
FIFA:
10
Najlepsze
miejsce w historii Rankingu
FIFA:
2
A oto zwycięzca - Urugwaj. Niech o rozmiarze tego
"państewka" świadczy zestawienie go z 9-cioma krajami
(Argentyna, Boliwia, Brazylia, Chile, Ekwador, Kolumbia, Paragwaj,
Peru i Wenezuela), z którymi rywalizują w eliminacjach Mistrzostw
Świata czy w Copa América. No cóż, Urugwaj plasuje się
tu... na samym końcu. Nawet przedostatni w tej kategorii Paragwaj ma
ponad 2 razy więcej obywateli! W porównaniu do największej i
najludniejszej w Ameryce Południowej Brazylii, ma ok 48 razy
mniejszą powierzchnię i ponad 60 razy mniej mieszkańców! To chyba
niepodważalny dowód, że swymi gabarytami Urugwaj odstaje od
reszty. Jednakże ich piłkarska pozycja nijak się do tego ma.
Powiedzieć, że to państwo futbolowo utytułowane to tak, jak nie
powiedzieć nic! Mówiąc tak z przymrużeniem oka, nie ma co się
zbytnio dziwić z ich ogromnych piłkarskich umiejętności, skoro
zdecydowana większość społeczeństwa Urugwaju ma włoskie
pochodzenie. Także położenie geograficzne, było w tej materii
było tu nad wyraz "łaskawe" - graniczą z Brazylią i
Argentyną (innych sąsiadów nie mają). Mylne jest tu sądzenie, iż
tak doborowe towarzystwo pełniło rolę pedagogów. Tak naprawdę
trafniej jest powiedzieć, że to właśnie Urugwaj "uczył"
i "krzewił" futbol na kontynencie! Proszę sobie
wyobrazić, że przez wiele lat wraz z Argentyną tworzyli swoisty
duopol w Ameryce Południowej (także globalnie!) i to oni sięgali
po największe laury w futbolu. Tak naprawdę Brazylia zaczęła być
realną siłą od końca lat 30-tych (a bardziej od lat 50-tych).
Prześledziłem rywalizację Urugwaju i Argentyny do lat 40-tych i
można powiedzieć, że dla obu zespołów był to okres idylli, a
zwłaszcza dla naszego bohatera. Błękitni osiągali wówczas
więcej niż Argentyńczycy i powygrywali najważniejsze tytuły w
ówczesnej piłce reprezentacyjnej. Aby nie być gołosłownym, czas
przytoczyć parę faktów. Boje urugwajsko-argentyńskie uchodzą za
największe w historii piłki nożnej. Ponoć żadne inne dwa kraje
tak często ze sobą nie rozgrywały spotkań - 180 meczów (wraz z
nieoficjalnymi - 201!). Ich pierwszy mecz jest zarazem pierwszym tego
rodzaju w Ameryce Południowej i rozegrano go w lipcu 1902 roku
(Urugwaj przegrał u siebie aż 0:6). Istnieje też informacja, iż
obie drużyny zagrały ze sobą rok wcześniej w maju (Urugwaj
poniósł nieznaczną klęskę u siebie 2:3). Do 1940 roku (włącznie)
zagrali przeciwko sobie aż 117 razy (41 zwycięstw Urugwaju, 49
zwycięstw Argentyny i 27 remisów, 28 bramek więcej strzeliła
Argentyna) + 21 spotkań nieoficjalnych (7 zwycięstw Urugwaju, 6
zwycięstw Argentyny i 8 remisów, 1 bramkę więcej zdobyli
Argentyńczycy). Mimo, że Albicelestes częściej okazywali
się lepsi, to jednak w meczach "o punkty" to z reguły
skuteczniejsi byli ich boiskowi oponenci - 16 meczów: 9 wygranych
Urugwaju, 3 wygrane Argentyny i 4 remisy (więcej bramek ustrzelił
Urugwaj - o 10). W tym czasie Urugwaj: został mistrzem świata (ich
rywale wicemistrzem świata), wygrał 7 razy rozgrywki Copa
América (ich rywale o dwa mniej) oraz zostali 2 razy mistrzami
olimpijskimi (ich rywale "tylko" jedno wicemistrzostwo). W
latach przedwojennych urugwajscy reprezentanci byli niewątpliwie w
ścisłej światowej czołówce, a później ich pozycja już słabła
(lata 40-ste i 50-te to jednak również udany okres). To właśnie w
Urugwaju odbył się pierwszy Mundial (1930 rok), w którym
najlepsza okazała się ich drużyna (przed Argentyną, nie
przypłynęli jednak m.in. silni Włosi). 20 lat później
Urugwajczycy wzięli udział w Mundialu po raz drugi i...po
raz drugi zostali mistrzami świata! W "finale" (grano w
4-zespołowej grupie i remis nic im nie dawał) pokonali 2:1
faworyzowany zespół gospodarzy - Brazylię. Była to jedna z
największych sensacji w historii Mundialu i piłki nożnej
jako takiej. Canarinhos szli w mistrzostwach jak burza, ale
sensacyjnie "potknęli się" na Urugwaju (mecz nazwano
Maracanazo - w "bardzo" wolnym tłumaczeniu to
Zrozpaczona Maracanã). Ostatnio Błękitni osiągnęli
świetne 4 miejsce na Mundialu 2010 i zwyciężyli na
argentyńskim gruncie ostatnią edycję Copa América (2011
rok). Na wspomnianych Mistrzostwach Świata rozkręcali się z
meczu na mecz i w strefie medalowej (spotkania z Holandią i Niemcami
- oba przegrane po 2:3) stworzyli wspaniałe widowisko. Zapewne formę
życia miał wtedy Diego Forlán, który otrzymał za cały turniej
Złotą Piłkę (najlepszy zawodnik imprezy). Ponadto z 5
golami został współ-królem strzelców. Ważniejsze osiągnięcia
urugwajskiej reprezentacji: Mundial (mistrzostwo świata x2,
czwarte miejsce x3, faza pucharowa x4), Turniej Olimpijski
(mistrzostwo olimpijskie x2), Copa América (zwycięstwo x15 -
rekord, podium x15) oraz Igrzyska Panamerykańskie
(mistrzostwo i 3 miejsce). Ponadto dwa razy brali udział w Pucharze
Konfederacji, jednak bez miejsc na podium. Sukcesy urugwajskich
klubów w Copa Libertadores (tamtejsza Liga Mistrzów):
8 zwycięstw oraz 8 udziałów w ścisłym finale. Wybitni piłkarze
(przykłady): Diego Forlán, Edinson Cavani, Fernando Muslera, Álvaro
Recoba czy Ladislao Mazurkiewicz (piłkarz z polskimi korzeniami,
który uchodzi za najlepszego bramkarza w historii urugwajskiej
piłki). Z Biało-czerwonymi rozegrali 3 towarzyskie mecze:
2:2, 0:1 oraz 3:1 (ostatni w 2012 roku na wyjeździe).
Pod koniec parę słów
uzupełniająco-podsumowujących. Zacznę od...usprawiedliwienia
się. Niewątpliwie parę reprezentacji tu brakuje. Mam tu na myśli
w zasadzie takowe 3: Katalonię, Surinam i Cypr. Czemu nie zostały
uwzględnione? Na sam początek Wyspa Afrodyty. Wahałem się
nieco między nią, np. Bośnią i Hercegowiną (mogły być oba
zespoły, ale ograniczałem się do 10 reprezentacji). No cóż,
niewątpliwie kraj ten poczynił ogromne postępy, do których
przyczynili się także Polacy (kiedyś z tamtejszymi klubami
pracował Jerzy Engel czy Jacek Gmoch). Zwłaszcza ich piłka klubowa
(wiem, że aspekt najważniejszy to piłka reprezentacyjna - odniosę
się do tej problematyki później) stała się szanowana w Europie.
Za Cyprem przemawiała też jego populacja (niewiele ponad 1 mln
mieszkańców), jednak to za mało. Ich reprezentanci to tzw. "gracze
swojego podwórka". Potrafili rozgrywać świetne mecze, ale
przeważnie na swoich obiektach. Nieodzowny wydaje się tu być wpływ
tamtejszego "specyficznego" klimatu - po prostu jest tam
"parnik"! Cypr także oprócz pojedynczych meczy nic "nie
ugrał". No i...jest też powód pozasportowy. Nie przepadam za
tamtejszą szowinistyczną publiką. Ja wiem, że ostro bywa na
Bałkanach, Rosji i w krajach latynoskich (może te przekłady to
zwykłe stereotypy?), ale Cypryjscy kibice przegięli - i to sporo!
Zwłaszcza historia rywalizacji parę lat temu ich klubu (APOEL
Nikozja) z Wisłą Kraków w eliminacjach klubowej Ligi Mistrzów.
Nawet nie mówię o zajściach w rewanżu na Cyprze (przemoc
fizyczna, wyzwiska), tylko o ich przyjeździe do Polski. "Krew
zalewa" jak się słyszy, że odwiedzili obóz koncentracyjny
Auschwitz-Birkenau i ostentacyjnie pokazywali "haniebne gesty".
Termin "idioci" jest w tym przypadku jednym z
najłagodniejszych. Tak więc mają "karę" i w dzisiejszym
rankingu ich nie ma. Sprawa Surinamu, a zwłaszcza Katalonii jest
bardziej złożona. Jeśli chodzi o Surinam to niemal wszystkie
aspekty spełniają: ok. 0,5 mln obywateli, niecałe 170 tys. km²
powierzchni i genialni piłkarze. Jednakże ich reprezentacja jest
słaba i bez spektakularnych sukcesów. Piłkarze też są kwestią
sporną, bo...grają dla Holandii. To dziwić nie powinno, gdy
prześledzi się historię tego południowoamerykańskiego "kraiku".
Przez wiele lat byli uzależnieni (jako kolonia) od Holendrów i
stosunkowo niedawno osiągnęli swą niepodległość. Z dużą dozą
prawdopodobieństwa można domniemywać, iż ich piłkarstwo (raczej
poziom surinamskich zawodników) jest zasługą szkoły
holenderskiej. A o jakich graczach mówimy? Nietuzinkowych i
bynajmniej nie przesadzam! Mam tu na myśli piłkarzy: Clarence
Seedorf, Edgar Davids czy Patrick Kluivert (dwaj pierwsi urodzili się
w Surinamie). Tak więc państwo to wydaje na świat "piłkarskie
brylanty", które jednak stają się diamentami dopiero po
"holenderskiej obróbce". Katalonia to jeszcze inny
przypadek. Przyznaję się do dylematu, który uzmysłowiłem sobie
dopiero po analizie baskijskiego futbolu - „Kraj Basków czy
Katalonia?”. W zasadzie oba te regiony nie powinny być brane
pod uwagę. Wszakże to części zależne (obie w granicach
Hiszpanii) i bez zgody Hiszpanii nie zostaną członkami UEFA
oraz FIFA. To jest o tyle istotne, gdyż skutkuje to
niemożnością uczestnictwa ich reprezentacji w eliminacjach ważnych
zawodów (np. EURO), co jedynie rozgrywać nieoficjalne mecze
towarzyskie. Hiszpania w najbliższym czasie raczej się nie ugnie
i będzie status quo.
Dobrym przykładem jest tu Gibraltar. Od niedawna są w
"uefowskiej rodzinie" i graja mecze w eliminacjach EURO
2016, a zapewne w najbliższej przyszłości przyłączy ich
również FIFA. Jednak Hiszpania usilnie sprzeciwiała się
ich przyłączeniu w szeregi UEFA (kiedyś to terytorium
należało do państwa hiszpańskiego), ale istotniejsza była tu
przychylność Wielkiej Brytanii - ów półwysep jest brytyjską
dependencją (postkolonią). Tak więc, postanowiłem zrobić jeden
wyjątek dla Kraju Basków. Jedynie oni zostali uwzględnieni w
rankingu i patrzyłem na nich jak na utalentowaną piłkarską nację,
a nie stricte reprezentację. Katalonii tutaj nie
uświadczycie, pomimo wartościowych wyników jej reprezentacji (tabela poniżej) i
zacnym składzie osobowym (wielu znanych piłkarzy FC Barcelony). Po
pierwsze tylko jeden wyjątek, aby mimo wszystko bazować na
"pełnoprawnych" reprezentacjach i wystawić laurkę dla
ogółu tego typu drużyn. Kraj Basków został wyjątkowo wyróżniony
(wymieniony "z imienia"), bo nie jest tak znany jak
Katalończycy oraz są od nich mniejsi (chociażby mają ponad dwa
razy mniej mieszkańców, ponadto Katalonia jest względnie "duża"
- do liczby ludności jako takiej też się jeszcze odniosę).
Ponadto, bardzo cenię u Basków daleko idącą futbolową
niezależność, przejawiającą się w ideologii prowadzenia ich
najważniejszego klubu - Athletic Bilbao. Przypomnę, że chodzi o
opieranie zespołu na graczach baskijskich (mieszkających w regionie
bądź mających korzenie baskijskie). Jakby nie było, jednak w
Katalonii rozumuje się bardziej liberalnie i to od wielu lat.
Przecież Lionel Messi jest Argentyńczykiem, a ponadto wcale nie
rzadką sprawą jest zatrudnianie graczy ukształtowanych na zewnątrz
(chociaż w centrum jest oczywiście tamtejsza La Masia). A tak
na koniec - bezpośredni bilans potyczek baskijsko-katalońskich jest
na korzyść Basków (tabela poniżej).
Parę zdań objaśnienia
wymaga też kwestia zawartych w artykule danych. Mam tu na myśli
liczbę ludności i wielkość powierzchni. Bazuję tu na oficjalnych i możliwie aktualnych danych oraz zaokrąglam wielkość populacji do 0,1 mln. Powierzchnia raczej jest niezmienna, chociaż czasem jest
problem z krajami posiadającymi terytoria zależne. Tak jak mówię,
ludność opieram na teraźniejszości i to może w pewnym sensie
zamazywać obraz siły piłkarstwa takiego zespołu jak np. Urugwaj.
Przeto apogeum ich sukcesów sięga okresu przedwojennego. Wtedy
stosunek ludności między państwami zapewne znacznie odbiegał od
dzisiejszego. Akurat Urugwaj był nieznacznie mniej ludny niż
obecnie, za to ich sąsiedzi jak mniemam sporo przez lata "urośli".
Płynnie przeszliśmy do aspektu - że tak to ujmę - historycznego.
Mówiąc prościej, chodzi mi o to jak patrzeć na sukcesy danych
państw - poprzez aktualną ich dyspozycję czy może całościową
sumę ich osiągnięć, nagromadzonych przez lata. Jak wiecie
wybrałem wariant mieszany. To chyba najsprawiedliwsze rozwiązanie.
Szacunek należy się Urugwajowi za 2-krotne mistrzostwo świata i
2-krotne mistrzostwo olimpijskie (1950 rok i wcześniej), ale też
np. takiej Chorwacji, która z przyczyn historyczno-politycznych nie
mogła być niepodległa do 1992 roku i mieć swej "prawdziwej"
reprezentacji. Przyznam tu, iż dajmy na to 100 lat temu, o sukcesy
było łatwiej. Wszakże piłka nożna nie była aż tak powszechna
oraz popularna, a grono państw grających "na serio" w ten
sport było stosunkowo nieliczne. Dlatego też w obecnym świecie,
gdzie futbol jest sportem nr 1 na świecie, jakość piłkarstwa w
maleńkiej Islandii czy Słowenii budzi wprost niebywały podziw.
Teraz krótko o wymiarze klubowym. Brałem pod uwagę, co zbytnio
dziwić nie winno, również osiągnięcia klubów piłkarskich. To
jednak był tylko dodatek i kluczowa była postawa najważniejszej
drużyny danego kraju - jej reprezentacji. Co jeszcze? Acha...co do
zasady uzwzględniłem kraje, których populacja wynosiła ok. 5 mln
i mniej. Powierzchnia była na drugim planie, ale pierwszeństwo
miała liczba mieszkańców. Naszła mnie taka refleksja odnośnie
ludności państw świata oraz . Wyszło mi, że 10 mln ludzi jest
wystarczające (także "uboższa" liczba, czego wybitnym
dowodem jest dzisiejszy post), aby osiągać naprawdę ogromne
sukcesy w futbolu. Jak już wiecie ludność to tylko jeden z
licznych powodów, ale na pewno ma bardzo istotne znaczenie.
Wspomniane ok. 10 mln mieszkańców mają takie państwa jak np.
Portugalia, Szwecja, czy Czechy (w tabeli poniżej znajdują się
wybrane państwa świata z liczbą ich mieszkańców).
Na sam koniec zostawiłem
sobie najsmakowitszy kąsek. Pewnie niektórzy z was mnie już nieco
znają i domyślają się, że napiszę teraz o naszych -
Biało-czerwonych. Jako niepoprawny "nacjonalista"
(piszę w cudzysłowie, gdyż aktualne znaczenie tego słowa ma
niestety wydźwięk negatywny - "patriotą" nie śmiem się
nazywać). Po prostu rzucę teraz taką oto tezę: „Polska ma
ogromny potencjał, aby być bardzo silną reprezentacją
piłkarską!”. Zaraz to udowodnię. Po pierwsze: historyczne
sukcesy. Przecież zdobywaliśmy w przeszłości medale wielkich
turniejów: dwa razy 3 miejsce na Mundialach, a na Igrzyskach
Olimpijskich zagraliśmy trzy razy w wielkim finale (raz w nim
zwyciężając). W "klubowej" też były "kołacze".
Kiedyś Górnik Zabrze zagrał w finale Pucharu Zdobywców
Pucharów, Legia Warszawa była w półfinale Pucharu Europy,
takim samym osiągnięcie może się również pochwalić Widzew Łódź
i jeszcze sukces Legii Warszawa w Lidze Mistrzów (ćwierćfinał
w sezonie 1995/96). Czyli można. Po drugie: gabaryty. Mali
nie jesteśmy, zwłaszcza patrząc na kontynent europejski. Jest nas
ok 38,5 mln (niestety "kurczymy się", ale to jest 9
miejsce w Europie!) i nasz kraj ma prawie 313 tys. km² (bez
Kazachstanu to 10 miejsce w Europie!). Tak więc, statystycznie
potencjalnych talentów mamy więcej, niż chociażby Portugalia i
trochę mniej niż taka Hiszpania. Po trzecie: infrastruktura.
Co jak co, ale stadiony to my mamy. Ten swoisty spadek po EURO
2012 pozwala nam czuć dumę, kończy kompleksy polskich piłkarzy
o "pastwiskach" i będzie nam służył przez najbliższe
lata (także sprowadzając "wielką piłkę nad Wisłę" -
np. tegoroczny finał klubowej Ligi Europy). Po czwarte:
klimat. To nie żart. Wszakże uprzywilejowane są tu "gorące
kraje" (np. Brazylia, Hiszpania czy Włochy), gdyż mogą grać
cały rok oraz ich piłkarze szybciej dojrzewają (genetyka :D).
"Zimne kraje" też mają swoje walory, a zwłaszcza jeden -
hartowanie ciała :) Zresztą, taka Islandia jest "mała" i
"zimna", a kopać futbolówkę potrafi! Akurat w tym kraju
są pomysłowi ludzie, gdyż...wybudowali hale sportowe i mogą
grać także w okresie zimowym (piłka ręczna stoi w Islandii na
wysokim poziomie). A my? U nas ani za ciepło, ani za zimno - czyli
tu problemu nie ma. Klimat zresztą się ociepla, a w granicznych
sytuacjach kluby mogą przecież trenować na podgrzewanej murawie.
Wreszcie po piąte: lokalizacja. Jesteśmy w środku Europy i
sąsiadujemy z jedną z najsilniejszych piłkarskich nacji -
Niemcami. Dla klubów zza naszej zachodniej granicy polski rynek jest
naturalnym dla pozyskiwania graczy. Siłą rzeczy jakość
niemieckiej piłki wpływa na naszą jakość. Ponadto nie daleko nam
do Włoch, Francji, a nawet Anglii czy Hiszpanii. Jeśli się nie
mylę, mamy też ułatwienia w podróżowaniu i podejmowaniu tam
pracy (spoko, to nie rządowa propaganda sukcesu :D). Nawet jak
danego polskiego piłkarza nie wyłowią przedstawiciele
zagranicznych klubów, to może on spróbować szczęścia "na
własną rękę" i ubiegać się o przyłączenie do znanych
szkółek piłkarskich (np. Wojtek Szczęsny, z tego co wiem to taki
pomysł miał ze swoimi rodzicami na jego karierę piłkarską). Nie
mamy jednak (jak na razie) własnego systemu i szkolenia młodzieży
z prawdziwego zdarzenia. To niestety kuleje, a z kompleksowymi
rozwiązaniami u nas (historycznie patrząc) przeważnie nie było
najlepiej. Nie smućmy się jednak, wszystko jest w naszych rękach.
Czas zakasać rękawy i do roboty! :)
Tyle dobrego na dzisiaj.
Miałem sporą frajdę z dzisiejszego posta, mam nadzieję że Wy
również. Ostatnio widzę, że regularnie zaglądacie na mój blog -
to niezmiernie mnie raduje i daje "kopa" do dalszej
działalności. Oby mi nie "uderzyła sodówka do łepetynki"
:D Cieszy mnie również ostatni plebiscyt na najlepszego polskiego
sportowca. Zwłaszcza jego wyniki i z dumą muszę stwierdzić, iż
moje prognozy w dużym procencie okazały się trafne. Nie doceniłem
tylko Mariusza Wlazłego i przeceniłem Agnieszkę Radwańską...a
raczej uznania/e ze strony kibiców. Wytypowałem dobrze 9 spośród
10 czołowych nazwisk oraz 4 nazwiska wśród najlepszej piątki.
Ponadto idealnie podałem miejsca tych sportowców: Kamil
Stoch (1 miejsce), Justyna Kowalczyk (4 miejsce) i Rafał Majka (7
miejsce). W pozostałych przypadkach z reguły myliłem się "plus
minus" jedną lub dwie rankingowe lokaty. Kończę z
wychwalaniem swej skromnej osoby :D Miłego dnia i do zobaczenia.
Czołem! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz