(Temat 24) Piłkarze na tle najlepszych polskich sportowców
Dzień dobry. Witam po
świątecznej przerwie. Dzisiejszym postem rozpoczynam 2015 rok.
Łezka w oku się kręci, gdy wspomni się o minionych 12 miesiącach
- jakże udanych dla naszych sportowców, a wśród nich również
piłkarzy (co nie jest sprawą częstą niestety). Nie będę jednak
podejmował wyzwania streszczenia tego okresu. Postanowiłem zająć
się tym razem tematem nieco abstrakcyjnym, a mianowicie
upodobaniami. Właśnie tak. Zresztą upodobaniami jakże cennymi,
gdyż dotyczącymi głównych weryfikatorów dokonań zawodowych
sportowców - kibiców. Dlatego wypadałoby sprostować tytuł, który
zapewne jest nadużyciem w moim wydaniu i może wprowadzać wasz tok
rozumowania na nieodpowiednie tory. Użyte w nim słowo "najlepszych"
traktujcie w dużym cudzysłowie. Tak naprawdę nasza "pogadanka"
obijać się będzie o materię popularności (czyt.
"najpopularniejszych") rodzimych sportowców. Jak wiadomo,
nie zawsze wielkość sympatii fanów jest współmierna do wyczynów
swych pupili. Nie byłby to blog o zabarwieniu piłkarskim, gdyby
priorytetem rozważań nie był w głównej mierze futbol.
Nasza analiza opierać się będzie o materiał niezwykle rzetelnie
ukazujący ranking "kibicowskiej miłości" - Plebiscycie
Przeglądu Sportowego (na najlepszego polskiego sportowca roku).
Zapraszam was do przeanalizowania danych zamieszczonych w tabeli, która
znajduje się poniżej tego akapitu. Macie tam ukazane wszystkie
edycje tego corocznego konkursu, z uwzględnieniem wyników piłkarzy.
Miłej frajdy z czytania.
Kolej na moją
subiektywną interpretację zawartości tabeli i analizy
szerszej - charakterystyka popularności danych sportowców, zwłaszcza z uwzględniając piłkarzy. Powyższa tabela ukazuje wszystkie konkursy na
najlepszego polskiego sportowca organizowane przez czasopismo
sportowe Przegląd Sportowy. Organizowano go co roku, z
wyjątkiem okresu pomiędzy 1939 a 1947 rokiem (czas działań
zbrojnych na terytorium Polski i "leczenia ran" po wojnie).
Jest to najsłynniejszy i najstarszy (na świecie tylko w Szwecji
jest starszy - o rok) tego typu plebiscyt w Polsce. Bardzo miarodajny
jest jego wynik, gdyż o swych preferencjach dają wyraz sami fani,
poprzez oddawanie przez siebie głosów. Tak jak już mówiłem
wcześniej, w moim mniemaniu niezwykle mylne jest określenie: "na
NAJLEPSZEGO
polskiego sportowca". Po prawdzie to konkurs popularności
konkretnych sportowców, którzy de facto nie muszą mieć
najwybitniejszych rezultatów (aspekt sportowy jest jednak istotny,
gdyż najpierw znawcy wybierają określoną grupę sportowców, na
których dopiero w dalszym etapie głosują kibice). Teraz pokrótce
opiszę wam tabelę. Składa się ona z 5 kolumn. W pierwszej od
lewej, zatytułowanej "Edycja", macie kolejno
(patrząc od góry) numerację rzymską wszystkich konkursów (w
sumie 79 edycji + plebiscyt za 2014 rok). Obok, (kolumna "Rok")
jak łatwo jest się domyślić ulokowana jest data danego konkursu.
W kolumnie "Nazwisko" umieszczono nazwisko
najlepszego piłkarza w zestawieniu. W tym przypadku brana jest pod
uwagę pierwsza dziesiątka konkursu i jeśli nie ma w niej żadnego
reprezentanta piłki nożnej to macie umieszczoną w tabeli
charakterystyczną poziomą kreseczkę ("-"). Co do
zasady wyróżniony jest tylko najlepszy piłkarz, jednak gdy jest
więcej piłkarzy w pierwszej piątce to też są oni wymienieni (ich
nazwiska są napisane mniejszym drukiem i oddzielone linią
przerywaną). W kolumnie obok ("Miejsce") napisany
jest rezultat piłkarza. Miejsca poza czołową piątką, ale
znajdujące się w czołowej dziesiątce są oznaczone "10".
W ostatniej kolumnie tak jak jej nazwa wskazuje macie podaną łączną
ilość piłkarzy, którzy znaleźli zaszczytne miejsce w najlepszej
dziesiątce konkursu. Jeszcze o kolorystyce. Barwa ciemnoniebieska
oznacza miejsce danego gracza na podium plebiscytu (miejsca 1-3), zaś
barwa jasnoniebieska wskazuje rezultat w pobliżu popularnego "pudła"
(miejsca 4-5). Tyle informacji technicznych o tabeli.
Jak właściwie wygladają
"akcje" piłkarzy w sercach kibiców polskiego sportu?
Mizernie. Nie dość powiedzieć, że w 79 wydaniach plebiscytu tylko
2 razy wygrał piłkarz! Ba, jedynie 4 razy piłkarzowi udało się
znaleźć na podium! Słabiutko. Aż 41 razy zdarzyło się, że
piłka nożna nie miała żadnego przedstawiciela w czołowej
dziesiątce (tj. 51,9 % wszystkich edycji). W sumie tylko 56 razy
pojawiło się nazwisko piłkarza we wszystkich edycjach konkursu.
Mam swego rodzaju dysonans, gdy rozmyślam nad tymi faktami. Czy "nie
gryzie" się to z powszechnym przyzwoleniem, że futbol jest
polskim sportem narodowym? Czy to przypadkiem określenie nie na
wyrost? Wszakże, mieliśmy wybitne pokolenia uzdolnionych graczy, z
dwoma medalami Mistrzostw Świata i trzema krążkami
olimpijskimi. Skąd więc ta skromna ilość kibicowskich laurów
sympatii. Jedyna diagnoza, która przychodzi mi na myśl, jest w
rzeczywistości banalnie prosta - piłka nożna nie jest w polskiej
hierarchii aż tak wysoko jak się uważa. Choć twierdzę przy tym,
że ta problematyka jest niezwykle złożona i w dalszej części
mego dzisiejszego wywodu choć trochę spróbuję ją przeanalizować.
Na początku jednak prześledźmy "poczynania" polskich
piłkarzy w "plebiscytowej rywalizacji". Już w pierwszej
edycji w 1926 roku mamy ogromy sukces piłki nożnej. Triumfatorem
został bowiem Wacław Kuchar. Ówczesny gracz Pogoni Lwów (Lwów
wtedy jeszcze był w granicach Polski). Aczkolwiek pan Kuchar był
wielce uzdolniony i oprócz futbolu uprawiał wiele innych dyscyplin
z wielkimi sukcesami (np. łyżwiarstwo szybkie czy konkurencje
lekkoatletyczne - 110 m przez płotki, 800 m, trójskok, skok wzwyż
czy dziesięciobój). Przed wojną w zasadzie jeszcze tylko Ernest
Wilimowski osiągnął godny napisania rezultat (4 miejsce w 1934
roku). W pozostałych konkursach piłkarzom udawało się osiągać
miejsca w "10-tce", jednak daleko im było do
najpopularniejszych/najlepszych sportowców w kraju.
Po wojnie wcale nie było
jakoś lepiej. Tak naprawdę to dopiero od końca lat 60-tych
nastąpił progres. W latach 70-tych i 80-tych zaś był okres, w
którym rodzimy futbol był niesłychanie doceniany. To dziwić nie
powinno, przecież nasza Reprezentacja i klubu osiągały wówczas
wybitne rezultaty na arenie europejskiej i światowej. W 1973 roku
Kazimierz Deyna zajął dobre 5 miejsce w plebiscycie, jednak
osiągnięty przez niego wynik był aż dwukrotnie mniejszy niż
analogiczny wynik zwycięskiego kolarza. Rok później, piłka nożna
osiagnęła najlepszy rezultat w swych plebiscytowych startach, do
którego już nigdy nawet się nie zbliżyła. W najlepszej piątce
znalazło się aż 3 przedstawicieli "kopanej". Znów
najlepszy z nich był Deyna, a za nim uplasowali się: Grzegorz Lato
(4 miejsce) i Robert Gadocha (5 miejsce). Tak ogromny impuls sympatii
kibiców wynikał z ogromnego sukcesu kadry Orłów Górskiego
na Mundialu 1974 w RFN (3 miejsce). Deynę wyprzedziła
jedynie Irena Szewińska, która tak naprawdę wygrała bardzo
zdecydowanie (rezultat Deyny to tylko 54,4 % wyniku Szewińskiej). W
1976 roku Kazimierz Deyna znowu znalazł się w dziesiątce i znowu
był najbardziej docenionym piłkarzem (5 raz w historii - rekord). W
następnym roku Grzegorzowi Lacie udało się zająć 5 miejsce,
przegrywając pięcioboistą nowoczesnym, lekkoatletami i bokserem.
Następne 3 lata to brak jakiegokolwiek piłkarza nawet w najlepszej
dziesiątce. W roku wprowadzenia stanu wojennego (1981) duże uznanie
ze strony kibiców otrzymał Włodzimierz Smolarek (ojciec Ebiego).
Piłkarz znany ze swej zawziętości na murawie i "serca do gry"
(to zawsze się podoba kibicom) miał bardzo jesień i dobrze
zachował się w pamięci publiki. Stzrzelił dla Reprezentacji
Polski aż 4 gole i zwłaszcza 2 bramki przeciwko NRD (zwycięstwo
3:2 na wyjeździe) walnie przyczyniły się do awansu
Biało-czerwonych na Mundial 1982 w Hiszpanii. Zajął
w plebiscycie 4 miejsce i znalazł się w nietypowym towarzystwie: z
pięcioboistą nowoczesnym, "motorowodniakiem", szermierzem
i łuczniczką. Plebiscyt z 1982 roku jest historycznym. Po raz drugi
w historii wygrał piłkarz w osobie Zbigniewa Bońka. Na popularnego
Zibiego spłynął wtedy potok zachwytu fanów za jego postawę na
Mistrzostwach Świata. Pod jego wodzą nasza Reprezentacja osiągnęła
genialne 3 miejsce. Przewaga Bońka nad drugim miejsce w konkursie
nie była znaczna (8,3 %) - bywało mniej, aczkolwiek należy ją
traktować jako tę z tych mniejszych. Obok Bońka uznanie w oczach
kibiców znaleźli Grzegorz Lato i Andrzej Buncol, którzy również
uplasowali się w zaszczytnej "10-tce". W pozostałych
konkursach z lat 80-tych piłkarze sporadycznie lokowali się w
gronie najlepszych (najpopularniejszych) sportowców, ale pierwsza
piątka była dla nich tylko marzeniem. Następna dekada tylko
pokazuje ogromny kryzys polskiej piłki, zwłaszcza tej
reprezentacyjnej. Tylko w dwóch edycjach futboliśći zostali
docenienie przez kibiców. W 1992 roku doskonałe 4 miejsce zajął
Andrzej Juskowiak, a niepokorny Wojtek Kowalczyk uplasował się na 9
miejscu. Sukces obu panów należy kojarzyć z 2 miejscem kadry
olimpijskiej w Turnieju Olimpijskim 1992 (Juskowiak został królem
strzelców). Cztery lata później mamy pewną anomalię.
Reprezentacja grała słabo, ale jeden piłkarz znalazł się w
najlepszej "10-tce" - Marek Citko. To był jego czas.
Strzelił gole przeciwko Brazylii i Anglii. Wraz z Widzewem Łódź
natomiast grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów (2 gole, w tym
efektowny lob w meczu z Atlético Madryt).
Doszliśmy do XXI wieku.
W 2001 roku awans po 16 latach Reprezentacji Polskiej na Mundial
spowodował, iż Emmanuel Olisadebe i Jerzy Dudek znaleźli się w czołowej piątce
(kolejno 4 i 5 miejsce). W 2007 roku znowu ogromny wyczyn piłkarza w
plebiscytowym zestawieniu. Ebiemu Smolarkowi przypadło świetne 2
miejsce (najlepszy okazał się Adam Orzeł z Wisły Małysz).
Nie ma co, wtedy "młody" Smolarek miał szczyt formy i
przepięknie grał dla Biało-czerwonych (w dużej mierze
dzięki niemu po raz pierwszy awansowaliśmy do turnieju finałowego
EURO). Nagrodę za zajęte miejsce Ebi nie mógł odebrać
osobiście, więc w jego imieniu zrobił to jego ojciec -
Włodzimierz. No i wreszcie ostatnie trzy edycje to 3 sukcesy Roberta
Lewandowskiego, z czego w 2013 roku uplasował się na 5 miejscu.
Jeśli i w tegorocznym konkursie uplasuje się w najlepszej
dziesiątej i okaże się przy tym najlepszym piłkarzem to przejdzie
do historii (żaden piłkarz nie dokonał tego w 4 kolejnych
edycjach!). Gdy już jesteśmy w plebiscycie 2014 roku (niebawem
zostanie opublikowana najlepsza dziesiątka sportowców), to raczej
nie spodziewam się wielkiego sukcesu piłki nożnej. No chyba, że
za sukces uznamy sam udział w finałowej "10-tce".
Jubileuszowy 80 konkurs zapewne padnie łupem przedstawiciela sportów
zimowych (medale naszych sportowców na Zimowych Igrzyskach
Olimpijskich w Soczi) lub kolarstwa. Mocna też będzie siatkówka
(męska Reprezentacja wygrała Mistrzostwa Świata) czy
młociarze. Myślę, że miejsce piłkarza blisko pierwszej piątki
trzeba uznać w tej sytuacji za ogromny wyczyn.
A teraz refleksja. Co by
nie mówić, piłkarze w plebiscycie nie zajmują najwyższych lokat.
No tak, od lat 90-tych nasza piłka zdecydowanie "obniżyła
loty". Na pewno ten aspekt ma swoje znaczenie. Wydaje się
jednak, że problem jest znacznie bardziej złożony. Widać pewną
tendecję dotyczącą "okresach olimpijskich". Mowa o
latach rozgrywania Igrzysk Olimpijskich - głownie chodzi o
turnieje letnie, a od czasów sukcesów Adama Orła z Wisły
Małysza, również zimowe. W tym czasie takie sporty jak piłka
nożna wyraźnie tracą. Inna kwestia to - że tak powiem - "syndrom
sportów drużynowych". Jakoś tak się składa, iż
przedstawiciele sportów indywidualnych dominują w rankingach
popularności. Kibic widzi konkretny bój konkretnego sportowca. Może
się w z nim utożsamiać. Sytuacja jest klarowna. Sukces drużyn zaś
niejako się rozkłada na wszystkich jego "współtwórców".
Każdy gracz jest takim trybikiem w wielkiej maszynie, którym jest
cały zespół. Stąd też mimo, że Polacy kochają siatkówkę
(zwłaszcza w ostatnich latach), to pomimo tego żaden siatkarz nigdy
nie wygrał plebiscytu. Jest też aspekt pseudosportowy. Chodzi mi o
animozje między klubami. Nie da się ukryć, że pomiedzy fanami
klubów piłkarskich istnieją 3 typy emocji: przyjaźń, wrogość
(niestety) i rzadziej obojętność. Nie pora teraz na rzetelną
analizę czemu tak w zasadzie jest. Istotne jest to, że kibice z
określonych terytorium Polski po prostu nie zagłosują na piłkarza,
który reprezentuje barwy klubu przez nich "nielubianego".
Dobrym przykładem jest tu chociażby Kazimierz Deyna, którego nawet
kiedyś podczas meczu Reprezentacji Polski kibice z rejonu Śląska
po prostu wygwizdano - tylko dlatego, że był wówczas graczem Legii
Warszawa. Myślę, że ów problem także dzisiaj ma swoje
przełożenie na rozkład głosów. No i wreszcie...przeciwnicy.
Piłkarze często zostawali pokonywani w "rywalizacji
popularności" z godnymi rywalami. Nie mieli większych szans,
aby równać się z niezwykle lubianymi Adamem Małyszem, Justyną
Kowalczyk a wcześniej Ireną Szewińską czy Stanisławą
Walasiewicz. Należy tu pamiętać o polskiej specyfice.
Przedstawiciele pewnych sportów po prostu byli w polskim
społeczeństwie niezwykle doceniani. Mam na myśli tu głównie
lekkoatletykę, która chyba najczęście wygrywała konkurs
Przeglądu Sportowego. Innym przykładem, dla mnie nieco
niezrozumiałym, jest popularność kolarstwa. Kolarze względnie
często wygrywali i patrząc na niego przez pryzmat peletonu
kolarskiego to w jakimś względzie ma on znamiona sportu drużynowego
- to tym bardziej pokazuje popularność tej dziedziny sportu w kraju
nad Wisłą. W tym roku kolarstwo szosowe miało wspaniały rok i
ewentualny sukces Michała Kwiatkowskiego czy Rafała Majki, mnie by
nie zdziwił (Michała niezwykle lubię i kibicuje mu laurów w
tegorocznej edycji).
Gdy już omawiamy
plebiscyt w sensie largo (tj. z perspektywy innej niż
piłkarskiej), to można zauważyć wzrost popularności sportów
walki w latach 90-tych. Wcześniej jednak też doceniano tego typu
sportowców: bokserów (zwłaszcza w latach 40-tych po zakończeniu
II wojny światowej...) i szermierki. Co jeszcze? Można też
spróbować rzucić tezę, że w historii plebiscytowych zmagań
mieliśmy do czynienia z paroma "rodzynkami" - sportowcami,
których dyscypliny pozornie wydawały się mało popularne. Mam na
myśli głownie Janusza Pyciak-Peciaka (wygrał w 1977 i 1981 roku).
Pan Janusz to wybitny pięcioboista nowoczesny. Wspomniany sport
pomimo swej widowiskowości, jednak polskim sportem narodowym ciężko
nazwać. Oczywiście mistrzostwo olimpijskie i wielokrotne świata
wpłynęło na podziw ze strony kibiców. Mam też nieodparte
wrażenie, że jedna z konkurencji pięcioboju tłumaczył sukces
tego sportu. Chodzi mi o skoki przez przeszkody "z pomocą
konia" - zwierzę te, ma w naszym kraju niezwykłą estymę
(poza tym ta konkurencja jest elegancka i dostojna, co dla wielu
ludzi jest ogromnym "plusem"). Innym "rodzynkiem"
była Otylia Jędrzejczyk. Słynna pływaczka 3 lata pod rząd
wygrywała plebiscyt, mimo że jej dyscyplina raczej nie elektryzuje
jakoś wybitnie polskiej publiki (choć tu mogę się mylić). Oprócz
sukcesów czysto sportowych, pani Otylia jest lubiana także za swój
charakter czy działalność charytatywną. Myślę, że wystarczy
tej dygresji, bo odbiegam od tematu przewodniego.
Pozwoliłem sobie
stworzyć własną dziesiątkę najlepszych polskich sportowców
ubiegłego już 2014 roku. To mieszanka prognoz z moimi czysto
subiektywnymi preferencjami. Jestem niemal przekonany, że tegoroczny
"konkurs popularności" wygra Kamil Stoch. Również z dużą
dozą prawdopodobieństwa sądzę, iż za jego plecami znajdzie się
ta oto trójka sportowców: Michał Kwiatkowski, Zbigniew Bródka i
Justyna Kowalczyk (być może nie w tej kolejności). Bardzo możliwe,
że jednak na podium znajdzie się pani Justyna. Mistrzostwo
olimpijskie, złamana kość i jakby nie było zwycięstwa w
ostatnich 5 edycjach (więc obdarzana jest przez naszych kibiców
ogromną sympatią)! Jednakże ostatnie informacje z jej życia
osobistego (które de facto
sama ujawniła), a także jej mniejsze sukcesy sportowe, słaby
grudzień ubiegłego już roku oraz wybitne 12 miesięcy w historii
polskiego sportu - przełoży się na jej nieco gorszy wynik w
obecnym plebiscycie. Wspomniana czwórka w mojej opinii zdecydowanie
jest przed innymi. Być może zawyżyłem trochę miejsce naszej
wspaniałej młociarki, Anity Włodarczyk. Przyznałem jej 5 lokatę.
Uważam, że jej się to po prostu należy. Jest obecnie bodajże
jedyną przedstawicielką lekkoatletyki z Polski, która ma rekord
świata w swej konkurencji! Myślę, że Rafał Majka na pewno
znajdzie się w pierwszej dziesiątce (dałem mu 7 miejsce, ale
pewnie będzie wyżej). W końcu wygrał 2 etapy Tour de
France i cały wyścig Tour
de Pologne. Myślę, że w
korespondencyjnej rywalizacji z Michałem Kwiatkowskim nie dojdzie
do sytuacji, że będą się nawzajem "osłabiać" (chodzi
mi, że kibic będzie często głosował na obu kolarzy, a nie będzie
dokonywał pomiędzy nimi wyboru - mam tu na myśli głównie fanów
kolarstwa). Myślę, że Agnieszka Radwańska również znajdzie się
wśród najpopularniejszych ludzi polskiego sportu, pomimo widocznie
słabszego roku. Proszę sobie wyobrazić, że po raz kolejny została
wybrana najbardziej lubianą tenisistką na świecie przez kibiców
(międzynarodowych). Uwzględniłem też żużlowca Krzysztofa
Kasprzaka. Bardzo możliwe, że będzie niżej w rankingu, jednak
brałem pod uwagę ogromną popularność żużla w naszym kraju.
Na
dziś chyba wystarczy. Mam nadzieję, że miło się czytało. Wyniki
plebiscytu już bardzo blisko (gdzieś w styczniu) i wtedy przekonamy
się czy kibice wyróżnią dobrym miejscem piłkarza oraz o
skuteczności moich przewidywań odnośnie rozkładu pierwszej
dziesiątki. Miejmy nadzieję, że 2015 rok okaże się wspaniałym
okresem dla polskiego sportu. Gorąco kibicuję chociażby naszej
Reprezentacji piłkarskiej i jej awansowi na turniej finały EURO
2016 we Francji. Najlepiej z pierwszego miejsca w grupie
kwalifikacyjnej - marzyć wolno :))) A tak w ogóle, aby obecny rok
był przynajmniej bardzo dobry - nie tylko sportowo rzecz ujmując.
Narazie. Czołem! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz