Translate

piątek, 11 grudnia 2015

(Temat 35) Reprezentacja Polski - "mega pack"

Kłaniam się po dłuższym rozbracie z pisaniem. Natchnieniem, aby jeszcze w tym roku skreślić kilka słów, była postawa naszych reprezentantów. Stworzyli oni wspaniałe widowiska, które czuję do dziś ("stado" endorfin wciąż grasują w moich żyłach). Tak dobrze nie było od daaawna. A przyszłość mieni się w jeszcze jaśniejszych kolorach. Spokojnie jednak. Przebyte zawody i wciąż rosnący licznik lat karzą mi tonować swe zapędy. Nie mniej trzeba pozytywnie o "Orłach" mówić, bo doprawdy zasłużyli na to. Rozwinęli pięknie skrzydła i...szykują się do lotu, pięknego lotu po francuskiej krainie! Poniosło mnie haha :) Wracając na ziemię, postanowiłem przeanalizować ostatnie miesięce w wykonaniu kadry Adama Nawałki, przekazać garść statystyk i w futurystycznych oparach debatować o nadchodzącym europejskim czempionacie. Postaram się mieć chłodną głowę i w miarę mych intelektualnych możliwości rzeczowo przedstawić sytuację i potencjał "Biało-czerwonych". Kilka laudacji nad polskimi piłkarzami mam jednak z tyłu głowy. Aż chce się zaintonować rozsławioną przez Kamila Grosickiego pieśń "Pijem, bawim się"!
.  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .
STATYSTYKI  ZESPOŁOWE
Post podzielę na kilka rozdziałów, które tylko do pewnego poziomu są ze sobą spójne. W końcu nadrzędną koncepcją jest "mega pack", a więc dużo tematów być musi. Zacznę od...statystyk. W końcu to mój "konik". Gdy spojrzycie na tabele i zawarte w nich dane, to wasze usta wręcz automatycznie rozdziawią się w kształt banana - z wygięciem "końcówek" ku górze :) Cieszą wyniki naszej kadry także dlatego, że dają nam eksponowane lokaty w prestiżowych rankingach. Na europejskim podwórku robimy furorę ("Poland rulez!"). Pewnie młodsi kibice nie mają świadomości, iż jeszcze jeszcze paręnaście lat temu nasza strzelecka indolencja aż trąciła wstydem na cały kontynent. Przełom 1999 i 2000 roku był wręcz koszmarny (schyłek kadencji Wójcika i początek Engela) - przyniósł 6 meczów bez jakiejkolwiek zdobyczy bramkowej (niemal 700 minut bez strzelonego gola!). Ba, gdyby nie gol Hajty przeciwko Hiszpanii (1:2), to byłoby jeszcze mizerniej: 9 meczów i ok. 950 minut "na zero"! Gwoli sprawiedliwości, przyszło nam wtedy stawiać czoła klasowym drużynom (np. Anglia, Francja i Szwecja). Niemniej, bezbramkowych remisów z Finlandią i Węgrami nie sposób wybronić. Przykłady "słabości" naszych napastników macie przedstawione w tabelce poniżej.
Po co w zasadzie przypominam o tych "wyczynach"? Ano dlatego, aby uświadomić was o wybornej dyspozycji naszej ofensywy w ostatnich miesiącach! Kontrast pomiędzy legendarnym już rokiem 2015, a zdarzającą się w przeszłości piłkarską niemocą jest aż nadto widoczny. Przejdę teraz do konkretów. W ostatnich 12 miesiącach nasz zespół zdobył aż 25 bramek. Bywało w historii co prawda więcej (grubo ponad 30), ale nie często się zdarzało (jeśli w ogóle) abyśmy byli najskuteczniejszym zespołem w Europie! Tak, to nie żart. Każdy inny zespół ze "Starego Kontynentu" pod tym względem nam ustępuje. Pięknie to brzmi. Częstotliwość trafień zresztą budzi porównywalny respekt - 2,8 gola na mecz. Nasi piłkarze nie oszczędzali golkiperów przeciwnych drużyn, które "cieniasami" nie są. No dobrze, Gibraltaru (8:1) nie ma co przeceniać, lecz pozostały zestaw ekip to już było spore wyzwanie. Taka Irlandia (dwa razy), Szkocja i Islandia to wszakże przedstawiciele "wyspiarskiego" stylu gry, którego wizytówką jest twarda gra i solidna gra w defensywie. Grecja to w ogóle słynie z "zasieków" obronnych. Niemcy to...Niemcy (dalszy komentarz jest zbędny). Zostają jeszcze Czechy i Gruzja. Nasi południowi sąsiedzi są dla nas niewygodni i z dwie poprzednie potyczki nie przyniosły nam nawet gola. Petr Čech to marka sama w sobie i pokonanie go nie jest najłatwiejszym zadaniem. Wreszcie Gruzja. Choć przyjaźń polsko-gruzińska kwitnie, to podopieczni Nawałki okazali się mało "przyjacielscy". Cztery gole (w dwumeczu aż 8!) to naprawdę godny podkreślenia fakt. Gruzini to nie są "chłopcy do bicia". Nie wierzycie? Niech przemówią fakty. W zakończonych eliminacjach Gruzja w 8 meczach (Niemcy, Irlandia, Szkocja i Gibraltar) puściła łącznie...8 bramek! W rankingu najskuteczniejszych drużyn Polacy wyprzedzili m.in. Belgów, Szwajcarów czy świetnie dysponowanych Anglików. Takie potęgi jak Holandia, Włochy, Portugalia czy Hiszpania plasowani są daleko w tyle. Belgia mogła być "numerem jeden", ale z powodu zagrożenia atakiem terrorystycznym ich towarzyski mecz z Hiszpanią został odwołany. Zestawienie raczej nie ulegnie znaczącym modyfikacjom, bo są małe szanse na grudniowe sparingi.
Jeszcze co nieco o innej radosnej wieści. Otóż okazuje się, iż polskie stadiony są nie tylko piękne, nowoczesne i pełne kibiców, ale do tego stanowią piłkarskie twierdzy! Zwłaszcza mowa o "Stadionie Narodowym". Wyobraźcie sobie, że nasze "Orły" nie zaznali goryczy porażki w ostatnich 10 meczach na własnym terenie. Tylko rewelacyjna Belgia wypada pod tym względem lepiej (11 meczów). W Europie podobnym wyczynem co my, mogą pochwalić się tylko zespoły Islandii i Rumunii. Jak widać zespół "znad Karpat" będzie trudnym przeciwnikiem w eliminacjach "Mistrzostw Świata 2018" - ale to odrębny temat. Serię nieprzegranych spotkań u siebie możemy wydłużyć już w marcu, kiedy kadra zagra towarzysko dwa mecze. Tak trzymać chłopaki!!!
.  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .
"MISTRZOWSKI"  SKŁAD
Teraz czas skupić się na zasobach osobowych naszej kadry. Na pół roku przed imprezą docelową przedstawię pierwszy skład, który najprawdopodobniej Nawałka wystawi w meczu "otwarcia". Przy doborze nazwisk bazowałem przede wszystkich na dotychczasowych decyzjach selekcjonera oraz postawą samych reprezentantów. No dobra, trudno będzie uniknąć "skazy" mojego subiektywizmu - ale czy to wada? Do rzeczy. Proszę zerknąć poniżej na grafikę, gdzie macie pokazany proponowany, wyjściowy zespół na "EURO 2016". Moim skromnym zdaniem - na dzień dzisiejszy - wygląda on następująco:
Oparłem się na klasycznym ustawieniu "4-4-2", który jest faworyzowany przez Nawałkę. Miejcie tu jednak baczność nad ogólną umownością rozstawiania zawodników. Często przecież gracze wymieniają się pozycjami. Dla przykładu jeden z pomocników może skupić się głównie na wspomaganiu formacji obronnych (wtedy można mówić o "4-1-3-2") czy jeden z napastników trochę się cofnąć ("4-4-1-1"). Zresztą pozycja danego zawodnika to niekiedy fikcja, gdy spojrzy się np. na Lewandowskiego, który wraca się i "de facto" staje się rozgrywającym. Dzisiejsza piłka czerpie wiele z wizji tzw. "futbolu totalnego" (w nieco mniejszej skali) i od napastników wymaga się pomocy w defensywie, a od bocznych obrońców rajdów w "16-stkę" przeciwników. Dość o tych technicznych dywagacjach, bo przynudzam :) Chciałem tylko uświadomić was, iż wiele zależy od przyjętej strategii i tego z kim przyjdzie rywalizować. Można domniemywać, że na silnego rywala zagramy zachowawczo, z dwoma defensywnymi pomocnikami. Wówczas obok Krychowiaka widzę...Jodłowca, którego nazwiska na "wirtualnym boisku" nie umieściłem. Zawodnicy mają swoje uwarunkowania. Posiadają atuty, ale i ograniczenia. Jeden jest utalentowanym "destruktorem" i nie straszny mu twardy bój, drugi zaś dobrze czuje się w ataku pozycyjnym a jeszcze inny ma świetne warunki fizyczne, które są mile widziane przy stałych fragmentach gry. I tu właśnie jest pole do popisu dla selekcjonera, aby to wszystko umiejętnie poskładać. Musi on dokonać bilansu "za" i "przeciw" każdego z graczy - a przede wszystkim - ich przydatności dla zespołu. Właśnie termin "zespół" jest tu kluczowy. Nierzadko byliśmy przecież świadkami kiedy świetni piłkarzy nie dostali powołań do swych drużyn narodowych. Życie jest bardzo złożone i nie zawsze wystarcza sam talent oraz jakość czysto piłkarska. Choć jakiś zawodnik wyróżnia się w klubie, to może wybitnie nie pasować do koncepcji reprezentacyjnego trenera i jest przez niego pomijany czy odsuwany na plan dalszy (m.in. Wichniarek za kadencji Engela). Nie zapominajmy również o cechach charakterologicznych piłkarza, które mogą zanieczyszczać atmosferę w zespole (m.in. Anelka w "Reprezentacji Francji") i najlepiej takiego "delikwenta" już w "przedbiegach" skreślić. Na drugim biegunie warto pochylić się nad obecnością w składzie piłkarza, który tworzy pozytywny mir. Dlatego ja widzę miejsce na mistrzostwach dla Sebastiana Mili. Jego konsolidacyjny styl bycia i doświadczenie mogą okazać się zbawienne dla kolegów z drużyny, zwłaszcza w chwilach trudnych. Jeśli będzie w odpowiedniej formie za pół roku, to już w ogóle nie ma sprawy - należy się mu powołanie za umiejętność świetnego "dotknięcia" piłki. Jednak o mojej wizji ostatecznego wyglądu kadry na "EURO 2016" nieco później.
Teraz kilkanaście zdań reasumujący mój wywód, bo jak zwykle napocząłem kilka ciągów myśli (ach te dygresje...) i pasuje to wszystko dokończyć. Wszakże "nie ważne jak mężczyzna zaczyna, lecz jak kończy" :D A więc...przedstawiona przeze mnie "jedenastka" odzwierciedla względnie najsilniejszy zespół jaki Polska obecnie może wystawić. Rzecz jasna, dotychczasowi wybrańcy Nawałki zostali uprzywilejowani. Przed osobą trenera ogromna zagwozdka na kogo finalnie postawić. Jak na razie ma czas na takie poważne wybory i wiele ułatwiły niedawno zakończone eliminacje ("wytypowały" one z 70% nazwisk). Decyzje osobowe to jedno, bo pozostaje cała reszta: podtrzymanie formy w okresie posezonowym, maksymalne zgranie zespołu, ostatnie szlify taktyczne etc. To nie temat na dziś, ale chce podkreślić że Nawałka jak na razie obrał dobrą ścieżkę, a jego drużyna spisuje się znakomicie. Przychylność opinii publicznej i kredyt zaufania ma. Jak było mówione wcześniej, wygląd wyjściowej "jedenastki" jest "płynny" - założenia taktyczne, kartki, kontuzje czy ranga przeciwnika może wprowadzić zmiany. Wreszcie o samej metodologii przy wyborze bądź rezygnacji z usług jakiegoś piłkarza. W centrum troski każdego trenera znajduje się drużyna. Jej dobro jest najważniejsze. Każdy piłkarz winien się mu podporządkować i nawet jeśli ma za sobą silne argumenty sportowe, to przy negatywnym wpływie jego osoby na kolegów daje prosty wynik: brak powołania. Nie da się nie powiedzieć, że jednak trzon drużyny jest powszechnie znany. Nasza nacja wydała na świat kilku wybitnych graczy, którzy spokojnie mogli by znaleźć miejsce w "Reprezentacjach" o bardziej ugruntowanych markach. Poniżej wymieniam zawodników, którzy w moim mniemaniu powinni francuski bilet otrzymać. Zachęcam do autoanalizy.
"Króciutko" skomentuję mój "występek". Obecność takich nazwisk jak Lewandowski, Krychowiak, Milik, Glik, Fabiański, Grosicki, Piszczek czy Rybus w zasadzie nie trzeba tłumaczyć. Gdy dopisze im zdrowie, są "pewniakami" do gry w wyjściowym składzie, a nie tylko do wyjazdu na turniej. Milę umieściłem z przyczyn już wcześniej opisanych, a ponadto lubię tego faceta. Jeszcze większą sympatią darzę Błaszczykowskiego. Kubę cenię nie tylko za postawę na murawie - w moich oczach jeszcze lepiej wypada jako człowiek. Chciałbym bardzo, aby był podstawowym wyborem pana Adama. Wiem jednak, że przez kłopoty zdrowotne pozycja Kuby w kadrze znacząco się obniżyła. Wydaje się również, iż najlepsze lata ma za sobą. Niemniej jestem jego fanem i liczę, że po raz kolejny pokaże swój charakter. Niektórych może zaskoczyć powołanie dla Jodłowca, lecz jak mówię - Tomka uważam po Krychowiaku za najlepszego defensywnego pomocnika w Polsce i jego predyspozycje przydadzą się, gdy zagramy z mocnym przeciwnikiem. Głównym zmiennikiem Piszczka jest Olkowski, którego Nawałka testował także w drugiej linii. Nieco inaczej jest z Rybusem, który z pomocnika stał się obrońcą. Dlatego też umieściłem na jego flance (lewa) aż dwóch innych piłkarzy (JędrzejczykWawrzyniak). Z Wawrzyniaka polscy kibice mają "bekę", lecz jak widać nie jest taki słaby, skoro rozegrał w narodowych barwach niemal 50 spotkań. No, zagadką jest jego obecna forma... To samo tyczy się Jędrzejczyka. Do czasu kontuzji był objawieniem kadry, a teraz jest trochę taka "mizeria". Jego atutem jest czas i uniwersalność (może grać na prawej obronie, a nawet na pozycji stopera). Mączyński to ulubieniec Nawałki i jak pokazał czas - jeśli selekcjoner do kogoś się przekona, to stawia na niego często i "w ciemno". Na szczęście tacy piłkarze odwdzięczają mu się z nawiązką. Zamiast niego mógłby zagrać Zieliński. Nie ukrywam, że nigdy nie byłem specjalnym piewcą talentu aktualnego gracza Empoli. Po meczu z Czechami (3:1) jednak jego "akcje" poszły w górę (ma świetne "czucie" piłki). Ponadto jest bardzo młody i ewentualny wyjazd nad Sekwanę może zaowocować w przyszłości.
No właśnie - młodość! Zieliński nie jest jakimś "rodzynkiem" w moim zestawieniu. Reprezentacyjna piłka nie kończy się przecież na "EURO 2016". Trzeba dbać o płynną wymianę pokoleniową i ogrywać "młodziaków". Spore szanse na powołanie ma Kapustka. Chłopak pochodzący z okolic Tarnowa (taki mój "lokalny nacjonalizm" :P) na dniach skończy dopiero 19 lat. Mimo tak młodego wieku gra bez kompleksu w narodowej koszulce. Statystyki imponują: 3 mecze, 2 gole i 2 asysty! Gracz Cracovii już teraz jest na celowniku europejskich potęg. Żeby nie było tak słodko, to we wspomnianych meczach zaliczył trochę strat. Zrezygnowałem z trzeciego młodego pomocnika i mowa tu o Linettym. Przyznam, że jego gra mnie nie przekonuje, choć lubię tego piłkarza. Nie do końca udaje mu się przenieść dyspozycję z klubu na kadrę. Również wśród pominiętych, acz w orbicie zainteresowania, znalazł się Peszko. Sławek błysnął w meczu z Irlandią (1:1), ale to już nie ten sam zawodnik co kiedyś. Nie można mu za to odmówić "serducha" do gry i za to kibice na pewno go szanują. Myślę, że z trójki Mila-Linetty-Peszko jeden pojedzie na turniej (ja wybieram tego pierwszego). Wreszcie ostatni z "młodych" - Stępiński. To moja propozycja-niespodzianka. 20-latek Ruchu Chorzów w "Ekstraklasie" prezentuje się wybornie, gdzie jest najskuteczniejszym polskim graczem (ogólnie w tej kategorii plasuje się na 3 miejscu). Chłopak ma talent i warto go zabrać do Francji. Wytypowałem łącznie czterech napastników. Stawkę uzupełnia Teodorczyk. Według ekspertów to on jest na tej pozycji "numer 3" naszej kadry. Długo leczył uraz (złamana noga), ale powoli wraca do dobrej dyspozycji. Potencjał ma spory o czym świadczy klub, w którym występuje - Dynamo Kijów. Najprawdopodobniej Sobiech zostanie "w domu". Jego mecze w kadrze są...nijakie. Ostatnio jego forma zwyżkuje, ale to trochę za mało. Zostali jeszcze stoperzy i bramkarze. Na teraz na środku defensywy, obok Glika, pewne miejsce ma Pazdan. Popularna "Pirania" nie jest może graczem z "najwyższej światowej półki", jednak przekonuje do siebie swoją solidnością, odwagą i zadziornością. Korzysta też z "posuchy", z jaką od dawna mamy do czynienia z defensorami. Wspomniana dwójka ma tylko jednego nominalnego zmiennika - Szukałę. Długo był pierwszym wyborem Nawałki, jednak zmienił klub (opuścił ligę rumuńską, żeby wybrać atrakcyjną finansowo ofertę arabskich szejków) i jego forma pikuje. Teraz "odbudowuje się" w Turcji (niedawno doznał kontuzji). Na koniec golkiperzy, czyli nasze "towary eksportowe". Hierarchia jest pozornie znana: prym wiedzie Fabiański, za jego plecami Szczęsny, dalej Boruc i Tytoń. Szczęsny chyba na własną prośbę i krnąbrność ma kłopoty z regularną grą, a Artur dopiero co wyleczył uraz. W tej sytuacji notowania Tytonia rosną, który pokazuje się z nie najgorszej strony w "Bundeslidze". Jego walorem jest "EURO 2012", na którym godnie zastąpił w bramce Szczęsnego (m.in. obronił "karniaka"). Mimo to, ja biorę na mistrzostwa Boruca (może z sympatii?). Uff...doszliśmy do "finału". Zdaję sobie sprawę, że kompletowanie zespołu na pół roku przed imprezą docelową jest zadaniem karkołomnym, jeśli nie bezsensownym. Widać, porwała mnie fala optymizmu, jaką wywołali "Biało-czerwoni". Życie jest najlepszym weryfikatorem. Zobaczymy komu przytrafią się kontuzje lub nie trafi z dyspozycją. Pragnąłbym, ażeby o przepustkach nie decydowały urazy, lecz sportowa rywalizacja wewnątrz drużyny.
.  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .
RANKINGI
Nie tak dawno temu natrafiłem na bardzo interesującą informację w jednym z polskich portali sportowych. Odnosiła się ona do artykułu brytyjskiego "The Telegraph", który zdecydował się prześwietlić wszystkie te drużyny, które awansowały na "EURO 2016". W wyniku tych działań powstał ranking. Zestawienie ma prozaiczny charakter: uporządkowanie zespołów od najsilniejszego po najsłabszy. Dla mnie najistotniejszym akcentem jest lokata "Biało-czerwonych". Doceniono nas. Miejsce "10" jest bardzo dobre. Po czasie naszła mnie myśl, czy to aby nie mrzonka. Mimo wątpliwości moje stanowisko jest podobne. Podopieczni Nawałki są gdzieś pośrodku wszystkich finalistów, a przy "dobrych wiatrach" czołowa "ósemka" wydaje się być na osiągalna. Twórca rankingu tak uargumentował lokatę Polski: „Polska ma teraz w osobie Roberta Lewandowskiego chyba najlepszego piłkarza Europy i jeśli utrzyma on taką formę w przyszłym roku, to będzie możliwy ćwierćfinał lub nawet wyższy pułap turnieju”. Wspomniano również o trzech innych "filarach" naszej drużyny: Miliku, Grosickim i Krychowiaku. A jak ma się sprawa z innymi uczestnikami przyszłorocznych mistrzostw? Jak dla mnie kilka nieporozumień jest. Sam "szczyt" i "dół" klasyfikacji nie budzą większych zastrzeżeń. Wysokie "akcje" Portugalii, Walii i Irlandii Północnej tworzą jednak dysonans poznawczy. "Ronaldo & Spółka" nie ma aż tak wielkiej "siły rażenia", Walia ogólnie wydaje się być przeceniana (zdobywa mało goli, nawet z "przeciętniakami"), a faworyzowanie Północnych Irlandczyków wywołuje "niestrawności". Rzekomo są mocniejsi od Ukrainy, Rumunii i Słowacji? Nonsens. Przeto w grupie eliminacyjnej znaleźli się za Rumunią, której nawet gola nie wbili. Zresztą pierwsza weryfikacja mojej opinii przyjdzie w marcu, kiedy to sprawdzi ich "Reprezentacja Polski". Na innym biegunie są: Szwajcaria, Anglia oraz (wspomniane wcześniej) Słowacja i Ukraina. Tak nisko Szwajcaria? To powinna być pierwsza "12-stka"! O miejscu Anglii (nieco zaniżonym wg mnie) specjalnie się nie dziwię. "Synowie Albionu" przyzwyczaili do klęsk na wielkich imprezach i w ich kraju wolą "dmuchać na zimne". Eliminacje przeszli "jak burza": 10 spotkań i tyleż samo triumfów. No dobra, wcześniej bywało podobnie (imponująca dyspozycja przed turniejem i powrót z niego do domu "na tarczy"), ale tym razem może być inaczej. Słowacja i Ukraina to przecież "zespoły ze środka". Nasi południowi sąsiedzi grać w futbol potrafią, o czym Polacy w ostatnich latach mieli okazje się przekonać. Na "Mistrzostwach Świata 2010" nawet wyszli z grupy, a nie tak dawno ograli samą Hiszpanię. Ukraina to duża solidność. Tak niskie sklasyfikowanie drużyny Konoplaki i Jarmołenki to pomyłka.
Wszystko to zainspirowało mnie do dalszego poszukiwania podobnych koncepcji. Ku mojej radości znalazłem coś podobnego w wykonaniu "Eurosportu" (znów w brytyjskim wydaniu). Nie ma sensu znów odnosić się szerzej do zawartych w nim konkluzji, acz o jednym fakcie muszę powiedzieć - Polska znalazła się na..."7"! Ci to już "pojechali", ale...nie ma nic przeciwko, a..."apetyt rośnie w miarę jedzenia" :) Fajnie brzmi uzasadnienie tak prominentnej lokaty naszych "Orłów", które można sprowadzić do tezy: jeśli Lewandowski jest formie, a Polska ma "swój dzień" to może pokonać każdego! Chyba wiele dodać się nie da :) Jeszcze pokrótce dwa "niusy". Aura znakomitej gry w ostatnim czasie Lewandowskiego i jego kolegów udziela się także portugalskim dziennikarzom, dla których Polska jest w gronie faworytów całej imprezy. Z kolei jeden z kibiców opublikował komentarz (być może na oficjalnej stronie "UEFA"), który nazwał naszą drużynę narodową "czarnym koniem" turnieju ("black horse"). Żyjemy w "pięknych czasach" :D
Teraz już krótko (oby). Spodobała mi się ta zabawa w rankingi i konsekwencje tego macie poniżej. Już uprzedzam, że nie dokonałem swojego prywatnego zestawienia, lecz oparłem się na danych zewnętrznych. I tak oto powstały dodatkowe cztery klasyfikacje. Moimi polami badawczymi były: "FIFA", "UEFA", "Piłkarski Ranking Elo" oraz branża bukmacherska. Pierwsze dwa rankingi może nie są przesadnie miarodajne (zwłaszcza ten dotyczący światowej federacji) i dlatego okryję je "zasłoną milczenia". Inaczej sprawa ma się z pozostałymi. Taki "Ranking Elo" to swoista "perełka", która przy ukazywaniu sportowego potencjału korzysta z naukowej wiedzy (przykład praktycznego zastosowania matematyki). Jest on wykorzystywany do opracowywania rankingów szachowych - dobra rekomendacja. Obdarzam go nieporównywalnie większą estymą, aniżeli kontrowersyjny "Ranking FIFA". Na koniec (a jak!) zostaje "forsa". Jak słusznie zauważa znany red. Rafał Ziemkiewicz - jeśli chodzi o pieniądze to ludzie mniej kierują się emocjami, a bardziej racjonalnością. O tak, tu kończą się żarty. Postanowiłem więc przyjrzeć się odpowiednim kursom w renomowanych zakładach sportowych. Owocnej lektury.
.  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .
LOSOWANIE  PRÓBNE
Przed nami jeszcze ostatni rozdział dzisiejszego posta. Najbliższy sobotni wieczór zarezerwowała sobie uroczystość losowania grup "Mistrzostw Europy 2016". W międzyczasie obudziło się we mnie dziecko. Postanowiłem wcielić się w rolę popularnej "sierotki" i sam rozlosować grupy turnieju finałowego. O tym przedsięwzięciu nieco później, a teraz kilka moich dygresji, dotyczących nadchodzącego paryskiego widowiska. Wpierw musicie wiedzieć, że lubię dobieranie tychże kulek. Ma ono w sobie dreszczyk emocji - dodam- pozytywnych. Taka "słodka nerwówka", na którą de facto nikt nie ma wpływu, uzależnione od czystego przypadku a finalny wynik jednoznaczny nie jest. No bo tak: trafiamy na "słabiaków" i od razu widzimy się w fazie pucharowej, a w przypadku "mocarzy" zdarza nam się ulec aurze rozmarzenia o sprawieniu wielkiej sensacji. Trochę podobnie sądzi obecny prezes "PZPN", Zbigniew Boniek. Nie tak dawno oznajmił, iż losowanie traktuje jako zabawę. "Zibi" uważa - z czym ciężko polemizować - iż ocenianie potencjału przyszłych rywali jest w dużym zakresie względne. Podstawowi gracze doznają urazów, wkrada się do drużyny niepewność, spada skuteczność etc. i taki zespół mimo początkowych wysokich "notowań" zawodzi w bezpośredniej rywalizacji. Rzeczywiście, można podejść do zagadnienia rozrywkowo, zazwyczaj jednak na tak wczesnym etapie, kibice wolą oszczędzić swych pupili od konfrontacji z hegemonami. W ostatnich latach "fart" był po naszej stronie i aż zaciskam zęby, gdy pomyślę sobie o analogicznej sytuacji sprzed lat czterech. Wówczas chyba nie dało się lepiej wylosować (przypominam: Rosja, Grecja i Czechy). I co? Nico. Nie pomógł nawet przywilej bycia gospodarzem imprezy i optymizm w narodzie. Co prawda, fragmentami "Biało-czerwoni" pokazywali swój spory potencjał, jednak fragmenty i skąpa ich wymierność były niewystarczające. Niech to będzie dobrą lekcją - nie możemy oglądać się na rywali, lecz liczyć wyłącznie na siebie. "Gęstniejąca atmosfera" udziela się w futbolowym środowisku. Za typowanie biorą się kibice, piłkarze czy różnej maści eksperci. À propos tych ostatnich to dobrze przytoczyć niedawną debatę grupy zasłużonych polskich komentatorów sportowych. W jednym miejscu zebrały się takie tuzy jak: Szpakowski, Borek, Smokowski i Pol (w roli prowadzącego). Miłym akcentem ich rozmowy były typy na tzw. "grupę marzeń". "Nestor" polskiego dziennikarstwa marzyłby o Portugalii, Szwajcarii i Islandii. Młodszy "narybek" również podziela opinię, iż Portugalia jest najlepszym rywalem, ale dalej mają nieco inną koncepcję. Obaj chcą Ukrainę, lecz przy trzecim przeciwnikiem bardzo się rozjeżdżają. Smokowski widzi tu Irlandię twierdząc, iż ostatnio polskim piłkarzom udanie się nimi gra i warto dać szanse, żeby tę serię przedłużyć. Ja mam odmienną opinię i obawiam się graczy z "Zielonej Wyspy". Są oni bardzo ciężcy do ogrania i ewentualny sukces mógłby oznaczać twardy bój - z podkreśleniem słowa "twardy". Dla Borka optymalna jest "toporna" Albania. Rzeczywiście, zestaw pochodzącego z Dębicy komentatora wydaje się być jednym z najłatwiejszych. Wreszcie, gdy w pogoni za wiedzą o zbliżającym się losowaniu wertowałem zasoby internetowe, natrafiłem na fajną "stronkę". Znajdował się tam automatyczny system losowania i każdy mógł wziąć udział w tej osobliwej zabawie. Postanowiłem spróbować raz...i o mało z fotela nie spadłem :) Francja, Włochy oraz Turcja i Polacy mogli się przekonać jak to jest być w "grupie śmierci". Z kolei na innej witrynie znalazłem już gotowe wyniki "próbnego" losowania. Jak najbardziej "strawnie" wyglądała grupa z Hiszpanią, Austrią i Albanią. Dość tej "paplaniny". Czas przejść do sedna. Poniżej zamieszczam (w formie graficznej) wszystkie grupy, które powstały w wyniku mojego osobistego (ręcznego) losowania.
Nie ma sensu przesadnie rozwodzić się nad tym, ale tak z teoretycznej perspektywy przedstawię pokrótce kilka podstawowych wniosków. Sama procedura doboru drużyn była zbliżona do tego, które będzie obowiązywać przy rzeczywistym losowaniu (tak gwoli formalności). Moja ręka chyba jest szczęśliwa, bo 2 miejsce w grupie jak najbardziej byłoby realne. Ewentualny triumf to już spore wyzwanie. Decydujący bój toczylibyśmy z Francją, czyli gospodarzem. Zapowiadałoby się prestiżowo, bo potyczka z "Trójkolorowymi" odbyłaby się już w ramach tzw. "meczu otwarcia". Wszystkie oczy piłkarskiego świata zwrócone wtedy na nasz zespół, co wytwarzałoby dodatkową presję. Niemniej pozytywny rezultat dałby naszym "kopa" na dalsze mecze. Jeszcze trochę o innych rozstawieniach. Za "grupę śmierci" można uważać "Grupę E" bądź "Grupę D". Miano najsłabszej i najmniej atrakcyjnej przypada "Grupie B". Zestaw Portugalia-Austria-Rumunia-Islandia z dużym prawdopodobieństwem oznaczałoby brak podaży na bramki. Obok jest "Grupa C", która stanowi najbardziej wyrównaną. "Grupa F" zaś można nazwać "grupą przyjaźni". Rywalizacja toczyłaby się "dwutorowo" (dwa zespoły bardzo mocne + dwa zespoły bardzo przeciętne).
Starczy na dzisiaj. Szerzej o ceremonii losowania przyszłorocznych mistrzostw będzie możliwość poopowiadania w następnym artykule. Pamiętajcie: już 12 grudnia o godz. 18:00 rozpocznie się "zabawa z kulkami". Każdy amator tego typu widowiska nie może tej daty pominąć. Słowa uznania za wytrwałość przy lekturze tegoż posta i liczę na dalsze odwiedzanie niniejszej strony. Czołem! :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz